Konsolowa Banner Saga 2 pokazuje, że czasem zwykły port to za mało
Gdy grałem na konsoli w Banner Sagę, pierwszą czy też drugą część, wracało do mnie pytanie którego nie stawiałem już z 10 lat z okładem.
15.07.2016 | aktual.: 18.07.2016 10:24
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Czy gracze powinni być wdzięczni za sam fakt istnienia portu czy też mają prawo domagać się daleko idących modyfikacji tytułu, które dostosują go do konkretnej platformy?
Banner Saga 2 Launch Trailer
Mija już kilka lat jak zarzuciłem grę na PC, ale pamiętam, ze w czasie gdy byłem aktywny na kilku różnych platformach, zdarzały się porty na linii PC-konsole (w obie strony), które pozostawiały wiele do życzenia. Lubię myśleć, że proces portowania gier poszedł do przodu i niuanse wynikające ze specyfiki konsol i PC są brane pod uwagę, ale premiera produkcji studia Stoic tą wiarą zachwiała.
Wychodzę z założenia, że Banner Saga jest serią na wskroś pecetową. To jeszcze nie wyrok śmierci dla konsol, ale w połączeniu z wybraną mechaniką i formą prezentacji ten konkretny przypadek stanowi burzę doskonałą cech niepożądanych na konsoli. Ale od początku.
Byłem bardzo przychylnie nastawiony do Banner Sagi - świat, scenariusz, dialogi, decyzje, piękna oprawa i relaksująca, bo taktyczna i z podziałem na tury, walka. Czekałem cierpliwie na premierę gry na konsolach. Doczekałem się. Niestety krótko po odpaleniu jasnym stało się dla mnie, że nie będę w stanie grać w ten tytuł na konsoli. Jeżeli każdy kolejny dialog, a jest ich przecież w serii zatrzęsienie, wymaga ode mnie wstania z kanapy i podejścia do telewizora to mija się to z moim wyobrażeniem gry na konsoli. Czytałem tak na stojąco albo w przykucu pierwszy, drugi, trzeci dialog, ale krótko po tym przestałem je czytać w ogóle – przycisk „A” dawno się tak nie napracował co przy pomijaniu dialogów w Banner Saga. Warstwa fabularna była więc dla mnie stracona. Szkoda bo na tej najbardziej mi zależało. Dalej nie było lepiej.
Poza prowadzonymi dialogami zaczęły się pojawiać wyskakujące okienka z decyzjami które kształtowały dalszy bieg historii. Równie nieczytelne z perspektywy mojej kanapy. No ale skoro straciłem już kontrolę nad dialogami to cóż może mnie zaszkodzić losowość w podejmowaniu tych decyzji? Nie mogłem olać „poruszania się” po osadach bo bez odpowiedniego wskazania celu mógłbym z nich nigdy nie wyjść. Ilekroć wiec chciałem odczytać nazwę budynku, dla żartu ukrytą w stylizowanych runach, czekała mnie wycieczka pod telewizor, a w przypływach lenistwa wychylenie i mrużenie – oba zabiegi niosące ryzyko urazu.
Podobnie miała się sprawa na polu bitwy – komunikaty, cyferki, paseczki. Odrobinę za małe żeby rozkoszować się z nimi z kanapy. Zaznaczę, że nie ma to związku z samym sterowaniem na padzie, bo temu nie sposób czegokolwiek zarzucić. Poruszanie się zarówno w menu jak i po polu bitwy nie sprawia problemu, a osiągane rezultaty są zbieżne z zamierzonymi.
Wspomniany problem rozmiaru czcionki/ikon nie jest przypadłością tylko Banner Sagi. Wiele gier, w szczególności, tych opartych o ściany tekstu, cierpi na ta przypadłość. Nie obronił się przed nią nawet wspaniały Dziki Gon. Pamiętacie łatkę do Wiedźmina 3 która zwiększała ikony i opisy w menu/ekwipunku? Ale powtarzanie błędu nie jest usprawiedliwieniem. Skalowanie menu w Wiedźminie nie obeszło się bez artefaktów. Podejrzewam, że w tak bardzo stylizowanej grze jak Banner Saga może to być nawet trudniejsze. Ale to nie mój problem prawda?
Czytałem, że Banner Saga ma być trylogią. Nie mogę przestać myśleć, że bardziej niż trzeciej części gra potrzebuje udźwiękowienia dialogów w dwóch pierwszych.
Moje problemy nie muszą dotyczyć Was wszystkich. Może macie ogromne telewizory, może siedzicie z nosem przy ekranie, albo macie sokoli wzrok. Niech będzie jasnym, że nie cieszę się z moich problemów z Banner Sagą. Jak wspomniałem miałem na nią chrapkę. Wciąż mam. Jeżeli wierzyć recenzjom, z tą popełnioną przez Marcina na czele, jest to apetyt uzasadniony. Obawiam się, że w tym celu będę musiał jednak wrócić przed ekran komputera.
Marcin Jank