Nie wszystek ogram #3 - lipiec 2019
Tyle gier, tak mało czasu. Lipiec 2019 nie uznaje za najbardziej grywalny, niemniej miałem okazji przetestować parę tytułów, a oto wrażenia - minirecenzje z każdego z nich.
28.07.2019 18:51
Glass Masquerade 2: Illusions
Dorwałem na steam summer sales. Po prostu lubię układać puzzle. Bardzo mnie to relaksuje, szczególnie kiedy wracam po całym dniu pracy i nie mam na nic siły, a w szczególności żeby grać w tytuły które wymagają ode mnie refleksu i zaangażowania. Te puzzelki są dosyć nietypowe, gdyż układamy z nich okrągłe witraże. Pierwsza część została bardzo ciepło przyjęta jako coś świeżego i nowego i fantastyczną - jak na tego typu gry - oprawą graficzną. Druga odsłona jest równie dobra ale oceniam ją oczko niżej 7/10, bo efekt nowości już nie ten, tematyka jakaś taka mniej ciekawa - iluzję, motywy z baśni i horrorów, w pierwszej cześć mieliśmy do czynienia z motywami państwowymi typu - USA - Statua Wolności, Londyn - Big Ben, tutaj mamy różnego rodzaju duchy, dynie, cmentarze. poziom trudności - dla chętny - został zwiększony, jak ktoś ma czas to może obracać puzzle (a może raczej odłamki?) w przestrzeni, co czyni tytuł naprawdę wymagającym. gra na 10 godziny gry. polecam. Grałem też w inne puzzle, ale to raczej z steamowego szrotu i nie warto się do tego przyznawać...
7/10
Fate Hunters
W nawiązaniu do komentarza powyżej, będąc coraz starszym, leniwszym i wolniejszym graczem upodobałem sobie gatunek Karcianek rougelite. Najbardziej znamienitym przedstawicielem tego gatunku jest Slay the Spire, odbiłem się jednak od niego po 20 kilku godzinach i nie chce mi się do niego wracać. Wygrałem może raz. Prawdziwą perełką w przystępnej cenie jest Fate Hunters. Prosto albo bardzo skutecznie. Wybieramy jedną z kilku postaci (które najpierw musimy odblokować, więc grind jest) różniące się umiejętnościami i losowanymi kartami i idziemy do lochu walczyć. Gra polega na pokonywaniu przeciwników o różnych statystykach i umiejętnościach specjalnych, zbieraniu lootu w postaci kart i przejście do kolejnego pokoju, gdzie robimy to samo. Od czasu do czasu trafi się jakiś kupiec, a na końcu etapu czeka nas boss. Po zgładzeniu bossa robimy re-supply, uzupełniamy życie, karty czy kupujemy karty tarota - specjalne i bardzo silne umiejętności urozmaicające grę i idziemy dalej. Poziomów lochu jest 5. Giniemy często przez nieuwagę i RNG. A ginąć tracimy wszystko, jeśli wcześniej nie zdeponowaliśmy kasy lub nie wycofaliśmy się z lochu. Gra rzuca nam wyzwanie, ale takie o umiarkowanym poziomie trudności. Rougelitem jest dlatego, że rzeczy odblokowane pozostają w naszej kolekcji, tak więc nie każdy początek jest zupełnie od nowa. Gra jest niewielka, ale na zdecydowany plus kładziemy silny syndrom jeszcze jednej tury, oprawę graficzną i replayability. Zrobiłem 100% w jakieś 18 godzin. polecam, dla niedzielnych graczy.
7/10
Iratus: Lord of The Dead
Na ten tytuł czekałem od jakiegoś czasu, będąc fanatykiem Darkest Dungeon, na którym zjadłem zęby, zrobiłem platynę (oprócz ostatniego dlc) i to chyba tytuł na Steam, w którym ma przegraną największą liczbę godzin - 320 h. (no dobra PUBG ma więcej, ale to multi). Iratus jest rozwinięciem formuły Darkest Dungeon , na swój oryginalny sposób. Tym razem wcielamy się w rolę tego złego - nekromanty Iratusa - który za pomocą swoich nieumarłych minionów masakruje zastępy śmiałków - tak, teraz to my nakładamy szaleństwo na przeciwników. Co jest ciekaw,to że nasze jednostki to nie są bohaterowie "z krwi i kości" i często - jak to zastępy nieumarłych - giną, są zagładzane, rozbijane w pył. W sumie nie szkodzi, z resztek pokonanych przeciwników możemy stworzyć sobie nowych minonów, ale zasoby są ograniczone, a kiedy się skończą to game over. Jest rozbudowywanie "osady" - nekropolii, kupowanie czarów, elementy rpg w postaci ulepszania naszego protagonisty i jego sprzętu oraz naszych wojaków. Zapowiada się bardzo ciekawie.
Iratus jest również irytujący. Oprawa graficzna niby unikatowa, ciekawa, schludna ale przywodzi mi na myśl gry przeglądarkowe i w jakiś sposób mnie irytuje. Nie jestem w stanie wytłumaczyć dlaczego, ale tak kreska mnie męczy. Ot, już pierwszy powód, że nie spędzić z grą za dużo czasu. Drugą sprawą jest brak balansu, przeciwników jest dużo i biją mocno, my mamy bardzo ograniczone możliwości leczenia, poza tym mapa lochu, a raczej świata ludzi wygląda jak labirynt, w którym wybieramy ścieżki i jest to spora wada według mnie, gdyż spotkałem się z sytuacją, że dotarłem do bossa 1 krainy i byłem zmuszony z nim walczyć, podczas gdy moja armia była zdekompletowana i na wyczerpaniu. W Darkest Dungeon, który pozostaje niedoścignionym wzorem dla tego typu gier (w zasadzie stworzył własny gatunek, który jest obecnie namiętnie kopiowany, m.in. Iratus właśnie, Warsaw, etc.) dało się gridnować, powtarzać wielokrotnie te same lochu w celu nazbierania cennych surowców lub doświadczenia dla postaci, żeby na prawdę przegrać, trzeba było się postarać. Tutaj idziemy jak po nitce do kłębka i nie możemy np się cofnać czy zboczyć z trasy. Porażka z pierwszym bossem, po 2 godzinach gry sprawiła, że postanowiłem skorzystać z opcji steam refund i zwrócono mi bez problemu pieniądze za grę. Obecnie do zakupienia za 81 zł, nie jest moim zdaniem warta swej ceny. za 30-40 zł, owszem.
Przyznać jednak trzeba, że gra ma pewien potencjał i szanse na rozwój, deweloperzy mają pro-społeczną postawę i zadali sobie trudu żeby skomentować każdą negatywną recenzję na steamu. Została też wypuszczona balansująca łatka pierwszego dnia po premierze. Zasługuję to na pochwałę. Myślę, że z Iratusem, będzie lepiej, ale póki co umiarkowanie odradzam.
6/10
i tak oto minął lipiec, gdzie ten czas na wakacyjne nadrabianie zaległości?