Jejku, jej! Monster Hunter + Wiedźmin.

Na pecety zawitał dziś do Monster Hunter World specjalny quest, przygotowany w ramach paktu przyjaźni pomiędzy prawdopodobnie największymi w branży łowcami potworów: CD Projekt Red i Capcom. Wybacz, Alloy od mechadinozaurów, może jak dorobisz się trylogii też trafisz do tego grona. Choć w MHW, przynajmniej na PS4, też już byłaś. Ale nie z taką pompą.

Jejku, jej! Monster Hunter + Wiedźmin.
gsg

Quest był już przed kilku miesiącami dostępny na konsolach, więc dla zainteresowanych posiadaczy PS4 i Xboxów żadna to nowość. A ja, cóż, nie interesowałem się nim do tej pory specjalnie, spokojny, że prędzej czy później też zagram. No i co?

Jejku, jej.

Jakże to jest nierówna sprawa! Jak przy każdej dużej współpracy (wcześniej ze SquareEnix, kiedy wprowadzano do gry Behemotha z Final Fantasy XIV), wydarzenie ma całą otoczkę fabularną. Do Nowego Świata przedostaje się COŚ z uniwersum Wiedźmina, tropem tego przedostaje się również i on sam, po czym pędzimy jako Geralt na misję wytropienia stwora. Charakterystyka postaci jest tu ślicznie odzwierciedlona w mechanice gry: aktywne są nie tylko zdolności poprawiające ofensywę, ale i szybsza regeneracja zdrowia.

Z góry zaznaczam: nie grałem w rodzime Wiedźminy. Mam je gdzieś daleko w backlogu, ale niespieszno mi do nich.

Quest-reklamówka, niestety, niespecjalnie sprzedał mi temat. Uwielbiam Monster Huntera, World szczególnie za to, że zrobił kilka kroków naprzód, żeby umilić graczowi życie. Kiedy pędzę przez starożytny las, nieczęsto muszę zatrzymywać się w miejscu. Proste ślady tropionej zwierzyny czy nawet rośliny mogę podnosić w pełnym biegu. W starszych grach takie sprawy wymagały oglądania długiej, żmudnej animacji. Nikomu do niczego niepotrzebnej. Wiedźmińska przygoda natomiast robi niemal wszystko co twórcy współczesnych gier wymyślili, żeby uprzykrzyć jej przeżywanie. Rozumiem, że trochę dialogów musi być. Geralt musi się każdemu kolejnemu, niespecjalnie interesującemu bohaterowi niezależnemu przedstawić, żeby gracze, którzy przegapili istnienie takiej franczyzy w gierkowie, nie zapomnieli, że chodzi o Wieśka. Przeżyję.

Ale że Geralt musi każdy kolejny ślad mądrze skomentować w specjalnym ujęciu kamery? Że żeby podejść do kolejnej poszlaki musi zwolnić do dziadkowego truchtu, zaś kamera musi na kilka sekund automatycznie objechać otoczenie? I tak kilka razy? Pierwsze dziesięć minut to bieganina, spowolnienia, odbieranie graczowi kontroli nad wydarzeniami.

Już dawno nie czułem takiej frustracji. Jasne że MH sam w sobie nie jest bez grzechu - ale w nim questy fabularne na ogół miały jedną, krótką scenę wprowadzającą przeciwnika i już. Gra bardzo skupia się na tym, żeby gameplay był gameplayem. Wiedźmiński quest idzie tu mocno pod prąd.

Pewnie chodzi o to, żeby lepiej oddać mechanikę gier na podstawie prozy Sapkowskiego. Z mizernym, niestety, efektem.

Kiedy dochodzi do głównej walki jest... inaczej. Ma to nieco inne niż na ogół zasady. Nie jestem fanem, ale powiedzmy, że jest w porządku. Gdyby nie ten start, pewnie chętniej bym do tego wracał spróbować nowych taktyk. A jest po co wracać! Wykonanie opcjonalnego zadania w trakcie całej misji sprezentuje graczowi Święty Graal grindujących post-game w MonHunie, dekorację zwiększającą atak. Tylko że nie da się pominąć frustrującego startu misji. Pierwsze kilka minut to przeklikiwanie się przez dialogi.

Ciężko sobie wyobrazić, że gościnny występ Geralta będzie jakimś questem na miarę nieprzeciętnej przygody z genialnego ponoć pod względem fabularnym trzeciego Wiedźmina. Nie jest. To co mamy może i nieco bawi za pierwszym razem, zatrudniono nawet aktorów odpowiedzialnych za głos Geralta, ale za drugim podejściem już tylko zaciskałem zęby i syczałem, kiedy pomijając dialog kliknąłem o raz za dużo i zacząłem go od początku.

Jejku, jej!

Ostatnią rzeczą, której spodziewałem się po Monster Hunterze było, że zniechęci mnie do gry w Wiedźmina.

Źródło artykułu:Polygamia.pl
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (2)
© Polygamia
·

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje się  tutaj.