Nową Zeldę można już odpalić na komputerach osobistych
Co prawda do płynnej, bezproblemowej gry droga jeszcze daleka, ale może Nintendo wyciągnęłoby z tego wszystkiego jakieś wnioski?
08.03.2017 | aktual.: 08.03.2017 16:44
Chcecie zagrać w Breath of the Wild, ale z różnych powodów nie zamierzacie kupować Switcha, a Wii U nie macie? Może przenośna konsola nie jest wam potrzebna? A może nie uśmiecha wam się wydawanie około dwóch tysięcy złotych na jedną grę? Bo w sumie trochę tak dzisiaj jest. Nie twierdzę przy tym, że na Switcha nie ma dziś innych gier poza Zeldą, podobnie jak nie twierdzę, że nie pojawi się ich więcej. Ale system sellerem są tu przygody Linka, nie 1-2-Switch, nie Bomberman i nie te wszystkie indyki.
The Legend of Zelda: Breath of the Wild - Nintendo Switch Presentation 2017 Trailer
Ja zaliczam się do grupy, której konsola przenośna nie jest potrzebna, a kupowanie sprzętu dla jednej gry uważam za lekko bezsensowne. No, ale z drugiej strony, Breath of the Wild jest pierwszą grą z serii, w którą bym zagrał. Nie tylko ze względu na świetne recenzje, ale widząc jak kolega ogrywa to na "Pstryczku", sam nabrałem ochoty.
Tutaj pojawia się Cemu, czyli emulator Wii U, na którym od niedzieli można odpalić Zeldę. Na razie tylko odpalić, bo o płynnej, pozbawionej błędów rozgrywce możemy póki co zapomnieć - gra w najlepszym wypadku wyciąga około 20 klatek na sekundę, nie wspominając o innych bolączkach. To jednak i tak duży wyczyn, że komuś udało się uruchomić nową grę na stosunkowo młodym emulatorze, który na dodatek nie potrzebuje do działania superkomputera. Poniższy filmik prezentuje rozgrywkę na pececie z procesorem i7-4790K i GTX-em 780 - sprzęcie może nie najtańszym, ale też nie z najwyższej półki.
Jak widzicie, o grze w 4K i 60 klatkach na razie możemy zapomnieć, choć twórca emulatora zapowiada, że Breath of the Wild powinien być w pełni grywalny w ciągu najbliższych miesięcy. I jest to możliwe, bo inne gry z Wii U już tak działają. The Wind Waker, Mario Kart 8, Super Mario 3D World czy nawet Xenoblade Chronicles, choć w tym ostatnim przypadku stabilnych 60 klatek nie ma. Zresztą tak jest nie tylko w przypadku Cemu, bo Dolphin - emulator GameCube'a i pierwszego Wii - również powoduje, że w tytuły Nintendo gra się nie tylko ładniej, ale też lepiej. Skoki wydajności w niektórych grach wynoszą ponad 100%. Oczywiście sama emulacja to problem legalności uruchamianych gier, szczególnie tych nowych. Teoretycznie możemy dany tytuł kupić na karcie SD, zgrać na peceta i przerobić na format obsługiwany przez emulator, ale w najlepszym wypadku nadal jest to szara strefa.
Cemu 1.7.0 | 4k | Super Mario 3D World Gameplay
To z kolei prowadzi do pytania, czy Nintendo nie mogłoby wycisnąć ze swoich sprzętów więcej? Skoro udaje się to amatorom w tak trudnej dziedzinie, jaką jest emulacja konsol, to czy grupa inżynierów nie może zaprojektować urządzenia tak, żeby zapewnić płynną grę? Bo choć Breath of the Wild działa świetnie w trybie przenośnym, po włożeniu Switcha do stacji dokującej i przełączeniu na 900p pojawiają się zauważalne problemy z wydajnością.
Rozumiem, że gry Nintendo to coś więcej niż klatki i rozdzielczość i że liczy się tam przede wszystkim dobra zabawa, którą firma naprawdę potrafi zapewnić. Ale z drugiej strony - mamy 2017 rok, wszyscy zauważyli potencjał drzemiący w 4K; Sony ze swoim PS4 Pro, Microsoft z Xboksem One S i nadchodzącym Scorpio. A nawet jeśli nie mamy telewizora obsługującego tę rozdzielczość, na takim Pro możemy cieszyć się grą w FullHD i 60 klatkach na sekundę.
Tymczasem Wielkie N jak zawsze w tyle, jak zawsze pod prąd. Bo choć rozumiem konieczność kompromisów w przypadku trybu przenośnego, po włożeniu konsoli do stacji dokującej nie powinniśmy mieć problemów z płynną grą w rozdzielczości wyższej niż 720p.
Bartosz Stodolny