Mogło być o wiele lepiej, czyli Final Fantasy XV
Miłego, gorszego początki
Swoją recenzję pragnę zacząć od tego trailera z E3 2013r., od którego zacząłem interesować się tą grą.
FINAL FANTASY XV - Announcement Trailer | E3 2013
Ma coś w sobie prawda? Jak na 2013 byliśmy w stanie uwierzyć w taką grafikę i efekty (Japończycy potrafią w grafikę) ale i w tą epicką akcję, dzięki której nie jednemu opadła szczęka na jej widok. Teraz gdy zapewne zjechaliście na dół w komentarze pod filmem możemy odczytać, że nic z tego nie ma w grze.
FFXV miało bardzo długo cykl produkcyjny. Ponad 10 lat tworzenia, zmiany reżyserów, konwencji gry, fabuły. Otóż to co widzicie na zwiastunie to wizja gry według Tetsuya Nomura. Ten chciał zrobić grę efektowną, z takimi akcjami na porządku dziennym. Po niemałych komplikacjach, zmieniono go na Hajime Tabata, którego wizja była zupełnie odwrotna od tej Nomury. Miało być bardziej "realistycznie". I fakt, gra była reklamowano hasłem "Fantasy based on reality", gdzie tym "reality" był nasz samochód Regalia (rzadko kiedy w FF były normalne, zwykłe samochody) i jak się tłumaczył, dość smutna historia. Poza tym to FF jak ich wiele. Najlepiej w humorystyczny sposób opowie Wam pewien meksykanin 😉
SHOCKING Interview with Final Fantasy XV Director [Risitas] [FFXV]
I choć 90% z tego co on powiedział zgadza się to nie można być aż takim pesymistycznym, bo w wielkim skrócie FF XV okazał się dobrą grą. I tu jest problem, bo tylko dobrą.
Jak Final Fantasy to musi być dobra fabuła
Marketing FFXV był dość imponujący. Od filmu CGI Kingsglaive który stanowi swego rodzaju prolog do gry i serię anime o nazwie Brotherhood opowiadający o poprzednich przygodach czwórki bohaterów. Ja obejrzałem film, który mi w zupełności wystarczył by zagłębić się w fabułę.
Historia kręci się wokół rodu Lucis, do którego należy gł. bohater, a równocześnie książę królestwa Insomnia - Noctis Lucis Caelum, którym poruszamy się w grze. Insomnia posiada swego rodzaju unikalny magiczny kryształ, który jest łakomym kąskiem dla potężnego imperium Niflheim, który z każdymi to podbitymi ziemiami staje się potężniejsze i nie do zatrzymania. Dzielna, mała osada stawia opór najeźdźcom, dzięki magicznemu napojowi przygotowanemu przez miejscowego druida Panorami.... ehhh to nie to. Miasto gdzie mieszka nasz książę, jest chronione magiczną barierą która jest tworzona właśnie przez kryształ o którym mówiłem. Potężne imperium jest bezsilnie. Po wielu latach sporu Ci chcą zawrzeć pokój poprzez ślub Lunafrey'i, władczyni ziem, które teraz są pod panowaniem Niflheim'u i właśnie Noctisa. Gdy król Regis, ojciec księcia wysyła go i jego trójkę przyjaciół - Ignisa, Gladio i Prompto, którzy mają za zadanie chronić następne tronu - na odebranie Luny z miejscowego portu do którego przypłynęła. Gdy to się dzieje w Insomni jest podpisywany traktat pokojowy pomiędzy zwaśnionymi państwami. Jest to niestety pułapka imperium. Król Regis zostaje zabity, Insomnia upada pod naporem maszyn i demonów złego imperium a kryształ zostanie przez nich zabrany. W czasie drogi do portu, czwórka bohaterów dowiaduje się o ataku, Luna nie stawia się w porcie zniknęła. Teraz naszym zadaniem jako ostatniego z rodu Lucis jest odebranie tronu który został nam zabrany. A by móc tego dokonać czeka nas długa droga w postaci zbierania ekwipunku oręży którzy zostawili poprzedni władcy z rodu Lucis w swoich mogiłach, zdobycia mocu 6 bogów którzy czuwają nad unikalnym rodem, ale nie są pewni czy nowy król jest ich godny czy właśnie poprzez... pchania samochodu, który się zepsuł w drodze do portu. Tak zaczyna się przygoda w FF XV.
Cała historia jest bardzo dobra. Są twisty fabularne, są epickie walki, postacie mają charaktery. I ucieszyłem się gdy dowiedziałem się że ten FF ma być smutną historią. Ileż można happy endów. Historia jest głównie szara, nie biała ani czarna. Drogą przez którą przejdzie Noctis by odebrać tron będzie bardzo bolesna i mało będzie tutaj momentów szczęśliwych. Nie chcę zdradzać więcej, ale samo poprowadzenie fabuły i jej klimat jest nietuzinkowy jak na serię FF.
Co jest najlepsze w FFXV? Walka
Trzeba chwalić to co dobre, a walka w najnowszej części Final Fantasy jest najlepszą cechą tej gry. FFXV to gra w otwartym świecie, gdzie możemy poruszać się w miarę swobodnie, gdzie bitwy dzieją się w czasie rzeczywistym... toż to herezja! FF i nie ma tur?! Ano nie ma i bardzo dobrze wyszło to dla samej serii.
Walka jest dynamiczna, szybka i bardzo efektywna. Opiera się ona na combosach. W miarę gdy nasza drużyna zadaje obrażenia zapełnia się specjalny pasek. W zależności jakie "unikalne ataki" ustawiliśmy i odblokowaliśmy dla naszych towarzyszy, gdy pasek zapełni się do odpowiedniej długości może wykonać specjalne combosy. Noctis teleportuje się do przeciwnika i zadaje mu obrażenia. Potrzebna jest do tego mana. W czasie walki możemy włączyć pauzę, wybrać odpowiedni potion, który nam ją zregenerują instantowo (rodzai potionów jest sporo) albo za pomocą Y lub trójkąta teleportować się na wybrane przez otoczenia miejsca na obszarze bitwy gdzie tam zregeneruje się ona automatycznie.
Zawsze warto jest walczyć bo możemy zdobyć ciekawe przedmioty no i oczywiście exp by móc ulepszyć naszą postać.
Rozwój postaci. Postaci w liczbie mnogiej
Upgradujemy nasze postaci za tzw. punkty AC. Dostajemy je za wykonywanie misji głównych i pobocznych, walkę i za inne aktywności jak np. za prowadzenie naszego auta. Do końca gdy jeżeli robiliśmy wszystko co się dało nie powinnyśmy mieć problemów z przejściem gry. Sam FFXV jest łatwą grą. Nie liczy się o tyle lvl co liczba potionów jakie mamy zakupionych. Warto zawczasu pewną ilość gil'ów (waluta w grze) wydać na ogromną liczę mikstur by nie mieć problemów.
Samych drzewek rozwoju jest dość pokaźna liczba. Tyczą się sporu ciekawych aspektów: Combat, Recovery, Exploration, Magic, Teamwork, Abridged, Stats. W menu mamy pokazane czy zainwestowane punkty usprawnią jedną z naszych postaci czy całą drużynę.
Dantius zawsze chwali sobie co? Muzykę
No poza walką trzeba wręcz wspomnieć o samej muzyce w grze. Jest jednym słowem genialna. Jest ona oparta głównie na chórkach, które w dość epicki sposób śpiewają w języku przypominający łacinę. Choć jak czytałem są to jakieś niezrozumiane sylaby w tym języku. Całość zgrabnie ukazuje klimat gry.
W końcu za muzykę był odpowiedzialny nie kto inny jak Yoko Shimomura, którego fanom FF nie muszę przedstawiać. Kobieta ta była kompozytorką muzyki do większości części z serii FF. W XV pokazał, że nadal nie brakuje mu pomysłów na to nowe aranżacje.
Parę przykładowych utworów, które utkwiły mi w pamięci:
Podałbym więcej, ale dla Waszego bezpieczeństwa nie zrobię tego by Was nie podkusiło czytanie komentarzy pod utworami, które są grane w dość ważnych miejscach dla fabuły 😉
Kto tu Panu tak... źle zrobił
Czyli innymi słowy przechodzimy do minusów. Największą wpadką FFXV według mnie są misje poboczne, któremu MUSIMY robić by móc jakoś zlvl'ować naszą postać do odpowiedniego poziomu. Zrobiłem ich 80 by móc dostać osiągnięcie za wypełnienie prawie wszystkich. Wszystkie z nich, jak nie 95%, to fetch questy... Porozmawiaj, idź, zbierz/zabij, wróć odebrać nagrodę. By nie być gołosłownym z oskarżeniami. W grze mamy 5-8? NPC'ów którzy dają nam ów misje, czym dalej idziemy w świat gry oni zawsze się pojawiają by dać nam znowu tego samego questa, tylko w innym obszarze. Mają nawet takie same kwestie dialogowe!
Przykład. Jest Pani biolog? która interesuję się w grze żabami. Chce je zebrać, ale potrzebuje naszej pomocy bo sama nie da rady tego zrobić. Na 5 lvl miałem do zebrania 3 żaby żółte niedaleko miejsca odpowiedniego na mój lvl. Na lvl 7 miałem do zebrania 3 żaby czerwone niedaleko miejsca odpowiedniego na mój lvl. Na lvl 10 miałem do zebrania 3 żaby fioletowe... itd.
Jest Pan co potrzebuje zebrać tzw. "dogs tags" po poległych najemnikach (którzy byli dobrzy, pomagali mieszkańcom w walce z potworami) by móc je przekazać rodzinom ofiar. Idź zbierz 3 (tj. zabij grupkę stworów, wtedy pojawia się dog tag) niedaleko miejsca odpowiedniego na mój lvl... itd.
To był nasz taki piąty towarzysz kompanii bo Ci NPC'ty jakby z nami równo podróżowali po świecie gry 😀
Kolejnym minusem jest Regalia. Nasz środek transportu po świecie gry. Samochodem możemy poruszać się tylko po drogach ("Fantasy based on reality"). Co w tym dziwnego? Gdy już odkryjemy skrawki mapy możemy poruszać się dzięki fast travel (loadingi są mega długie!!!), ale do nowo odkrytych obszarów musimy dostać się autkiem. To nic złego. Ale każdy quest dzieje się gdzieś w polu. Sama animacja wyjścia z auta trwa jakieś 5-7 sekund + dobiegnięcie do miejsca questa to też trochę zajmuje. Połączenie tego z długimi loadingami za fast travel daję się we znaki graczowi i zalicza się za minus bo samo wychodzenie, wchodzenie do auta te parenaście razy wlicza się mocno w czas przejścia tj. straconego czasu na czekanie. Jest to po prostu źle rozwiązane, choć z najnowszą aktualizacją Regalią będzie można jeździć offroad'owo - prawie rok po premierze!
Warto dodać, że "prowadzimy" auto. Gaz, hamulec, zmiana kary, zmiana muzyki w radiu - reszta dzieje się automatycznie. Śmiech na sali.
Mimo tego i bardzo krótkiej fabuły, która od 9 rozdziału (jest ich 15) mówi do Nas: "Ok, teraz polecimy do końca", sprawia zawód na twarzy. Przejście gry na poziomie Normalnym (czyli największym nie liczyć NewGame+) zajęło mi 37 godzin. W tym czasie wliczamy loadingi, długie jazdy Regalią z miejsca na miejsce. Zapewniano mnie, że jest to gra na 70h. Sama główna linia fabularna jest super. Była zbawieniem dla mnie po zrobienia paru fetch questów. Jest ona po prostu krótka, starcza na jakieś 10-20h max, a jak na takie duże gry jak FF to strasznie mało.
Bo to dobra gra jest, ale mogło być o wiele lepiej
FFXV to solidne 8/10. Dużo? Mało? Dla mnie to tylko 8/10. Myślę, że nawet jeśli za gre nadal był odpowiedzialny Nomura a nie Tabata, fetch questy i tak by były i tak. A one mocno wpłynęły na moją ocenę.
Pomimo świetnej muzyki, bardzo dobremu systemu walki, grafiki, dobrej choć krótkiej linii fabularnej, czuję niedosyt. Gra była produkowana ponad 10 lat. W porównaniu z takim Wiedźminem... Mam nadzieję, że Square Enix nauczy się na błędach, posłucha opinii graczy która jest bardzo podobna do mojej i XVI będzie lepszą wersją tego co widzimy w XV. Więcej, lepiej, dłużej tego samego.
Polecam graczom typu first-timers bo fabuła nie łączy się z poprzednimi częściami gry z serii FF a fanom, chyba też polecę - bo jest to innym, bardziej innowacyjne spojrzenie na znany nam schemat gier FF gdzie króluje walka turowa a tutaj proszę, jak dobrze to wyszło samej grze.
Na koniec nie pozostaje mi nic innego jak powiedzieć "Chodźcie wyprostowani" i zakończyć recenzję. Dzięki za czytanie!
~Dantius