Left 4 Dead 2 - recenzja

Left 4 Dead 2 - recenzja

Left 4 Dead 2 - recenzja
marcindmjqtx
16.12.2009 09:00, aktualizacja: 30.12.2015 14:05

GRA Valve postanowiło kuć żelazo, póki gorące i bardzo szybko zapowiedziało wydanie w bieżącym roku Left 4 Dead 2. Według wielu graczy zdecydowanie za szybko, bo firma miała tym samym złamać przyrzeczenie o długim wspieraniu "jedynki". Bojkot nie powiódł się, bo ilość przedpremierowych zamówień na sequel czterokrotnie przebiła wcześniejsze wartości. Dla laika może to być niezrozumiałe, bo rzut oka na kilka filmików pokazuje w zasadzie to samo, co mieliśmy w pierwszej części gry. Jednak, jak to zwykle bywa - diabeł tkwi tu w szczegółach. ROZGRYWKA Left 4 Dead pokazało, jak prostymi środkami można osiągnąć absolutne szczyty frajdy, płynącej z kooperacji w grze FPS. Hordy zombiaków pojawiające się zewsząd, kilka specjalnych typów, których pojawienie się błyskawicznie podnosiło ciśnienie (ech, ileż razy ostatnim słowem mocno nadszarpniętej ekipy był smutny okrzyk "Tank!"), prosty system no i niezapomniane finały. To sprawiało, że wprost nie mogłem się doczekać wieczornej masakry zarażonych. Co oferuje część druga? Wbrew zdrowemu rozsądkowi i obiegowym informacjom prawie rewolucję. Oczywiście, Valve wykorzystało ten sam silnik graficzny oraz olbrzymią większość pomysłów, które sprawdziły się przy okazji pierwszej gry, ale sama rozgrywka przebiega tu zupełnie inaczej. Przede wszystkim, nie działają już dwie, podstawowe strategie z "jedynki" i przeskoczenie tej zmiany jest naprawdę sporym wyzwaniem, dla graczy, którzy instynktownie powtarzają ograne zachowania.

Wciąż warto trzymać się razem, ponieważ zombiaki bezlitośnie rzucą się na każdego marudera. Jednak pojawienie się nowych rodzajów specjalnych zainfekowanych powoduje, że w każdej chwili musimy być gotowi na chwilowe rozdzielenie się i warto robić to z głową. Plujący (plująca?) jadem Spitter, czy szarżujący Charger zwiastują spore kłopoty dla drużyn, które nie kontrolują swoich pozycji. Natomiast Jockey jest chyba najbardziej denerwującym (choć nie koniecznie najniebezpieczniejszym) z "nowego zaciągu" maszkar. Jest tak mały i szybki, że bardzo trudno go trafić, a gdy dosiądzie jednego z graczy, szybko oderwie go od grupy i zaprowadzi wprost w otwarte ramiona swoich kumpli. W Left 4 Dead 2 nie sprawdza się już również przemykanie korytarzami z plecami przyklejonymi do ściany. Powód jest prosty - teraz plansze, na których będziemy walczyć o życie są o wiele, wiele bardziej otwarte, niż w poprzedniej części. Korytarze, w których można łatwo obstawić dwie strony, należą do rzadkości. Rządzą tu mniej lub bardziej otwarte przestrzenie, nad którymi o wiele trudniej zapanować i znaleźć bezpieczne miejsce do wyleczenia ran. Mamy teraz również możliwość dotarcia do celu kilkoma różnymi ścieżkami np. pokonując labirynt nagrobków na cmentarzu. Warto dopilnować, by cała grupa wybrała tę samą drogę... Powyższe akapity pokazują, że w drugiej części Ocaleni nie mają łatwo. Dostali jednak możliwość korzystania z broni białej (o ile można do niej zaliczyć patelnię, kij do krykieta, czy piłę spalinową) i faktem jest, że spisuje się ona świetnie. Zwłaszcza w sytuacjach, w których najpierw przyzywamy hordę, a potem już nie tyle bronimy się przed nią w jednym miejscu, jak w części pierwszej, co musimy na przykład przebić się przez trzy piętra pełne zombiaków, by wyłączyć ściągający je alarm. Toporek strażacki będzie przy tym niezastąpiony. Trzeba poruszać się wtedy szybko, ale w miarę równo tak, by nikt nie został w tyle. To kolejny, nowy element, który trzeba opanować zanim choćby pomyślicie o zabawie na poziomie trudności ekspert. Warto również dodać, że i finały każdej z kampanii są teraz o wiele ciekawsze, bardziej rozbudowane oraz trudniejsze.

Inwentarz ocalonych powiększył się o nowe rodzaje broni (m.in. granatnik) oraz amunicję zapalającą i wybuchową. Zwłaszcza ta druga sprawdza się świetnie w konfrontacjach z Tankiem czy Chargerem, ale jak zapewne się domyślacie, nie znajdziemy jej w co drugim domku. Stawkę nowych przedmiotów uzupełnia jeszcze adrenalina (chwilowa dopałka do zdrowia i szybkości), puszka z wymiocinami Boomera, które sprawiają, że zombiakom jeszcze bardziej odbija i gotowe są zadrapać każdego oblanego (również Tanka!) oraz defibrylator, który pozwala na jednorazowe ożywienie zabitego kolegi. Mimo tego wszystkiego druga część gry jest dużo trudniejsza, niż poprzedniczka i warto mieć to na uwadze decydując się na zakup. W jedynce spokojnie dawaliśmy sobie ze znajomymi radę na ekspercie i jedynie finały były czasem niemożliwe do przejścia. W Left 4 Dead 2 już na normalu zaczęło być ciężko, a ekspert po prostu nas przerósł. W tryb Kontra grają już chyba jedynie wymiatacze, ponieważ nie zdarzył mi się tam wyrównany pojedynek. Warto na pewno go odpalić, choćby po to, by pobawić się nowymi rodzajami zombiaków, ale jeśli nie zamierzacie wkuwać na pamięć map, strategii i spędzać przy grze Valve chorych ilości czasu, to raczej nie będzie to wasz ulubiony tryb. No chyba, że macie 7 znajomych, na swoim poziomie. Wtedy, to co innego. Powraca tryb Przetrwanie, a zupełną nowinką jest Poszukiwacz, w którym musimy szukać kanistrów z benzyną (zainfekowani oczywiście nie stoją bezczynnie). Niby im więcej, tym lepiej i oba z nich faktycznie potrafią wpompować swoim tempem adrenalinę do żył, ale dla mnie to wciąż próba przejścia eksperta jest tym, co przyciąga mnie do gry. Do każdego poziomu trudności możemy dołożyć także opcję Realizm, która między innymi wyłącza podświetlenia przedmiotów (da się bez tego żyć) oraz postaci (łatwo się zgubić, a znalezienie w hordzie kumpla, któremu trzeba pomóc jest bardzo trudne). Ciekawy dodatek - warto po kolejnej porażce na ekspercie odpalić sobie niższy poziom trudności z włączonym Realizmem, by nieco odświeżyć umysł. OPRAWA Cudów nie ma - Valve wciąż eksploatuje stareńki silnik Source, więc druga część Left 4 Dead wygląda w zasadzie tak samo, jak pierwsza. Na plus można zapisać ciekawsze lokacje, przez które przeciągnie nas każda z kampanii. Cyrk z demonicznymi clownami, czy bardzo klimatyczne bagniska, po których błyskawicznie przemykają błotni ludzie (każda kampania ma swój charakterystyczny typ zombiaka) to świetne przykłady bardziej otwartych lokacji, w których dzieje się naprawdę sporo i mają swój klimacik. Bogatsza i bardziej zróżnicowana jest natomiast warstwa dźwiękowa. Nowa banda ocalałych mówi dużo więcej, niż ich poprzednicy, przez co często dowiadujemy się czegoś o ich charakterach, relacjach, a nawet fabule gry, która tym razem mocniej łączy kolejne kampanie.

Świetnym elementem znowu są perkusyjne wstawki, które towarzyszą co bardziej dynamicznym momentom. Również zawodzenie hordy oraz poszczególnych specjalnych zarażonych bardzo klimatycznie sączy się z głośników. Jeśli mieliście styczność z pierwszą częścią gry, to nie muszę was przekonywać, jak ważne jest tu nasłuchiwanie swojego otoczenia. Naprawdę warto odpalić sobie również bonusowy tryb z komentarzem autorów. Możemy wtedy spokojnie pozwiedzać plansze (Zainfekowani nas ignorują) i posłuchać ciekawostek prosto od pracowników Valve - świetny bonus. WERDYKT W zasadzie jedynym poważniejszym minusem gry jest nieustająca walka Valve z lagami. Niedawna łatka nie naprawiła wszystkiego i wciąż co jakiś czas ktoś z drużyny zaczyna narzekać na problemy z jakością połączenia (zarówno przy korzystaniu z serwera dedykowanego, jak i lokalnego). Ponoć kolejna aktualizacja jest już w drodze - mam nadzieję, że jej wypuszczenie będzie oznaczało koniec frustracji z powodu lagów. Left 4 Dead 2 samo z siebie przecież daje dużo innych powodów do złości, ale tej pozytywnej - mobilizującej do uważniejszej gry i lepszej współpracy z innymi graczami. Za to pokochałem pierwszą część i dzięki temu wciąż mam nadzieję, na ukończenie dwójki na ekspercie. Nawet pomijając fakt, że bardzo lubię w grach smaczek nowości, którego Left 4 Dead 2 bez dwóch zdań brakuje, nie mam oporów przed poleceniem wam tej gry. Mimo wielu powierzchownych podobieństw jest ona bardzo rozbudowana w stosunku do poprzedniczki, a i sama rozgrywka mocno się od niej różni. Trzeba mieć wyjątkowo dużo złej woli (albo wyjątkowo mało pojęcia o grze...), by określać ten sequel mianem "dodatku". Fani części pierwszej pewnie już od dawna grają. Nowym graczom polecam zaczęcie przygody już od dwójki. Jest ciekawsza, trudniejsza, a przez to po prostu lepsza. PS Gra, podobnie jak część pierwsza, posiada polską lokalizację kinową, która ułatwi granie osobom, które jej potrzebują. Rozczaruje ich natomiast instrukcja, w której (wbrew spisowi treści) znajdziemy po polsku jedynie opis podstawowego sterowania. O wiele ważniejsze rzeczy są napisane jedynie w języku angielskim.

Maciej Kowalik

Left 4 Dead 2 (PC)

  • Gatunek: akcja
  • Kategoria wiekowa: od 18 lat
Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)