Naruto Shippuden: Ultimate Ninja Storm Generations - recenzja

Naruto Shippuden: Ultimate Ninja Storm Generations - recenzja

Naruto Shippuden: Ultimate Ninja Storm Generations - recenzja
marcindmjqtx
16.04.2012 11:26, aktualizacja: 30.12.2015 13:28

Od wielu lat recenzuję bijatyki, w których występują Naruto, Sakura oraz Sasuke i mam świadomość, że czytają je wyłącznie fani serii. Tym razem pojawiła się jednak gra, którą powinni się zainteresować wszyscy gracze.

Ocena: 3/5 - Można „Generations” wskakuje do ligi „Marvel vs. Capcom 3”, ale do „SoulCalibur” czy „BlazBlue” trochę mu brakuje.

„Tekken”, „SoulCalibur” i „Dead or Alive” wcale tak bardzo nie różnią się od tego, co proponują autorzy „Ultimate Ninja Storm”. Czy pandy, drewniane kukiełki oraz dziewczyny z wielkim, falującym biustem są poważniejsze od bandy nastolatków korzystających z różnorodnych technik walki? Mam wrażenie, że niekoniecznie, a projekty postaci UNS trzeba uznać za umiarkowanie zwariowane, jeśli porównać je choćby do „BlazBlue”. Do czego zmierzam? Nie skreślajcie „Naruto” tylko i wyłącznie dlatego, że to właśnie „Naruto”. Najpierw zagrajcie chociaż w wersję demonstracyjną. „Generations” ma do zaoferowania unikatowy styl walki, którego próżno szukać w konkurencyjnych tytułach.

To jedna z niewielu gier, w których gramy w pełnym, a nie udawanym 3D. Bohaterowie mogą się swobodnie poruszać po dużych, otwartych arenach i nie są przywiązani do siebie niewidocznym sznurkiem. Takie rozwiązanie ma swoje plusy (pojedynki są bardzo dynamiczne i zbliżone do tych z anime) oraz minusy, bo trzeba nauczyć się tak wyprowadzać ciosy, by trafiły przeciwnika, a nie przecięły powietrze. Większość uderzeń wykonuje się jednym przyciskiem, ewentualnie dodając do tego kierunki, i właśnie z powodu tej prostoty fani DoA, SC czy VF patrzą z pobłażliwym uśmieszkiem na dokonania CyberConnect2. I faktycznie, początkowo wydaje się, że to party game, a nie bijatyka z krwi i kości. Wystarczy jednak kilka walk, by przekonać się, że z systemu można wyciągnąć o wiele więcej.

Kombinacje są uzależnione od jednego z kilku poziomów energii. Im więcej zużyjecie czakry, tym potężniejszą odpalicie technikę. Na całe szczęście nie jest tak jak w poprzednich częściach i nie trzeba oglądać przydługich animacji w stylu „Dragon Ball”. Na polu walki można też skorzystać ze wsparcia pomocników (ofensywnych, defensywnych itp.). Należy wybrać ich przed pojedynkiem, a przywołuje się ich zaledwie na ułamek sekundy. Są oni w stanie zablokować technikę przeciwnika i osłonić Waszą postać, albo zaatakować swoimi specjalnymi umiejętnościami. Do tego trzeba też dorzucić używanie gadżetów (wybuchających pułapek, ostrzy do rzucania albo przedmiotów przywracających energię) oraz przebudzenie ukrytych mocy.

Bohaterowie zmieniają swoje umiejętności, lub nawet formy, gdy ich pasek życia spadnie niemalże do zera. Dzięki temu końcówki pojedynków nabierają zupełnie nowego znaczenia i teoretycznie skazany na porażkę gracz może jeszcze wyjść cało z opresji. Niektórzy wojownicy są nieco faworyzowani, bo ich przeobrażenia są zgodne z anime, a innym CyberConnect2 musieli dodać coś ekstra od siebie i nie zawsze im to dobrze wyszło. A skoro mowa o czymś ekstra, to wypada dodać, że przygotowano ponad siedemdziesięciu zawodników, choć część z nich występuje w kilku wersjach (np. młodszy i starszy Naruto), oraz masę trybów rozgrywki. Poza klasycznymi historyjkami fabularnymi, które znacie choćby z „Tekkena”, czekają na Was rozgrywki w sieci, turnieje, samouczki oraz survival.

„Generations” nie wygląda o wiele lepiej od poprzednich części „Ultimate Ninja Storm”, ale też niewiele można już było poprawić i dawno przeskoczono poziom anime. Animacje postaci są z górnej półki, ciosy specjalne może nie demolują planet jak w DBZ, choć niczego im nie można odmówić. Tym bardziej że każdy z zawodników to prawdziwy indywidualista. Są wojownicy preferujący bezpośredni styl walki, inni trzymają się z daleka i zasypują przeciwnika tutejszymi „kulami ognia”. Niektórzy używają broni białej, inni piasku, cieni, marionetek, zwierząt lub robaków. Poza tym w niektórych trybach można uczyć ich nowych ciosów lub wybierać im unikatowe przedmioty. Równie różnorodne są areny; zagracie w wioskach, lasach, na pustyni i biegając po tafli jeziora. Efekty dźwiękowe również Was nie rozczarują, a głosy postaci można zmienić na oryginalne (japońskie) i nie katować się angielskimi okrzykami. To naprawdę śliczny i dopracowany tytuł, co zresztą widać na obrazkach i filmach z rozgrywki.

Tekst pisałem przede wszystkim pod kątem osób nieznających „Naruto”. Fanów nie muszę przekonywać, i dla nich to gra na 4/5. Jestem pewien, że kupiliście już swój egzemplarz i tłuczecie się z podobnymi sobie miłośnikami w sieci. Na pewno też płaczecie po nocach z powodu wyciętej eksploracji świata, który w poprzednich częściach można było do woli zwiedzać, gromadzić sekrety i wykonywać misje. Teraz pozostają nam wstawki filmowe i kilka zaskakujących (lub naciąganych) historii. Wiem, że to trochę mało i stęskniłem się za szukaniem monet w krzakach. Z drugiej strony fajnie uczestniczyć w rozwoju Naruto czy Sasuke (Susano rządzi!) i nie ma tak idiotycznych pojedynków jak z Orochimaru i strzelania do węży. Miło też powalczyć mocarnymi Five Kage, których wykrwawia teraz w mandze Madara Uchiha. Ta gra wypełniona jest smaczkami dla fanów, to dla nich prawdziwe święto, choć po fali radości można odkryć, że areny nie zmieniają się od kilku ładnych lat.

Werdykt Standardowy tryb fabularny znany z najpopularniejszych gier walki jest bez wątpienia lepszy dla nowych osób, a miłośnicy serii muszą się zadowolić rozbudowanymi sklepikami z tonami dóbr, czyli filmów, scenek, bonusów i technik. Natomiast wszyscy gracze zachwycą się szybkością pojedynków, przepiękną grafiką i systemem walki. CyberConnect2 połączył dwie główne serie „Naruto”, dzięki czemu można porównać moce starszych i młodszych bohaterów, a równocześnie stworzył najbardziej przystępną bijatykę dla nowych osób. Mimo wszystko i ja, fan Naruto, chciałbym większej głębi w systemie walki, który w sprawnych rękach nieco zbyt szybko odkryje swoje sekrety. „Generations” wskakuje do ligi „Marvel vs. Capcom 3”, ale do „SoulCalibur” czy „BlazBlue” trochę mu brakuje.

Ocena: 3/5 - Można (Ocenę 3 otrzymują gry średnie, którym nieco brakuje. Można zagrać w wolnej chwili, ale nic się nie stanie, jeśli się z tym poczeka.)

Grzegorz Brol

Data premiery: 30 marca 2012 Deweloper: CyberConnect2 Wydawca: Namco Bandai PEGI: 12

Naruto Shippuden: Ultimate Ninja Storm - Generations (PS3)

  • Gatunek: bijatyka
  • Kategoria wiekowa: od 12 lat
Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)