Katana Zero ścięła już 100 tysięcy graczy!
A twórca zapowiada… DLC.
29.04.2019 11:00
Łup! Scena niezależna rządzi się własnymi prawami i inne liczby za „sukces” uważa, po prostu. Justin Stander, gość, który włożył w to dzieło sześć lat życia, jest zachwycony, że w pierwszym tygodniu od premiery rozeszło się sto tysięcy cyfrowych egzemplarzy Katany Zero. Devolver Digital (wydawca) również - to ich druga najszybciej sprzedająca się produkcja po (a jakże) Enter the Gungeon. A przypominam, że na razie ukazała się tylko na Steamie i Switchu. Z chęcią przeczytałbym, gdzie jest popularniejsza, ale intuicja podpowiada tutaj eShop.
To dla mnie też tak normalnie, prywatnie miła wiadomość. Katana skradła me serce i obiecywałem, że będę o niej przypominał, jeśli tylko trafi się odpowiednia okazja. Po raz kolejny zatem namawiam do kupna - wśród indyków to na razie mój faworyt 2019 roku. Jeśli coś z kupki wstydu mogłoby ją w moich oczach przebić, to może tylko Wargroove. Chociaż jestem psem na świetną narrację, a ta w pozycji Askiisoft dorównuje płynnej, „hotline’owej” rozgrywce oraz retrowave’owej ścieżce dźwiękowej, której bardzo-bardzo potrzebuję już na spotifajach.
Wygląda też na to, że dalsze wątki fabularne trafią nie do kontynuacji, tylko darmowych rozszerzeń. Stander obiecuje spróbować dostarczyć pierwsze DLC jeszcze w tym roku, a do tego dorzuci tryb dla speedrunnerów - bo w takich produkcjach bywa oczekiwany przez graczy. Wiadomo, że mnie bardziej interesują kolejne poziomy. Muszę wiedzieć, w jakim kierunku pójdzie ta historia. Oby tylko nikt nie spuszczał z tonu. Musi być lynchowsko, narkotycznie, z kilkoma zakręconymi bossami, no i obowiązkowymi szlagierami Ludowica w głośnikach.
Katana ZERO - Original Soundtrack
Jeśli w jakiś sposób zachęciłem Was do sprawdzenia Katany Zero, dajcie znać, czy tu, czy pod recenzją, czy w dziale blogów. Będzie mi niezmiernie miło. A jest poniedziałek, trzeba sobie pomagać z nastrojem.