Moje pierwsze powstanie warszawskie
Godzina W
05.10.2019 | aktual.: 07.10.2019 23:29
Warsaw interesowałem się od pierwszych zapowiedzi. Rzadko kiedy jakiekolwiek studio deweloperskie porywa się na przestawienie ważny historycznie dla nas momentów. Dodajmy do tego że momentów trudnych, których ocena historyczna nie jest jednoznaczna. Dodajmy do tego naśladownictwo do Darkest Dungeon, jednego z moich ulubionych tytułów, w których spędziłem grubo ponad 500h i wbiłem platynę..no i jak dla mnie przepis na hit murowany. Niestety, założenia były ambitne, a wyszło ja zwykle.
Swoimi wątpliwościami dotyczącymi Warsaw dzieliłem się w moim cyklu krytycznego spojrzenia na nadchodzę tytuły "Niedowjarek" https://wordpress.com/block-editor/post/niewszystekogram.wordpress.com/75. Po ograniu jednej pełnej rozrywki i skończenia tytułu w...7 godzin, moje obawy w większości się potwierdziły. Warsaw nie wytrzymało swojego ambitnego założenia i wyszedł z tego średniak 6/10 o niewielkim replayability i trafiający swoją konwencją w zbyt małą grupkę osób. Teraz pokrótce przedstawię moją historię, a na końcu opiszę moje emocje związane z tytułem.
...I wyszedłeś, jasny synku, z czarną bronią w noc...
Wolna sobota, zabieram się do gry. Gry wielce przeze mnie oczekiwanej, ale poczytałem recenzje i przyjęcie jest mocno średnie. Co tam, w Empiku można kupić za 49,99 zł ( a na steam za 84,99 zł). 5 dych do cena dla mnie akceptowalna, spróbuje. Czuje trochę hype.
Na pierwszą misję rusza żołnierz AK Krzysztof i Sanitariuszka Jadwiga, Niemcy jeszcze nie ogarnęli sytuacji, więc o dziwo para powstańców uchodzi bez szwanku. Te postacie były pokazywane najczęściej, więc można uznać je za głównych "protagonistów". Do w/w dwójki dołącza przemytnik Kazimierz, w modnym kaszkiecie i płaszczu przywołując skojarzenie z podejrzanym paserem jakim jest. Wali z "gramofonu" dp-28 i podrzuca paczki z amunicją. Powstanie ma się dobrze, ucząc się mechaniki wykonuje misja za misją. Morale są wysokie, zniszczenia niewielkie, wśród powstańców jest nadzieja. Jako weteran DD nie mam sobie mocnych.
10 sierpnia do ekipy przyłącza się moja ulubiona postać Mechanik Marian będący dziarskim i hardym robociarzem z zakładu mechanicznego. Wali z Piata i lubi smażyć szkopów miotaczem ognia z okrzykiem "won do piekła". Jest jakimś takim pozytywnym, optymistycznym ogniwem całej operacji skazanej na porażkę (oni jeszcze tego nie wiedzą) 16 sierpnia do walki przystępuję Saperka Wanda. Nie było nam się niestety dłużej poznać, bo niemiecki strzelec wyborowy zabija ją już 16 sierpnia. Na powstańców pada strach. 26 sierpnia ginie mój faworyt Marian, próbując ratować cywili z walącego się budynku. Cała akcja na skutek losowego wydarzenia fabularnego, nie zginą w (nie) równej walce. To pierwszy moment kiedy mam ochotę zrobić rage quit, ale ok, mówię sobie - idziemy dalej, uczymy się gry, następnym razem będzie lepiej. Marian, dla mnie jesteś bohaterem.
...i poczułeś, jak się jeży w dźwięku minut — zło...
Na początku września poznaje Cichociemnego Karola walącego z pm-ów i lekarza Władysława. Obaj giną od granatu ciśniętego przez kacapa z RONA ,11 września. Karol walczył dzielnie na pierwszych liniach barykady, natomiast doktor odmawiał posługiwania się bronią, no i ma za swoje. Dobrze że Jadwiga była wtedy ranna, a doktor ją zastępował. Misja zabezpieczenia zrzutów z zapasami kończy się niepowodzeniem. Giną dwie osoby. Morale pikuje w dół. Impet powstania spadł do 40%. Padają kolejno wyczerpane dzielnice, Praga, Ochota, Wola. to największy cios dla mojego powstania.
Jeszcze polska nie zginęła...póki przyłączają się do nas niemieccy dezerterzy - Martin z Alzacji, widocznie miał powód. Postawa Martina była godna uznania, jednak zginą 2 dni po przyłączeniu, 14 września, na skutek ogniskowania na jego postaci wszystkich pocisków wystrzelonych przez Niemców. W sumie mieli racje, nikt nie toleruje dezercji.
...Zanim padłeś, jeszcze ziemię przeżegnałeś ręką...
Jest jeszcze paru powstańców, ale nie miałem okazji ich poznać. Drużyną początkową Krzysztof, Jadwiga, Kazimierz + noname...jak jej tam było? Lucyna? Lidia? dobijam do końca postania. 20 września trzyma się już samo Śródmieście. Nieustraszeni powstańcy niszczą działa przeciwpancerne i burzące kommanda...dochodzę dnia ostatniego, 62 dnia rzeczywistego powstania, klikam przycisk "kolejny dzień" i pojawia się ekran "powstanie upadło, koniec gry"
No chyba k*rwa kpicie. Taki ekran i powrót do menu startowego? Żadnego filmiku na koniec? Żadnej tablicy o bohaterstwie powstańców i stratach ludności cywilnej? Żadnych statystyk i tła historycznego? Postania upadło, nara. W grze nie ma fabuły. Nie ma nawet jej podsumowania. O nie, Warsaw, tak się nie będziemy bawić. Bardzo się pogniewałem i teraz w tym gniewem opisuję moje wrażenia. Będzie gorzko.
.... Czy to była kula, synku, czy to serce pękło?
Jak już powiedziałem na wstępie, gra jest klonem Darkest Dunegon, ale jak to powiedział Gustaw "kopiowanie największą formą uznania" i to jest tutaj widoczne. Mamy naszą siedzibę, gdzie przygotowujemy się do misji. Mamy misje, w których zamiast lochów błądzimy po mapie warszawy. Mamy wreszcie drużynę, która składa się z ok 10 indywidualnych postaci, ale jest też możliwość werbowania noname'ów jako mięsa armatniego. I w tym momencie zaczynają się pierwsze zgrzyty. Postacie są indywidualne ale mają jedynie kilka odzywek przy używaniu umiejętności. Ciężko się z nimi zżyć, jednak ich śmierć bardzo boli - gracza, bo zazwyczaj nie ma ich kim zastąpić. Brak tutaj charyzmatycznego narratora jak Wyane June z Darkest Dunegon i ogólnie gra jest dosyć milcząca poza paroma nostalgicznymi ale nie zapadającymi w pamięć utworami muzycznymi. Co do drużyny to powstańcy mają minimalne możliwości customizacji, mając przypisany do siebie model broni (np sanitariusza używa tylko rewolwerów, czyli przez całą grę nie zmieniłem jej broni) a możliwości awansu są 3 (żółtodziób-wyga-weterna)...a proponowane umiejętności są ... losowe (!!!??) Bez sensu. Slotów na umiejętność są 4, więc to też nie pozostawia wielkiego pola manewru. Jest ubogo.
Widać, że gra została wydana w pośpiechu, żeby załapać się z premierą na dzień zakończenia powstania (2 października). Deweloperzy zdają sobie z tego sprawę i już szykują patche i darmowe dodatki w postaci nowych powstańców, nowych przeciwników, a także nowych mechanik..tak, bo samodzielnie nie wpadli na pomysł, że dodać opcję przeczekania w kryjówce paru dni, do czasu aż kombatanci się uleczą z rana. Nie, zero logiki, jest nowy dzień misji i wszyscy wyjazd na poligon, bo gra tak zakłada. To był jeden z powód tracenia ludzi. Postaci giną, misja jest nieudana, morale, punkty zniszczenia dzielnicy, zapasy, wszystko leci na łeb na szyje. Mechaniki nie wybaczają.
W ogóle co do mechanik gry to mam wrażenie, że twórcy trochę przekombinowali. Głównym problemem Warsaw jest idea grania w gry zestawiona z opozycyjnym do niej scenariuszem historycznym. Deweloperzy od razu ostrzegali że nie będą robić historical fiction, więc powstanie musi upaść i nie da się go wygrać. A przecież o to chodzi w grach..żeby grać, stawać się lepszym, silniejszym, żeby cyferki i levele szły w górę i żeby czuć radość płynącą z gry.
Nie w Warsaw. Tutaj jest atrofia wszystkiego. Ludzie umierają, morale spada, impet powstania spada, powstańcy giną, dzielnice walczącego miasta są stopniowo niszczone i kapitulują, zapasów brakuje, amunicji brakuje, rąk do walki brakuje. Tak, historycznie ma to sens i w miarę odzwierciedla beznadziejność sytuacji i zmierzanie ku nieuchronnej zagładzie i porażce. Problem w tym, że mnie to niesamowicie stresuje i nie czerpie satysfakcji z rozrywki. Warsaw to zarządzanie tonącym statkiem. Nie ma dobrego zakończenia, jest tylko przedłużanie w czasie tego co nieuniknione. przeciwnicy się nie kończą, walka z nimi nie ma absolutnie żadnego sensu, bo za ich pokonanie nie ma punktów doświadczenia. Niemców jest zawsze więcej, są lepiej uzbrojeni. Tutaj nie ma miejsca na pomyłkę, a jedna nieudana akcja może zniweczyć całą kampanię. Aha i bez medyka na początku nawet nie ma co grać, bo również bohaterowie których poznajemy są losowi.
Widać również brak balansu w umiejętnościach, dużo z nich jest albo zupełnie nieskuteczna albo koszt w pociskach jest za duży. Akurat reglamentacja amunicji to często wspominany problem, mnie zaczęło jej brakować dopiero w drugiej połowie września. 2/3 sensowych broni korzystaj z amunicji długiej. Krótka jest raczej bezużyteczna. Nagminnie zdarza się sytuacja, że nie mamy jak dobić ostatniego Niemca z oddziału, bo jest poza zasięgiem umiejętności, do których mamy amunicję. Szkop(uł) w tym, że wycofanie się z potyczki prowadzi do automatycznej przegranej całej misji.
Fajnie że czasem znajdziemy jakąś broń, można ją naprawić za gruby hajs, po czym się okazuje, że jest niewiele warta i gorsza od tej domyślnej. Tak na prawdę mogłoby tego nie być.
Ogólnie stan techniczny, brak fabuły, interakcji między postaciami, bzdury w mechanice składają się na obraz gry, która powinna trafić do early access. Wiedziałem że będę zawiedziony tą grą, ale po prostu musiałem spróbować. Może pokładałem w niej za duże nadzieje, że polskie, że o polskiej historii, że mechanika wzorowana na jednej z moich ulubionych hardkorowych gier? Niestety wyszedł po prostu średniak. 6/10 a jak połatają i poprawią to tytuł aspirujący do 7/10.
Chciałbym napisać że to moje ostatnie powstanie, no ale nie. Muszę przecież zrobić 100%.
Update:
Okazało się, że moje powstanie padło w ostatni możliwy dzień, stąd negatywne zakończenie. Za drugim razem żaden z powstańców nie zginął, wytrzymałem do końca, i przeczytałem o gorzkiej kapitulacji, po czym moim oczom pokazały się plansze z dalszymi losami bohaterów -alla fallout. W większości nie były one wesołe. Coż, 2 podejścia, 2 zakończenia. Dalej nie czuje satysfakcji.