Mogą ukraść płytkę, nie mogą ukraść DLC
John Riccitiello ma pomysł, jak zarabiać na ludziach, którzy piracą gry. Zasada jest prosta i wyjaśniona już w tytule tej notki - "Mogą ukraść płytkę, nie mogą ukraść DLC".
09.12.2009 | aktual.: 15.01.2016 13:40
Co z tego wynika? Czyżby gry miały stać się coraz mniejsze, zaś ciężar miał zostać przesunięty na dodatkową zawartość? W sumie to logiczne działanie biorąc pod uwagę wypowiedzi szefa EA.
Mamy całkiem pokaźny rynek wtórny i piracki i również z nich chcemy generować zyski. Jak widać drogą do tego jest DLC. Zresztą - wystarczy wspomnieć, jak świetnie poszło to przy okazji dodatków do Dragon Age, które w ciągu tygodnia wygenerowały milion dolarów przychodu. No i tak już poza wszystkim - trudno dziwić się, że dana korporacja chce zarabiać coraz więcej. W końcu od tego jest.
Nie zmienia to oczywiście samej oceny Riccitiello procederu piracenia gier:
Wierzę w artyzm ludzi, którzy tworzę tę branżę. I kiedy kradniecie od nas, okradacie też ich. EA ma jednak inne podejście niż chociażby branża muzyczna, która demonizuje swoich klientów. Zamiast atakować, chce reagować na ich działania, zachęcając ich do kupna oryginałów dodatkowymi usługami i zwiększania wartości danego produktu. Za przykład podano tu chociażby stronę społecznościową BioWare, czy działania EA Sports. No a jeżeli nie to się nie uda, to i tak w końcu będą oni musieli kupić rozszerzenia.
[via Kotaku]