Jak rozprzestrzenia się śmiercionośny wirus? Twórcy Dying Light 2 tłumaczą
Serwis Games Radar przeprowadził wywiad z Anną Kubicą - brand menadżerką Dying Light 2: Stay Human. Rzuca on trochę nowego światła (hi hi) na reguły świata przedstawionego w grze i ich wpływ na rozgrywkę.
Podczas niedawnego Dying to Know 2 Tymon Smektała - główny projektant Dying Light 2 - wyjaśnił, że chociaż wirus rozprzestrzenia się drogą kropelkową, to kluczowy wpływ na jego rozwój ma promieniowanie ultrafioletowe.
Teraz Anna Kubica dodatkowo wyjaśnia, że kiedy infekcja już się rozpocznie, to wciąż można panować nad jej rozwojem pozostając w kontakcie z promieniowaniem UV. Dopóki zakażony pozostaje w świetle słonecznym - jest bezpieczny, nawet jeżeli został zarażony.
Postęp choroby bohaterowie Dying Light 2 - łącznie z graczem - mogą kontrolować dzięki specjalnemu urządzeniu, przyczepionemu do nadgarstka. Obserwowanie jego wskazań ma być ważnym elementem rozgrywki i wpływać na to, jak dużo czasu będzie można spędzić w ciemnościach.
O ile jednak światło może zatrzymać rozwój choroby, to nie jest w stanie jej wyleczyć. A kiedy zainfekowany człowiek wejdzie w czwartą fazę - tzw. punkt bez powrotu - zaczyna tracić nad sobą kontrolę, a światło zaczyna być dla niego niebezpieczne. Atakując wirusa atakuje również jego samego.
Zarządzanie wystawieniem na światło i obserwowanie efektów tego, co robi z zarażonymi ludźmi, ma być ważnym elementem fabuły i rozgrywki w Dying Light 2. Twórcy zdają się tu iść w bardzo poważny, postapokaliptyczny klimat, który - jak może się wydawać - stoi nieco w sprzeczności do zabawowej konwencji gry kooperacyjnej. Tym bardziej ciekawie będzie przekonać się, jak to ostatecznie wyjdzie.