LittleBigPlanet - recenzja

LittleBigPlanet - recenzja

LittleBigPlanet - recenzja
marcindmjqtx
20.11.2009 13:00, aktualizacja: 30.12.2015 14:05

GRA Sackboy jaki jest, każdy widzi. To zwykła uśmiechnięta szmacianka, która niewiele może w wielkim świecie. Z drugiej strony dzięki pomysłowi Media Molecule i wsparciu Sony ze szmaciaka udało się zrobić prawdziwą gwiazdę PS3. Wiedzą o tym praktycznie wszyscy, którzy w momencie premiery LittleBigPlanet na PS3 czytali Polygamię. Błagalne prośby, a nawet groźby nie pomagały wobec uroku sackboya, którego niektórzy spodziewali się już nawet znaleźć w lodówce. Szmacianka jednak miała inne plany niż atak na sprzęt AGD - postanowiła wyruszyć na wędrówkę po świecie, ale tym razem na PSP.  Z pozoru jest to zwykła platformówka 2.5D, w której po prostu biegamy, skaczemy, rozwiązujemy zagadki oparte na fizyce i pokonujemy przeciwników. Wszystko to ujęte w bardzo przyjaznej i ładnej grafice z dwiema warstwami głębi, pomiędzy którymi się przemieszczamy. W sumie jak na tę generację to i tak bardzo dużo, w końcu platformówki to obecnie rzadkość, a dobrych gier w tym gatunku, to już w ogóle ze świecą szukać.

Media Molecule, opracowując LittleBigPlanet na PS3, postanowiło stworzyć coś znacznie większego, oddając w ręce graczy narzędzia do tworzenia nowych plansz. Zgodnie z ich mottem "play, create, share" mieliśmy okazję przejść zaprojektowane przy pomocy kreatora plansze, a potem zasiąść do własnego dzieła, które w dość łatwy sposób przenosiło się do sieci, by inni mogli podziwiać nasz kunszt. Teraz pałeczkę przejęło Sony Cambridge i postanowiło kontynuować chlubną tradycję na PSP.

Rozgrywka Trzeba jasno sobie powiedzieć, że nie obyło się bez cięć względem wersji na PS3, ale chyba nikt nie wierzył, że uda się zachować wszystkie elementy gry i przenieść na platformę przenośną o kilkukrotnie mniejszej mocy. Pomimo tego, że tym razem sackboy jest sporo mniejszy i musi biegać po węższym świecie (jedynie 2 warstwy, zamiast 3 jak na PS3), Sony Cambridge udało się całkowicie oddać charakter serii. Plansz w trybie dla pojedynczego gracza jest ponad 20 (nie licząc dodatkowych tras wyścigowych i torów przeszkód). Jeśli chodzi o ich złożoność to deweloper poradził sobie z zadaniem błyskotliwie i choć same plansze mają zdecydowanie mniej szczegółów - to pomysłowością często dorównują, a niektóre nawet prześcigają zamysł Media Molecule.

Z kilku fajnych projektów, które warto wymienić mamy chociażby spadanie na spadochronie, ucieczkę przed ziejącym ogniem smokiem czy świetne alpejskie poziomy. Przede wszystkim bardzo podoba mi się, że Sony Cambridge rozwinęło plansze nie tylko horyzontalnie, ale również wertykalnie i czasem dużo więcej czasu spędzamy pod powierzchnią planszy choćby skacząc w ośnieżonych i oblodzonych jaskiniach. Brawa należą się również za większość misji pobocznych, które są nie tylko ciekawsze niż w produkcji Media Molecule, ale czasem dość znacznie różnią się stylistyką od głównego tematu plansz i w dodatku pozwalają zdobywać przedmioty, więc jest motywacja, by je przechodzić.

Jeśli chodzi o plansze, to jedyny zarzut mam do ostatniego świata, który nie dość, że jest kalką poprzednich pomysłów, to ewidentnie był kończony na czas i bez specjalnego przemyślenia. Szkoda, bo po wcześniejszych świetnych planszach na końcu dostajemy w twarz czymś niedorobionym i raczej kiepsko przetestowanym, bo zdarzyło mi się zawiesić moją szmaciankę ze 2,3 razy. Nie jest to jednak tak żadna znacząca wada, bo ostateczne wrażenie wciąż jest bardzo dobre.

Kolejną wadą, którą powinienem wymienić w kwestii samej rozgrywki jest brak trybu multiplayer, który był tak świetny na PS3. Oczywiście z tego też powodu plansze zostały dopasowane pod jednego gracza, ale jak mówiło kiedyś jedno z haseł reklamowych LBP: "Samotny sackboy to smutny sackboy", więc za to duża krecha. W tym wypadku zabawa w przebieranki już tak nie rajcuje, bo nie mamy komu pokazać naszych dziwacznych strojów. W tej kwestii jednak gra wiernie oddaje charakter szmacianek - mamy do wyboru mnóstwo materiałów, strojów i dodatków i choć część z nich jest słabo widoczna na malutkim ekraniku PSP to wiadomo, że one tam są. Wraca sporo ciuchów z PS3, ale jest też trochę nowości, a przy okazji już wiadomo, że PS Store zostanie zasilony nowymi kostiumami (zapewne płatnymi), czyli na pewno znajdziecie coś dla siebie.

Ze względu na brak przyjaciół w grze (i brak triggerów) zrezygnowano również z machania rączkami. W zamian za to otrzymaliśmy nowe animacje sackboya, które uruchamiamy wciskając L + kierunek na d-padzie. Odpowiadają one uosobieniu ustawionemu za pomocą samego krzyżaka i podobnie jak w poprzednim LBP są supersłodkie.

Warto również odnotować, że Sony Cambridge dopracowało poziom trudności w LittleBigPlanet i w końcu mamy nieskończoną liczbę powtórzeń od punktu kontrolnego, a tracimy jedynie zdobyte wcześniej punkty. Same plansze również są bardziej przyjazne młodszym użytkownikom i choć zawierają kilka trudniejszych miejsc do przejścia, to zdecydowanie bliższe są równemu poziomowi, niż tak odjechanej końcówce w LBP na PS3, która nawet mi sprawiała trudność. Może nie powiedziałbym, że młodsi przejdą grę od początku do końca, ale z rodzicem, który pomoże w kilku skokach nie powinno być problemów.

Skoro to, co najważniejsze mamy już za sobą, to czas przejść do rzeczy zdecydowanie trudniejszych, czyli tworzenia plansz. Edytor plansz bardzo mocno przypomina to, co widzieliśmy na PlayStation 3. Co prawda na pewno nie uda nam się osiągnąć takich samych rezultatów, choćby z powodu braku trzech warstw, ale poza zabawą oświetleniem mamy tu wszystkie podstawowe elementy młodego twórcy plansz.

W ramach testów pobawiłem się nowym kreatorem i w zasadzie nie odczułem, że jestem specjalnie ograniczony, choć uczciwie przyznam, że ze dwa razy zdarzyło mi się, że tworzona plansza się zawiesiła, choć termometr był bardzo daleko od bycia pełnym. Inna sprawa to sterowanie, które zdecydowanie nie jest tak wygodne jak na PS3, ale z drugiej strony kto, by pomyślał, że teraz plansze do LittleBigPlanet będziemy mogli tworzyć w drodze do domu, podczas przerwy obiadowej czy też na wyjazdach.

Oczywiście cała ta zabawa kreatorem nie miałaby sensu, gdyby nie możliwość wysłania naszej planszy w świat. To jest konkretny powód, dla którego zwlekałem z recenzją, bo chciałem sprawdzić jak się to wszystko sprawdza w praktyce i spieszę donieść, że działa wzorowo. Wrzucenie nawet dużej planszy na serwer zajmuje raptem chwilkę, a ściąganie to już w ogóle sama radość, bo trwa to kilka sekund. Plansze innych graczy zapisywane są na naszej karcie pamięci i zajmują jakieś mikroskopijne ilości miejsca (około 200 KB), a naraz możemy ich trzymać 250. Zatem oprócz Waszych ulubionych tworów zawsze będziecie mieli miejsce na nowe ciekawe produkcje. To wszystko działa oczywiście w trybie Infrastructure, gdzie dodatkowo możemy oceniać plansze i wyszukiwać według kilku różnych kryteriów. Jeśli chodzi o dodatkową funkcjonalność sieciową to mamy do dyspozycji rankingi sieciowe (również na poziomach opowieści), które uaktualniają się po wejściu do sieci oraz możliwość wymiany planszami ze znajomymi w trybie ad-hoc. Możliwości jak na PSP są ogromne i bardzo cieszy, że LittleBigPlanet na przenośnej konsoli Sony nie odstaje pod tym względem od wersji na swojej większej siostrze.

Oprawa Tutaj mógłbym się długo rozpływać w zachwytach i wcale nie byłoby to przesadzone. Zacznę najpierw od muzyki, która nie wiem przez jakich magików jest dobierana, ale potrafi tak świetnie wpasować się do klimatu, że chciałbym, żeby pracowali oni przy większej liczbie gier. Podobnie jak w LittleBigPlanet jest rewelacyjnie i bardzo różnorodnie - od bardziej popowych kawałków do muzyki orientalnej i etnicznej. Jedynie kawałki całkowicie instrumentalne odrobinkę odstają od genialnej reszty i są "tylko" bardzo dobre, ale poza tym to cud, miód i orzeszki. Dźwięki pochodzą w całości z LBP na PS3, czyli dalej brzmią tak samo dobrze i przyjemnie, a dźwięk pękającej bańki z nagrodą będzie Wam się śnił po nocach.

Przy okazji warto również pochwalić polskiego lektora - Paweł Szczęsny brzmi nad wyraz przekonująco i w wykreowany przez niego świat wyobraźni zapada się tak samo błyskawicznie, jak w ten Stephen Fry'a podkładającego głos w angielskiej wersji. Samo tłumaczenie jest również bardzo dobre i poza jedną małą drobnostką, której nawet nie pomnę nie dostrzegłem więcej błędów i ani przez moment nie pomyślałem o zmianie na angielski.

No i została nam już tylko grafika. Pamiętam, że jak pierwszy raz zobaczyłem LittleBigPlanet na PSP to szczerze mówiąc nie wierzyłem, że to będzie tak wyglądać, bo choć jest to tylko grafika 2.5D to trzeba pamiętać, że ten platformer wciąż jest oparty na fizyce, a ta jak wiemy wcale nie jest prosta do przeliczenia dla malutkiego PSP. Potem przyszedł gamescom i już wiedziałem, że o zawodzie być mowy nie może.

Sony Cambridge naprawdę udało się przenieść stylistykę LBP, zachowując jednocześnie bardzo ładną grafikę, która może nie ma już tylu szczegółów i dodatkowych elementów poddających się fizyce, ale wciąż jest świetna. Gra przez cały czas utrzymuje stałą liczbę klatek na sekundę i jedyny moment, gdy poczułem zwolnienia trafił mi się, gdy stworzyłem planszę pełną ogromnych ilości baniek z punktami, które zawiesiłem w powietrzu i uruchomiłem test. W zasadzie jedyne braki w grafice, a dokładniej w fizyce zobaczymy, gdy otworzymy menu i będziemy chcieli pobawić się we własne przyozdabianie plansz podczas przechodzenia poziomów opowieści. Niestety jesteśmy ograniczeni jedynie do naklejek (możemy przykleić ich chore ilości), ale już nie jest nam dana zabawa obiektami. Nie ma to jednak wielkiego znaczenia, bo w obklejanie wszystkiego i tak bawiliśmy się tylko w trybie multiplayer.

Werdykt Mówiąc prosto z mostu LittleBigPlanet jest jedną z najfajniejszych gier platformowych na PSP i w zasadzie jedyną konkurencję może stanowić dość już stareńki Daxter. Poza tym jednak w ręce graczy oddany został rozbudowany kreator poziomów, który może przedłużyć życie LBP o wiele, wiele naprawdę wspaniałych plansz. Co prawda podobnie jak na PS3 spodziewam się, że na początku czeka nas zalew kiepskich produkcji, ale z czasem społeczność, która wytworzy się wokół tego tytułu na pewno pokaże na co ją stać. Jasne boli brak możliwości gry z kolegą, ale czysta radość z biegania sackboyem po nowych świetnych planszach rekompensuje ten brak z nawiązką. Każdy posiadacz PSP powinien stać się częścią społeczności LittleBigPlanet, tak dobra jest to gra - jedna z najlepszych na tej konsolce.

Uwaga: Ostatni minus w recenzji jest pewnego rodzaju aproksymacją, ponieważ recenzję pisałem jedynie na podstawie wersji ściąganej z PS Store. Natomiast już w niej loadingi są dość długie, a ponieważ nie spotkałem się jeszcze z grą, która wczytywałaby się szybciej z płytki UMD to ostatni minus szczególnie dotyczy wersji wydanej w pudełku.

Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)