Nintendo przyznaje się do wadliwych Joy‑Conów
Obiecuje też poprawę. Ach, no i wymieni Wasz kontroler, jeżeli rzeczywiście macie z nim problem.
Nintendo twierdzi, że rozwiązało niesławny problem lewego Joy-Cona. "Różnice w produkcji spowodowały bezprzewodowe zakłócenia w małej liczbie wyprodukowanych kontrolerów. Od teraz to nie będzie już problem, wadliwa produkcja została zlokalizowana i poprawiona" - czytamy w wypowiedzi dla CNET. Jeżeli jesteście pewni, że to nie router, akwarium lub klatka z chomikiem powoduje problem w Waszym padziku, możecie go zwrócić, dystrybutor ponoć zobowiązany jest dokonać wymiany. Tyle. W końcu się ogarnęli.
Osobiście posiadam dwa zestawy kontrolerów. Jeden lewy Joy-Con kilka razy się zdesynchronizował - bolid w Fast RMX poleciał mi w lewo, a nie w prawo. Najpierw "naprawiłem" to w dość leniwy sposób - pochyliłem się do przodu na kanapie, a te kilkanaście centymetrów różnicy wystarczyło, by grać dalej bez zmartwienia. Ale należało w koncu zrobić coś poważnego. Parowanie obu zestawów - znaczy założenie ich na konsolę i ponowne uruchomienie (nie uśpienie i wybudzenie) systemu - dało pozytywny efekt.
Jeśli jednak u kogoś z Was switchowa choroba wieku dziecięcego powraca nadal, zwróćcie kontroler. Polski dystrybutor Nintendo jest jaki jest (ciężki w komunikacji), lecz na oddanego do naprawy gwarancyjnej 3DS-a w zeszłym roku czekałem zaledwie tydzień. Skoro Nintendo przyznaje się do błędu i obiecuje dokonać wymiany/naprawy, dlaczego macie się nadal męczyć?
Adam Piechota