Master of Orion 3: Ja, władca galaktyki
Jeżeli znudziło się już Państwu wygrywanie bitew starożytnych i nowożytnych, a także wygraliście już Paragwajem II wojnę światową, pora zmienić arenę rozgrywki na większą. „Master of Orion 3” pozwoli nam zbudować własne galaktyczne imperium
18.11.2003 | aktual.: 08.01.2016 13:00
Jeżeli znudziło się już Państwu wygrywanie bitew starożytnych i nowożytnych, a także wygraliście już Paragwajem II wojnę światową, pora zmienić arenę rozgrywki na większą. „Master of Orion 3” pozwoli nam zbudować własne galaktyczne imperium
Ja, władca galaktyki
Jeżeli znudziło się już Państwu wygrywanie bitew starożytnych i nowożytnych, a także wygraliście już Paragwajem II wojnę światową, pora zmienić arenę rozgrywki na większą. „Master of Orion 3” pozwoli nam zbudować własne galaktyczne imperium
Tak - właśnie prawdziwe imperium, prawie takie jak z „Gwiezdnych wojen”, razem z gwiezdnymi niszczycielami, „gwiazdami śmierci”, przewrotnymi szpiegami i wybitnymi kosmicznymi admirałami. To wszystko, a nawet więcej, znajdziecie w „Master of Orion 3”.
Chętnych do łatwych podbojów należy jednak uprzedzić - „MoO 3” to gra bardzo rozbudowana i złożona. Już pierwsze dwie części, należące dziś do klasyki gatunku, dawały graczowi bardzo duży zakres kontroli nad życiem obywateli - lub może lepiej poddanych - gwiezdnego supermocarstwa. Trzeba było zarządzać gospodarką na poszczególnych planetach i decydować, czy mają one np. inwestować w laboratoria badawcze, podnosić poziom życia mieszkańców czy budować flotę do podboju obcych imperiów (bo prawdziwy władca galaktyki może być rzecz jasna tylko jeden). Należało także wyznaczać uczonym kierunek badań nad nowymi technologiami, a później projektować prototypy statków kosmicznych, które je wykorzystywały. Trzeba było wreszcie zajmować się dyplomacją, bo nawet supermocarstwo potrzebuje czasem sprzymierzeńców, a także dowodzić flotą podczas bitew...
Wszystkie te zadania stawia przed graczem także „Master of Orion 3”. Cóż więc znajdziemy tu nowego? Od razu uprzedzam, że zasadnicza różnica nie polega na ulepszonej grafice - jest funkcjonalna i estetyczna, ale z pewnością nie jest to główna atrakcja gry.
Pierwsza i rzucająca się na pierwszy rzut oka różnica wobec poprzednich części cyklu polega na rozbudowie świata gry. Galaktyka, którą mamy podbić, może liczyć nawet 256 układów planetarnych - z których każdy może zawierać nawet osiem planet z różnorodnym klimatem, złożami surowców itd. O ten ogromny wszechświat rywalizuje 16 ras, każda o unikalnych cechach - mamy tutaj np. ludzi, chytrych, a często cynicznych dyplomatów i kupców, rój owadopodobnych Klackonów, zarządzanych przez jeden wspólny mózg, rasę agresywnych stworów z kryształu czy wreszcie społeczeństwo genetycznie zmodyfikowanych człekopodobnych istot, świetnie radzących sobie z badaniami naukowymi, ale fizycznie tak słabych, że nie potrafią nawet się poruszać bez pomocy maszyn. Każda z tych cywilizacji ma oczywiście rozmaite predyspozycje i każda też preferuje inny typ ustroju (możemy je zmieniać wedle uznania). Można też „zaprojektować” od podstaw własną rasę, przydzielając jej różne wady i zalety - np. talent do wojaczki i fatalne zdolności dyplomatyczne.
Znacznie zwiększono także liczbę technologii i wynalazków, które mogą opracować uczeni naszej cywilizacji, a także liczbę typów statków kosmicznych, które da się wybudować. Projektowanie kosmicznych niszczycieli czy krążowników przypomina budowanie układanki - wybieramy m.in. typ silników, uzbrojenia i opancerzenia - tak aby powstało coś w miarę niedrogiego i zwrotnego.
Grę rozbudowano także „w głąb” - możemy zarządzać naszym imperium nawet na poziomie poszczególnych planet, decydując, czy np. wybudować w jakiejś zapadłej dziurze na końcu galaktyki nowe fabryki, czy zwiększający dochody z handlu port kosmiczny. Władcy o despotycznych skłonnościach zechcą zapewne dowodzić osobiście każdą potyczką na gwiezdnych granicach imperium.
Prawdziwy urok „Master of Orion 3” polega jednak na tym, że nie musimy się tym zajmować! Brzmi to może paradoksalnie - ostatecznie po to gramy w tę grę, żeby zbudować własne wirtualne imperium gwiezdne. Wspaniałą „sztuczną inteligencję” komputera, która tym razem rzeczywiście zasługuje na swoją nazwę, docenimy dopiero wtedy, kiedy imperium się rozrośnie do tego stopnia, że zajmowanie się każdym detalem pochłaniałoby wieki. To, jak duży zakres zadań oddelegujemy naszym komputerowym podwładnym, zależy tylko od gracza. Można podzielić nasze planety na kategorie i wydawać różne wytyczne ich gubernatorom: zewnętrzne planety np. rozwijałyby urządzenia obronne, a wewnętrzne przemysł i badania naukowe. Naszym pomocnikom można zlecić także kolonizację nowych planet, zajmowanie się badaniami naukowymi, projektowanie nowych statków i tworzenie nowych flot... Lista jest długa, a komputer - jeżeli tylko wydamy mu odpowiednie rozkazy - radzi sobie z wykonaniem zadań zadziwiająco sprawnie.
A wtedy prawdziwy imperator może się już skupić bez problemów na tym, co interesuje go najbardziej, czyli na podboju galaktyki.
Producent: Infogrames
Dystrybutor: CD Projekt
Minimalne wymagania: PC Pentium II 300 MHz, 64MB RAM
Cena: 129 złotych