Nintendo Switch słabsze w trybie przenośnym
Bam. Robi się ciekawie.
Pełny artykuł Digital Foundry to interesująca, ale na mój gust zbyt techniczna lektura, dlatego pozwolę sobie z niego wyciągnąć esencję - Nintendo Switch rzeczywiście będzie działało o wiele lepiej w trybie stacjonarnym. Plotkowaliśmy o tym już wielokrotnie, ale to pierwszy raz, gdy czytamy tę informację ze stabilnego źródła.
First Look at Nintendo Switch
W trybie stacjonarnym mówimy tutaj o zegarach taktujących na poziomie 768MHz, czyli odrobinę słabszych wnętrznościach od Shield Android TV, lecz gdy ruszymy ze Switchem "w teren" (lub, no, do toalety), konsola zaczyna działać w 307,2MHz. Co oznacza, że wykorzystuje 40% swojej standardowej mocy w trybie mobilnym. A według doniesień Eurogamera, developerzy będą mogli sami decydować, czy podłączona do telewizora konsola wyrwie się z mobilnych ograniczeń, czy zachowa je, by doznania z zabawy nie wywinęły nagle orła.
By sprawy przedstawić jeszcze jaśniej: gra, która standardowo odpalana jest w rozdzielczości 720p mogłaby wyciągać pełne HD na ekranie telewizora. Pojawia się zatem znany nam już z PlayStation 4 dylemat: albo świadomie zagrać w trochę słabszą wersję gierki, albo "poczekać" i łupać w "tę ładniejszą" jej wersję. O dorównaniu pozostałym konsolom, nawet najsłabszemu obecnie Xboksowi One, jak już na pewno wiecie, możemy zapomnieć. Jedno jest pewne - będzie się działo, jeśli za chwilę (w styczniu) Nintendo rozłoży dłonie i przyzna, że przeskok z jednego trybu na drugi wcale nie będzie tak płynny, jak próbowała pokazać nam pierwotna zajawka. Od razu przypomina mi się ta szemrana wizyta u Jimmiego Fallona.
Adam Piechota