Netflix i YouTube obniżają jakość swoich materiałów w Europie
I nie, nie chodzi tutaj o tematykę filmów i seriali. Mniejsze obciążenie sieci pozwoli na efektywniejsze wykorzystanie Internetu przez służbę zdrowia.
Dzień powoli dobiega końca, już za chwilę rozpocznie się piątek, a jako, że akcja #zostańwdomu ciągle obowiązuje większość zabierze się pewnie do ogrywania czegoś z kupki wstydu (nowości też są spoko – ponoć nowy Doom i Ori dają radę) albo zrelaksuje się przy serialu czy filmie.
Jak podaje Forbes, w środę doszło do rozmów między komisarzem UE do spraw rynku wewnętrznego, Thierrym Bretonem, a prezesem Netfliksa, Reedem Hastingsem. Obie strony, rozumiejąc powagę sytuacji i to, że sprawnie działające łącza potrzebne są nie tylko do rozrywki, ale przede wszystkim do szkołom i uczelniom wyższym (e-learning) oraz służbie zdrowia, zgodziły się na kompromis. Czytamy w oświadczeniu firmy. Niestety nie poinformowano, czy platforma przygotuje jakąś rekompensatę dla osób, które wykupiły rozbudowany pakiet umożliwiający oglądanie filmów i seriali w rozdzielczości 4K.
YouTube poinformował o swojej decyzji za pośrednictwem Twittera, jednak brak tam konkretów. W chwili pisania tego wpisu (14:40) wszystko zdaje się działać normalnie, a filmy w rozdzielczości 1080p nie zacinają się. Podejrzewam, że już niedługo stracimy po prostu dostęp do oglądania materiałów w wysokiej rozdzielczości. Czy to jakaś wielka tragedia? Niekoniecznie, w końcu zawsze mamy giereczki, a wydawcy, chcąc zachęcić do pozostania w domach, regularnie zasypują nas darmówkami albo bezpłatnymi okresami próbnymi. Nic tylko siedzieć w domu.
Oczywiście nie-gracze nie będą zachwyceni wiadomością o obniżeniu jakości usług, ale jedyne, co mogą aktualnie zrobić to napisać petycję i wysłać ją do siedziby Internetu.
Bartek Witoszka