Jaki kraj, taki Duke Nukem Forever. Franko 2 ponoć żyje i ma się „dobrze”
O ile można tak powiedzieć o prostej bijatyce, która od tylu lat powstaje w takich bólach. Jest nawet data premiery. Tak jakby.
04.05.2017 | aktual.: 04.05.2017 20:01
Co prawda wątpię, żeby mój zeszłotygodniowy wpis o Project Phoenix zmotywował World Software do podzielenia się jakimikolwiek informacjami o Franko 2, ale proszę – oto na oficjalnym facebookowym profilu gry pojawił się wczoraj wpis.
[fbpost url="post.php?href=https%3A%2F%2Fwww.facebook.com%2Ffranko2revengeisback%2Fposts%2F838235096323669%3A0&width=500" width="500" height="414"]
Dowiadujemy się z niego, że główny bohater będzie miał 47 ciosów (a w innych tego typu grach jest zwykle 7) i że stanie mu na drodze 80 różnych przeciwników. Szczerze powiedziawszy wolałbym 5 ciosów, 10 przeciwników i skończoną grę. Tym bardziej, że to w gruncie rzeczy prosta bijatyka robiona w Unity. Jest i data premiery. No, prawie (w cytatach zachowano oryginalną pisownię):
Czyli fajnie by było, ale w sumie niczego nie obiecujemy. Aczkolwiek 2019 rok byłby dla deweloperów z World Software mocno zadowalający, czego nie można powiedzieć o osobach czekających na tę grę, bo patrząc na komentarze pod postem, sporo w nich głosów niezadowolenia. I nic dziwnego, bo Franko 2 jest parodią crowdfundingu.
Nie chodzi nawet o fakt, że gra powstaje tyle czasu (w opisie kampanii na Wspieram.to była mowa o premierze w lipcu 2014 roku). Rozumiem, że jak ktoś robi to po godzinach i jeszcze za darmo, to nie ma co się spodziewać, że cały proces będzie przebiegał szybko i sprawnie. Większym problemem jest tutaj sposób komunikowania się z fanami, czy właściwie jego brak.
Poprzedni wpis pojawił się na fanpage’u 24 grudnia ubiegłego roku, wcześniejsze były publikowane w kilkumiesięcznych odstępach, co przy projekcie finansowanym przez społeczność jest zwyczajnie oznaką braku szacunku do każdego, kto postanowił zaufać twórcom. To już nawet Chris Roberts regularnie komunikuje się z ludźmi, którzy wsparli Star Citizena. I nie, nie ma znaczenia, że tutaj jest 40 tysięcy złotych, a tam już prawie 150 milionów dolarów. Dowiedzieliśmy się co prawda, że słaba komunikacja wynikała z faktu, że za profil gry odpowiadała ekipa Wspieram.to, która pokpiła sprawę i World Software postanowiło założyć własne konto. Tylko gdzie informacja o tym?
Okej, tylko coś mi tu nie gra. Pawluk mówi, że o crowdfundingu nic nie wiedzieli i w ogóle nie mieli pracować nad grą. Jednak opis kampanii mówi coś zupełnie innego:
I dalej:
Dla mnie brzmi to jednoznacznie – obaj panowie są zaangażowani w projekt dużo bardziej, niż tylko medialnie. Podobnie ten fragment:
Projekt WSPIERAM.TO - FRANKO 2
Tomaszek i Pawluk są też wymieniani wśród osób, które aktywnie pracują nad grą. Może Wspieram.to faktycznie namieszało i wszystko było zmyślnie przemyślanym przekrętem zorganizowanym po to, by rozpromować platformę. Ale panowie chyba czytali opis przed wyrażeniem zgody na jego publikację i podpisanie własnymi nazwiskami. A nawet jeśli nie, to dlaczego nie wycofali się z niego albo nie weszli na drogę sądową? Jeśli faktycznie tak było, to sprawę powinien wygrać nawet średnio rozgarnięty prawnik, a już sama informacja o tym, jak to wszystko wygląda na pewno nie przysporzyłaby Wspieram.to fanów.
Pomysł na tytuł "podkradłem" Pawłowi Kamińskiemu.
Bartosz Stodolny