Lost in Random. Rozmawialiśmy z twórcami gry [TYLKO U NAS]
Zapowiada się kawał świetnego indyka. A my przy okazji dowiedzieliśmy się sporo o samej grze.
"Lost in Random" to bodaj jedyna zapowiedź z pokazu EA Play 2020, która wywołała jakiekolwiek emocje. Za grą stoi studio Zoink (w swoim portfolio ma m.in. niezłe "Fe") ze Szwecji. Ich najnowsza propozycja wygląda na rzecz rodem z umysłu Tima Burtona. I już to mi wystarczyło, żeby zaprosić ich na krótką rozmowę.
Klaus Lyngeled i Olov Redmalm chcieli stworzyć współczesną baśń. - "Lost In Random" rozgrywa się w świecie, w którym każdy 12-latek musi przejść inicjację wejścia w dorosłość, rzucając magiczną kością. Ten rzut zadecyduje, gdzie spędzi resztę swojego życia i w jakiej roli. Im wyższe oczko, tym lepszy byt - mówi Klaus.
Tak poznajemy Even, charakterną bohaterkę gry, która postanawia zbuntować się przeciwko tej regule. Powód? Rzut kością sprawia, że musi rozstać się z siostrą. - W ten sposób poznaje też Dicey, własną kość do rzucania i towarzysza Even, która pomoże jej w walce z reżimem – dodaje Olov.
W "Lost in Random" podróżować będziemy pomiędzy sześcioma krainami. Każda z nich wiąże się z wyrzuconym numerem na kości. – W Two Town, wszyscy mieszkańcy mają podwójną osobowość, która zmienia się codziennie. W Three Town trzy trojaczki toczą ze sobą wojnę domową – mówi Olov.
Całość, zdaniem twórców, ma przypominać mini-wersję "Skyrima". – Z napotkanymi postaciami możesz porozmawiać. Pojawią się drzewka dialogowe, dodatkowe zadania, będzie sporo eksploracji. Z kolei w walce pojawią się elementy taktyczne – zapewniają chóralnie i dodają, że mechanika walki ma być unikalna, ale nie są gotowi jeszcze o niej opowiadać.
Oprawa, która tak bardzo przypomina mi twórczość Tima Burtona, nie jest przypadkową. Olov i Klaus podkreślają, że desing to wypadkowa ich zainteresowań i zamiłowań. – Chcieliśmy, aby historia przypominała baśnie braci Grimm, a zwłaszcza ich nastrój. Tima Burtona sam wychwyciłeś, więc nie będę powtarzał, ale naszą uwagę przykuł również Shawn Tan, ilustrator książek oraz twórca Oscarowej animacji "The Lost Thing" – tłumaczy Klaus.
Świat, przez który przyjdzie nam i Even podróżować, nazywa się Random, czyli przypadkowy lub losowy. I nie ma w tej nazwie nic, nomen omen, przypadkowego. – Poszukiwania siostry i przeprawa przez Random ma odzwierciedlać zagubienie i bezradność, która dotyka każdego z nas w życiu codzienny. Czasami w bardzo losowych momentach i sytuacjach – mówi Olov. Po czym dodaje - Ale nie będzie to też przesadnie poważna historia.
Trudno się temu dziwić. Cały czas mowa o świecie, w którym spotykamy m.in. żywą szafkę, która jest jednocześnie sklepem, żabią wiedźmę, roboty, no i kości do rzucania. – Random ma sprawiać wrażenie miejsca autentycznego, tętniącego życiem, ale chcemy, żeby jednocześnie był inny od tego, co widzimy za oknem. Stąd wysyp dziwnych stworzeń. Nie ma baśni bez dziwnych stworzeń – śmieje się Klaus.
W "Lost in Random" pojawi się system rozwoju postaci, Dicey będzie uczył się nowych zdolności. Twórcy nie chcą więcej zdradzać, ponieważ "wiązałoby się to ze spoilerami, a tych wolelibyśmy uniknąć". Gatunkowo mamy otrzymać mieszanką kilku rzeczy, całość ma być natomiast liniowa i wystarczy na 12 do 14 godzin zabawy.
Gra nie ma jeszcze ustalonej daty premiery, ale nie powinniśmy spodziewać się jej wcześniej niż w 2021 r. Co ciekawe, "Lost in Random" trafi na pecety oraz konsole PS4, Xbox One oraz Nintendo Switch.