Ni No Kuni II: Revenant Kingdom - Hayao Miyazaki ze studia Ghibli będzie dumny
A Level-5 dołoży własną cegiełkę do niedawnego zmartwychwstania gatunku.
Japońskie erpegi już nie są w takich czterech literach, jak podczas panowania poprzedniej generacji konsol. Większość kultowych serii podniosła się z kolan, na scenę dołączyło kilku intrygujących debiutantów, a zainteresowanie japońszczyzną tak ogólnie urosło (popatrzcie chociażby na coraz częściej wyskakującą w mediach Yakuzę), bo tamtejsi deweloperzy pogodzili się z tym, że świat cały czas idzie do przodu. Produkcja Level-5 i Namco nie jest już zatem mesjaszem azjatyckich role-playów (jak kilka dobrych lat temu pierwowzór), ale oddałbym niejednego currywursta, by położyć na niej swoje łapki przed 19 stycznia.
NI NO KUNI 2 : Royaume du Revenant Trailer + Gameplay (Gamescom 2017)
Jeżeli "jedynka" była absolutnym hołdem w stronę dwudziestoletnich standardów gatunku oprawionym jak dowolny z filmów studia Ghibli, kontynuacja nie boi się pewnych zmian. Ot, i dobrze, od kultywowania starej szkoły mieliśmy w zeszłym roku Dragon Quest VII. Aktywny system walki smakuje jak bardziej dostojna wariacja sieczki spod znaku Tales of (także przecież własności Bandai Namco) ze szczyptą Pikmina (magiczne stworzonka, które pomagają nam w trakcie pojedynków, to wypisz-wymaluj marka Wielkiego N). Ale cała reszta eksploracji przebiega tak, jak za dawnych czasów - włączając w to mapę świata, po której poruszamy się chibi-karykaturką naszego bohatera. Mam nadzieję, że poziom trudności będzie tylko wzrastał, bo brzydale, jakim stawiłem czoła podczas testów (wliczając jaszczurzego bossa), nie sprawili mi żadnych kłopotów.
Trzecia nowość, o jakiej, niestety, tylko usłyszałem, to motyw ekonomiczny związany z rozbudową swojego królestwa. Bohater Ni No Kuni II jest księciem, który będzie próbował odzyskać całe królestwo, więc pod naszym zamkiem powstanie cywilizacyjna stolica świata. Po czasie, jak uporamy się z dziesiątkami zadań pobocznych. Każda nowa budowla w mieście będzie dawała jakieś korzyści. To akurat bezpieczny pomysł, który powinien wyraźnie wydłużyć czas ogólnej zabawy, dlatego daję polylajka.
Ach, scenariusz nie stanowi bezpośredniej kontynuacji. Jeżeli, podobnie jak wielu graczy, oryginał na PS3 Was ominął, nie obawiajcie się, iż czegoś nie zrozumiecie. Tak w razie czego dodaję, gdybyście spojrzeli na zwiastun i uznali "hej, to jest piękne!".
Przeczytaj także:
Pod tagiem Prosto z GC 2017 znajdziesz nasze wrażenia z innych ogrywanych i oglądanych w Kolonii gier.
Adam Piechota