New 2DS XL, czyli najlepszy i najtańszy wybór z rodziny 3DS
Dziś premiera. Sprawdzamy nową konsolkę w warunkach domowych.
28.07.2017 | aktual.: 02.08.2017 16:49
"Po co mi nowy 3DS, jeżeli mam już któryś starszy model?" - bardzo dobre pytanie. Po nic. Nie licząc zatwardziałych fanów Nintendo, którzy (serio!) posiadają wszystkie inkarnacje zasypiającej powoli konsolki, nikt nie powinien zastanawiać się nad takim dodatkowym zakupem. Ba, siebie uważam za dość zapatrzonego kibica, a New 2DS-a bym nie kupił. Mam New 3DS-a XL (ciekawostka - nabytego impulsywnie, by napisać recenzje Monster Hunter 4 Ultimate i Majora's Mask, w czasach, gdy Maciu jeszcze niewiele gier do recenzji mi zlecał), przy nim pozostanę już do końca. Czyli ogram Metroid: Samus Returns oraz "nowe" Pokemony i powoli nadrabiać będę kupkę wstydu. Bo nie przewiduję już żadnych wielkich premier w 2018 roku.Ale ostatnio poszukuję 3DS-a dla mojej drugiej połówki. I tutaj już nie mam żadnej wątpliwości - wybór padnie właśnie na najnowszy model. Z przynajmniej kilku powodów. Pierwszy, najbardziej subiektywny: konsolka jest śliczna. Nie przypomina wypasionego kawałka technologii, którym można by poszpanować w towarzystwie, bo przecież 3DS żadnym wyczynem nie jest, ma na koncie już sześć lat. Ale prezentuje się młodzieżowo, głównie dzięki wybranej palecie barw (dostępne są dwa warianty: biało-pomarańczowy oraz czarno-niebieski, oba równie urocze). Jest malutka, zwłaszcza w porównaniu do słoniowatego Switcha, zmieści się w każdej kieszeni lub torebce. Wygląda jak stylowy gadżet, nie konsola z krwi i kości. Bardzo dobra decyzja ze strony Nintendo.
Kolejna oczywistość - cena. Dwie i pół stówki różnicy pomiędzy 2DS-em XL a 3DS-em XL to także istotna kwestia. Bo w tej kwocie można zorganizować całkiem imponujący zestaw startowy gier. "Mniejszy" New 3DS wkrótce zniknie z półek, a nieużywane modele "nie-new" coraz trudniej znaleźć w polskich sklepach. Z tym że, jakkolwiek często zdarzało mi się krytykować "nowe" warianty konsolki, są powody, dla których warto właśnie wybrać któryś sprzęt z "New" w nazwie. Małe, ale istotne w dłuższej perspektywie czasu. Zwłaszcza dla absolutnego świeżaka w świecie Nintendo. Pudełkowo ukazała się wyłącznie jedna gra na wyłączność dla lepszego 3DS-a: Xenoblade Chronicles. Jeden z najlepszych japońskich RPG-ów ostatniej dekady. Ale tylko te konsole odpalą bibliotekę gier z Super Nintendo w Virtual Console. Że dla SNES-owskiej klasyki warto sprzedać duszę diabłu, będziemy pisać na pewno przy okazji jesiennej premiery Classic Edition. Na razie musicie uwierzyć mi na słowo. Przejść całą trylogię Metroida przy premierze Samus Returns? To byłby najlepszy wrzesień w Waszym życiu.
Jak zauważą bardziej doświadczeni, wszystkie zbędne elementy z górnego ekranu poleciały na dół: głośniczki, suwaki, kamerka. To nie tylko kosmetyka. Dzięki temu "klapka" jest dużo lżejsza i nie giba się jak w New 3DS-ie XL. Po dwóch latach spędzonych właśnie z tą konsolą, mam tego gibania po dziurki w nosie. Wyjątkowo utrudnia granie w pozycji leżącej. A zatem waga i stabilność. Boję się głośnego strzelania górnego ekranu przy każdym otwieraniu swojego modelu, w nowym tego nie ma. A skoro "New" w nazwie, to znajdziemy tutaj również małego grzybka, służącego w niektórych pozycjach za drugą gałkę analogową, dwa dodatkowe shoulder buttony i... czytnik NFC w dolnym ekranie. Ostrzegam, że kolekcjonowanie Amiibo wciąga, więc za pierwszą figurką pójdą następne. Ale są gry, w których warto je wykorzystywać. Lub, jak dowiedzieliśmy się przy okazji nadchodzącego Metroida - w których trzeba ich użyć, by odblokować niektóre tryby. Niestety.
Nie będę za to fanem klapki skrywającej kieszeń na kartridże. Gdyby schowana była tam wyłącznie karta pamięci, nie miałbym nic przeciw - by wyciągnąć nośnik w New 3DS XL, muszę odkręcić (ODKRĘCIĆ!) tylny panel sprzętu. Tutaj działa to, jak w każdym z używanych przez nas na co dzień sprzętów. Ale kartridże wymieniać będziecie nawet kilka razy dziennie i użeranie się z niewygodnym otwarciem musi z pewnością męczyć. Bałem się jeszcze o połączenie wejścia na słuchawki ze szparą dla stylusa, na szczęście niepotrzebnie - nie wadzą sobie.Czy teoretycznie najważniejsza różnica, widoczna już w nazwie, ma dziś jeszcze znaczenie? Tak, 2DS XL nie posiada stereoskopowego 3D. Jeżeli nie wyobrażacie sobie grania w Super Mario 3D Land czy którąkolwiek Zeldę bez efektu trójwymiaru, musicie celować gdzie indziej. Niemniej 3D to jeden z bajerów, które już dawno przestały kręcić nas jako graczy. To pozostałość po czasach, w jakich konsola startowała. Porównajcie to z kinem - jak często jeszcze wybieracie seanse 3D? Ile osób kupuje telewizor z 3D? No właśnie. Zapewniam, że na głębi prawdziwie zyskuje garść tytułów z przepastnej biblioteki 3DS-a. To konsola do platformerów, gier logicznych, RPG-ów. Przykładowo - przy Monster Hunter Generations spędziłem 60 godzin. Z czego maksymalnie 5 z włączonym 3D. To bajer, tylko i wyłącznie. Żaden imperatyw podczas zakupów sprzętu z tej rodziny.Pozostaje jeszcze jakość wyświetlanego obrazu. Nie jestem specem od technologii, potrafię ją opisywać wyłącznie z konsumenckiego punktu widzenia. Stąd dość prosta refleksja - na żadnym 3DS-ie, którym się dotychczas bawiłem (czyli wszystkich z wyjątkiem "klasycznego", pozbawionego klapki 2DS-a), nie widziałem tak dobrego obrazu. Jasne i duże wyświetlacze, wszelkie smugi na poziomie minimalnym. Szczypiąc delikatnie Pawła, który New 2DS-a sprawdzał kilka miesięcy temu, przyznaję rację Nintendo: to szczyt możliwości tych sprzętów. Jasne, że oprawa sześcioletnich klasyków trąci myszką. Ale fani Ninny naprawdę nie przywiązują większej uwagi do warstwy wizualnej. Widzę to zwłaszcza po kręgu użytkowników Switcha. Pojawiają się już w Polsce pierwsze osoby, które zaskoczone nową platformą sięgają również po starą. I zauważają, że wcześniej byli w błędzie. Sam tak miałem w sentymentalnych czasach starcia DS-a z PSP."Nie miałem nigdy 3DS-a, a chyba interesuje mnie ta konsola". O, lepiej. No to śmiało atakuj New 2DS XL. Za trochę ponad sześćset złotych znajdziesz tutaj możliwość sprawdzenia kilkudziesięciu wspaniałych pozycji z przeróżnych gatunków. Oraz sprzęt ze wsteczną kompatybilnością w wersji 2.0. Bo oprócz tego, że uruchomisz na niej każdy kartridż z DS-a, to w Virtual Console odnajdziesz ocean retromiodu: gry z NES-a, SNES-a i Game Boya. Nintendo ładnie podsumowuje ten spektakularny rozdział swojej historii. Nie można tutaj użyć innego przymiotnika. Ponad sześćdziesiąt pięć milionów sprzedanych konsol przenośnych w czasach globalnej dominacji rynku mobilnego? Fantastyczny wynik, kropka.Adam Piechota