Kopiowanie PlayerUnknown's Battlegrounds wychodzi Fortnite na dobre
W tryb Battle Royale zagrało już ponad milion graczy.
Na rynku pączkującego ostatnio gatunku battle royale dzieją się nieco dziwne rzeczy. PlayerUnknown's Battlegrounds pojawia się znikąd i bardzo szybko zdobywa ponad dziesięć milionów graczy, pokonując nawet takich tytanów Steama jak Dota 2. Tymczasem Epic Games - autorzy Fortnite jednocześnie tworzący silnik graficzny, z którego korzysta PUBG - są tak zachwyceni grą Bluehole, że postanawiają skopiować jej formułę. Płatne Fortnite we wczesnym dostępie dostaje zatem samodzielny, darmowy tryb Battle Royale będący zrzynką z płatnego PlayerUnknown's Battlegrounds.
I wychodzi na tym chyba całkiem nieźle. W pierwszy dzień w Fortnite: Battle Royale bawiło się ponad milion graczy. Dużo, co? A ciekawe czy tak samo dużo byłoby, gdyby sami twórcy PlayerUnknown's Battlegrounds nie wyrazili zaniepokojenia faktem, że Epic Games ich tak niefrasobliwie kopiuje? Wszak jeszcze więcej ludzi usłyszało o darmowej alternatywie PUBG-a. I pewnie coraz więcej właśnie tam będzie zwracać swoje kroki, chcąc niezobowiązującej przejażdżki z battle royale.
To też ciekawa sytuacja dla samego Fortnite'a. Nie mamy oficjalnych danych na temat tego, ile osób gra w podstawową wersję gry, ale założę się, że nie było ich aż milion w pierwszy dzień. Nie zdziwiłoby mnie też, gdyby w ogóle ich milion nie było. Epic Games zapewnia, że prace nad Fortnite: Battle Royale w żaden sposób nie ingerują we wciąż nieukończonego Fortnite'a, bo kopią PUBG-a zajmuje się osobna ekipa, ale nie zdziwi mnie, jeśli to właśnie Battle Royale ostatecznie będzie cieszyć się o wiele większym zainteresowaniem.
Jeśli natomiast zastanawiacie się ciągle, o co chodzi z tym całym PUBG-iem i dlaczego to takie fajne, odsyłamy do tekstu Cubitussa, który spędził na bojach rodem z "Igrzysk śmierci" dwieście godzin.
Patryk Fijałkowski