„Max Payne 2”: Gliniarz z Noir Jorku
„Max Payne 2" ma wszystko, czego oczekujemy, idąc do kina na thriller: niezłą obsadę, mroczną atmosferę, przyzwoitą fabułę i świetne sceny walki. Różni się jednak od niego zasadniczo - to my jesteśmy głównym bohaterem
18.11.2003 | aktual.: 08.01.2016 13:09
„Max Payne 2" ma wszystko, czego oczekujemy, idąc do kina na thriller: niezłą obsadę, mroczną atmosferę, przyzwoitą fabułę i świetne sceny walki. Różni się jednak od niego zasadniczo - to my jesteśmy głównym bohaterem
Gliniarz z Noir Jorku
„Max Payne 2" ma wszystko, czego oczekujemy, idąc do kina na thriller: niezłą obsadę, mroczną atmosferę, przyzwoitą fabułę i świetne sceny walki. Różni się jednak od niego zasadniczo - to my jesteśmy głównym bohaterem
Czy brali kiedyś państwo udział w interaktywnym filmie? Jeżeli tak, to zapewne była to jedna z licznych produkcji z połowy lat 90., kiedy producenci gier komputerowych zachłysnęli się pozornie nieograniczonymi możliwościami, jakie dawały im napędy CD-ROM (wówczas zaczęto je montować w komputerach). W efekcie powstały interaktywne filmy, które miały zmienić oblicze komputerowej rozrywki. Ich kariera była krótka, burzliwa i skończyła się spektakularnym fiaskiem: gra aktorów z reguły była straszna, „film” miał na ekranie wielkość znaczka pocztowego, a aktywność gracza ograniczała się do klikania myszką pomiędzy kolejnymi scenami, z których jedna była gorsza od drugiej.
Musiało upłynąć kilka lat - cała epoka w historii komputerowej rozrywki - żeby producenci gier spróbowali ponownie „ożenić” film i gry. Rezultatem takiego mariażu był pierwszy „Max Payne”, który odniósł ogromny sukces. Jego sequel - który właśnie trafił do naszych sklepów - jest jeszcze lepszy.
Na czym polega tajemnica tego sukcesu? Po pierwsze, na znakomitej technologii. „Max Payne 2” nie ma filmowych wstawek nakręconych tradycyjnymi kamerami, chociaż twarzy i postaci bohaterom udzielili prawdziwi aktorzy. Cały świat gry - akcja rozgrywa się w Nowym Jorku - przedstawiony jest w świetnej, trójwymiarowej grafice. Obowiązują w nim prawa fizyki bardzo zbliżone do tych, które znamy z realnego świata - tekturowe pudła można przewracać, beczki staczają się po schodach, a ciała pokonanych wrogów układają się w wiarygodnych pozycjach dzięki skomplikowanemu systemowi animacji, który symuluje naturalne ruchy szkieletu. Niezwykła staranność poświęcona detalom zwiększa tylko złudzenie przebywania w filmowym świecie - na podłodze zostają wystrzelone łuski i zużyte magazynki, a na ścianach widać ślady pocisków Główny bohater - nowojorski policjant Max Payne - dysponuje także unikalną możliwością „spowolnienia” czasu gry, co daje mu możliwość wyjścia obronną ręką z najtrudniejszych strzelanin. Kiedy wchodzimy w „zwolnione tempo”, zmienia się kolor otoczenia, kontury przedmiotów rozmywają się i można nawet zobaczyć pociski w locie
Techniczna perfekcja to tylko jedna część sukcesu. Równie ważna jest historia, w jakiej bierzemy udział, oraz sposób, w jaki została opowiedziana. Pod oboma względami „Max Payne 2” może zebrać najwyższe noty. W trzech „rozdziałach” oglądamy romans zgorzkniałego policjanta (któremu w poprzedniej części zamordowano żonę i dziecko) z bardzo atrakcyjną zawodową morderczynią odgrywającą epizodyczną rolę w poprzedniej części gry. Równocześnie rozwija się wątek kryminalny - skomplikowana, chociaż, niestety, niezbyt zaskakująca, polityczno-mafijno intryga, w której bierze udział m.in. rosyjska mafia, tchórzliwy włoski gangster i czcigodny, wpływowy senator. Uprzedzam: trup ściele się gęsto. „Max Payne 2” to zdecydowanie nie jest gra dla dzieci zarówno ze względu na treść, jak i na potężną dawkę przemocy. Nie ma tu znaczenia, że walki w grze są niezwykle estetyczne i momentami, zwłaszcza kiedy rozgrywane są w zwolnionym tempie, przypominają mroczny i groźny balet śmierci. Dodam jeszcze, że Maks ma do dyspozycji nieco większy arsenał niż w poprzedniej części gry - może np. strzelać z dwóch potężnych pistoletów magnum i kałasznikowa. Tym razem nie trzeba także oszczędzać amunicji.
Fabuła gry opowiadana jest za pomocą trójwymiarowych, filmowych „wstawek” oraz ilustrowanych plansz, które przypominają skrzyżowanie komiksu z fotostory z magazynów dla nastolatków. Tak jak w przypadku scen walki są one wystudiowane graficznie i tandetne zarazem. „Max Payne 2” zawiera zresztą znacznie więcej elementów pastiszu. W trakcie krwawej wędrówki przez Nowy Jork możemy obejrzeć w telewizorach kolejne odcinki groteskowej telenoweli „Lords and Ladies”, a w jednym ze znalezionych po drodze magnetofonów możemy odsłuchać nagrany przez prześladowców Maksa jego telefon na partyline.
„Max Payne 2” to rzadka gra, która ma tylko jedną wadę - jest zbyt krótka. Podobno niektórzy gracze zdołali ją przejść w ciągu czterech godzin (trybu gry w sieci nie ma). Niżej podpisanemu zajęło to dziesięć. Nie jest to dużo. Koniec przychodzi zbyt szybko i sama myśl, że na następny odcinek przygód Maksa - który bez wątpienia nadejdzie - przyjdzie czekać kolejne trzy lata, wywołuje tylko frustrację.
„Max Payne 2"
Producent: Remedy
Dystrybutor: Cenega
Minimalne wymagania: PC Pentium lub Athlon 1GHz, 256MB RAM, akcelerator grafiki trójwymiarowej zgodny z DirectX i 32MB pamięci RAM
Cena: 139 zł