Jeśli czekacie na zakończenie historii Adama Jensena, to mam dla was smutną wiadomość
Prace nad trzecią częścią Deus Ex nie zostały wstrzymane, ale siły Eidos Montreal skierowano do innych projektów. Wszystko przez Larę i Avengersów. Oraz słabą sprzedaż Rozłamu Ludzkości.
Deus Ex: Rozłam Ludzkości to sequel na pewno bezpieczny i mało innowacyjny, ale też dobra gra. I choć Maciek ma wiele racji wieszając na tej części psy na swoim blogu, z jednym się nie zgodzę. Świat, a konkretnie kierunek, w jakim poszedł, jest tam genialny. Niechęć do "klekotów", obrażanie ich i utrudnianie im życia to naturalna ewolucja względem tego, co mieliśmy w jedynce. A przy okazji bardzo celny komentarz do bieżących wydarzeń na świecie.
No i zakończenie zostawiające więcej pytań niż odpowiedzi, tak dobrze pasujące do klimatów spiskowych i Iluminatów. Zgodnie z założeniami Deus Ex Universe, finał historii Adama Jensena, a wraz z nim tajemnicę tego, kto za tym wszystkim stoi, mieliśmy poznać w trzeciej odsłonie serii.
Mieliśmy, ale raczej nie poznamy, a na pewno nie w najbliższym czasie. W związku ze słabą sprzedażą Rozłamu Ludzkości oraz trwającymi pracami nad nowym Tomb Raiderem i grą o Avengersach, większość pracowników studia Eidos Montreal została przesunięta właśnie do tych dwóch projektów. Przedstawiciel studia powiedział Eurogamerowi:
I choć nie wynika z tego bezpośrednio, że w najbliższej przyszłości nie zobaczymy nowego Deus Eksa, to jeśli Eidos Montreal jednocześnie pracuje nad tyloma dużymi projektami, naturalnym jest, że odbywa się to kosztem czegoś.
Swoją drogą to ciekawe, że w ubiegłym roku tyle dużych tytułów sprzedało się tak słabo. Dishonored 2 sprzedał się "na premierę" niemal 40% gorzej, niż pierwsza część. Watch Dogs 2, choć bardzo dobre, również nie zachwyciło wynikami, a mimo iż Infinite Warfare nadal króluje na listach w Stanach Zjednoczonych, jej sprzedaż jest najsłabsza od lat.
Zresztą wystarczy spojrzeć na listę najbardziej dochodowych gier opublikowaną na początku stycznia przez Valve by zauważyć, że większość produkcji z jej szczytu albo pochodzi z 2015 roku, albo nie jest tytułami AAA od największych wydawców.
I dobrze, bo wygląda na to, że w końcu dojrzeliśmy do świadomych zakupów. Tylko Adama szkoda, bo finał tej historii chciałbym poznać prędzej niż później.
Bartosz Stodolny