Nawet Troy Baker nie do końca wie, na czym ma polegać Death Stranding
Aktor podzielił się z fanami wrażeniami z pracy z Hideo Kojimą.
W przypadku swojej nowej gry, Death Stranding, Hideo Kojima zdecydował się na dość nietypową formę kampanii reklamowej, polegającej na tym, by o całości nie mówić zbyt dużo, unikając w ten sposób powstawania w głowach odbiorców fałszywych wyobrażeń. Kolejne fragmenty z gry nie mówią zbyt wiele o jej zawartości. Kolejną drobną informacją z nią związaną jest fakt, że zaproszony do podkładania głosów Troy Baker, nie będzie przesadą nazwać go jedną z ikon współczesnego dubbingu gier, ukończył już związane z Death Stranding prace w studiu nagraniowym.
Baker spotkał się z fanami podczas Argentina Games Show (przepiękny kraj, dalej nie mogę uwierzyć, że byłem tam niecałe 2 miesiące temu, o zwyczajach graczy w Argentynie jednak wiele się nie zdążyłem dowiedzieć), gdzie opowiedział o współpracy z Hideo Kojimą. Samą grę określił jako "wielką i dziwną". Bakerowi świetnie współpracowało się też z Normanem Reedusem. Aktor dostrzegł w nim człowieka o niezwykłej etyce pracy, który angażuje w pełni całego siebie podczas prac nad grą. Baker zapowiada, że w grze będzie trochę ciekawych scen, przy których razem współpracowali. Baker zapewnia też, że jest to spory fragment, ale stanowiący zaledwie wycinek potężnej produkcji.
Pomysł na grę, podobnie jak w przypadku Metal Gearów, Kojima miał ponoć rozpisany w głowie już od dwóch lat, ale nigdy go nie udokumentował. Baker twierdzi, że Hideo udało się zebrać grupę fantastycznych współpracowników, ale twierdzi też, że nie spotkał jeszcze człowieka, który oczekiwałby od niego więcej zaufania. Podczas procesu nagrywania ścieżek czuł się nieco jak niewidomy prowadzony po omacku. Stwierdził, że to odjechana, dziwna gra i wciąż nie ma pojęcia, jak ma wyglądać całość. Ciekawe czy mówił poważnie, czy to tylko kolejny element kampanii reklamowej.
Krzysztof Kempski