Różne obszary ludzkiego ciała zawierają poziomy, na których przyjdzie bawić nam się fizyką - za pomocą trójkątnego działka wystrzelimy pociski, które kleić się będą do powierzni. Aby ukończyć poziom będziemy budować mosty, chyboczące się drabiny i bardziej zaawansowane, finezyjne konstrukcje. Są momenty, które zatrzymają na dłuższą chwilę, byśmy pogłowili się nad dobrym rozwiązaniem. Wszakże gra robi się coraz trudniejsza - na niektórych powierzchniach nasze pociski nie będą się kleić, inne elementy otoczenia zniszczą nasze konstrukcje. Albo trzeba przetoczyć zieloną kulę, która zniszczy ścianę i umożliwi zakończenie planszy. Jednym z milszych aspektów Membrane jest fakt, że wszystkie te poziomy nie mają jakiegoś odgórnego sposobu rozwiązania, może więc ich być kilka. Jak to ugryziesz, to już jest Twoje, a satysfakcja z przejścia trudniejszego poziomu jest... no coż... jest satysfakcjonująca, a jakże! Sama gra natomiast nie jest długa, a więc z mojej strony jak najbardziej leci za to plus. Co za dużo to niezdrowo, również w przypadku cyfrowych psychodelików.
Słów kilka jeszcze o twórcy, czyli Perfect Hat. To może nie być zaskakujące, patrząc na styl graficzny produkcji, ale Membrane stworzyły dwie osoby: Seth S. Scott i Jess Kostelnick, którzy współpracują ze sobą już ponad 10 lat. Gra rozpoczęła swój żywot jako projekt na uczelni: Seth uzyskał w ten sposób tytuł naukowy, a po obronie obaj koledzy przedstawili go światu w eShopie.
Jednocześnie życzę Wam miłej majówki, załączam piosenkę, której tekst nieprzypadkowo przeplatał wpis.