Niemcy i USA: politycy apelują o zakazanie brutalnych gier
Osiemnastolatek, który z zemsty za niedopuszczenie do matury zastrzelił kilkunastu nauczycieli i kolegów w szkole w Erfurcie, namiętnie grywał w brutalne gry komputerowe. Po masakrze niemieccy politycy zaapelowali o stworzenie „czarnej listy” brutalnych gier
Niemcy i USA: politycy apelują o zakazanie brutalnych gier
Osiemnastolatek, który z zemsty za niedopuszczenie do matury zastrzelił kilkunastu nauczycieli i kolegów w szkole w Erfurcie, namiętnie grywał w brutalne gry komputerowe. Po masakrze niemieccy politycy zaapelowali o stworzenie „czarnej listy” brutalnych gier
Cenzura i zakazy
Niemieccy i amerykańscy politycy apelują o zakazanie brutalnych gier. Osiemnastolatek, który z zemsty za niedopuszczenie do matury zastrzelił w kwietniu kilkunastu nauczycieli i kolegów w szkole w Erfurcie, namiętnie grywał w brutalne gry komputerowe. Po masakrze niemieccy politycy zaapelowali o stworzenie „czarnej listy” brutalnych gier
Robert Steinhäuser przygotował się do zabójstw metodycznie - chodził do klubu strzeleckiego, a rano tragicznego dnia ubrał się w wojskowy, czarny strój komandosa. Grał też często w gry komputerowe, w których wirtualna rzeczywistość staje się polem walki - takie jak sieciowy „Counterstrike”.
Jego namiętność do gier komputerowych podzielali Eric Harris i Dylan Klebold, którzy 20 kwietnia 1999 r. zastrzelili 13 osób i ranili 23 w szkole w Littleton w stanie Kolorado. Na ich komputerach policjanci znaleźli zmodyfikowaną wersję gry „Doom” - w której gracz dysponował nieograniczoną liczbą amunicji, a „wrogowie” (czy raczej ofiary) nie mogły strzelać.
Zbieg okoliczności? Być może. Nie uszedł on jednak uwagi ani mediów, ani polityków. Joe Liebermann, amerykański senator z partii demokratycznej - który o mały włos podczas ostatnich wyborów nie został wiceprezydentem USA - rozpoczął kampanię na rzecz wprowadzenia uniwersalnego systemu oznaczania brutalnych gier komputerowych. Po serii przesłuchań w amerykańskim senacie przedstawiciele największych producentów gier zgodzili się wprowadzić oznaczenia, które jasno informowałyby rodziców, którymi grami nie powinny bawić się ich dzieci (znajdziemy je dzisiaj na większości pudełek z grami). „Jako rodzic i demokratycznie wybrany urzędnik państwowy, będę pilnie śledził zachowanie przemysłu gier komputerowych” - deklaruje Liebermann na swojej stronie internetowej (http://www.senate.gov/member/ct/lieberman/general/family.html).
Po tragedii w Erfurcie głos zabrali niemieccy politycy. Chociaż wersje niemieckie gier komputerowych już od dłuższego czasu są - zgodnie z tamtejszym prawem - i tak mniej brutalne niż amerykańskie czy polskie (np. pokazywana na ekranie krew ma kolor zielony czy niebieski), w prasie i niemieckim parlamencie pojawiły się apele o dalsze ograniczenia.
- Musimy ostro zabrać się za tych, którzy handlują przemocą - oświadczył Edmund Stoiber, konserwatywny kandydat na kanclerza Niemiec w tegorocznych wyborach. Wtórowali mu politycy lewicy. Głosy w obronie gier komputerowych były nieśmiałe i pojawiały się sporadycznie. „Ponad 3 mln ludzi w Niemczech gra w Counterstrike” - można było przeczytać na jednej z list dyskusyjnych - „a wielokrotnym zabójcą został tylko jeden z nich”.
Mimo to wielki turniej Counterstrike, który zbiegiem okoliczności miał odbyć się w Erfurcie dwa tygodnie po tragedii, został przez samych graczy odwołany.
Adam Leszczyński
Gry i cenzorzy: Gorsze od filmów porno?
W 2000 r. w Kanadzie „Soldier of Fortune” (poprzednia część gry opisywanej obok) została uznana za „film dla dorosłych” przez władze, co stawiało ją na równi z bardzo brutalnymi produkcjami wideo i filmami porno. Oznaczało to także, że za sprzedaż tej gry osobie przed 18. rokiem życia groziły poważne kary.
W tym samym roku rząd Brazylii zakazał sprzedaży gry „Grand Theft Auto”, w której gracz wcielał się w rolę kierowcy pracującego dla gangów i zajmował m.in. kradzieżami samochodów, zabójstwami na zlecenie i przemytem narkotyków
W 2001 r. rząd Australii zabronił sprzedaży trzeciej części Grand Theft Auto (wersja na PC wchodzi właśnie do sprzedaży w Polsce; napiszemy o niej w najbliższym numerze „Komputera”).
opr. al