Chiński gigant NetEase kupił akcje Quantic Dream
Co wcale nie oznacza przejęcia firmy, gdyż mówimy o pakiecie mniejszościowym.
29.01.2019 17:31
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Chińska korporacja NetEase Games poczyniła ostatnio spore inwestycje w popularne marki. Bungie, które opuściło szeregi Activisin Blizzard, dostało od azjatyckiego giganta zastrzyk gotówki - około 100 milionów dolarów (w zamian za pakiet mniejszościowy oraz fotel jednego z dyrektorów).
Ostatnią głośną transakcją jest wykupienie pakietu mniejszościowego francuskiego Quantic Dream, twórcy zeszłorocznego hitu - Detroit: Become Human.
Oczywiście, jak to często bywa w przypadku takich kontraktów, obie strony wrzuciły piękne deklaracje. Ethan Wang, prezes NetEase, przyznał, że inwestycja w Quantic Dream jest częścią większego planu, który polega na tworzeniu gier na konsole najnowszej generacji. Z kolei po stronie Francuzów wypowiedział się Guillaume de Fondaumiere, który we współpracy z NetEase widzi nowe możliwości rozwoju studia i umocnienie jego pozycji jako pionierów rynku gier wideo.
O więcej szczegółów zapytał Cage'a oraz de Fondaumiere'a dziennikarz Venture Beat. Cage zaznaczył, że ważna jest dla nich niezależność, ale chcą też poszerzyć grono odbiorców. W tym celu zamierzają otworzyć się na inne platformy - co wcale jednak nie oznacza braku współpracy z Sony, dla którego robili tytuły przez 12 lat. Partnerstwo z NetEase jest dla nich ważne też dlatego, że widzą, jak układają się relacje Chińczyków z Bungie i podoba im się to.
Jeśli chodzi o rozwój firmy, to Quantic Dream zamierza powiększyć kadrę (obecnie pracuje w nim na stałe 150 osób). Zapytany o kolejny projekt, Cage zaznaczył, że mimo iż najchętniej rozwijaliby się w gatunku, w którym do tej pory tworzyli gry, to nie wyklucza, że będą poznawać nowe obszary gier wideo.
NetEase to nie tylko wydawca. Jednym z ich najgłośniejszych projektów jest... Diablo Immortal, "ta gra nie będąca Diablo 4", której zwiastuny mają ostre różnice między "like" do "dislike", ale która i tak zarobi krocie.