Jak And Daxter: The Precursor Legacy
W zamierzchłych czasach, gdy stacja dyskietek do domowego komputera była kosztowną ekstrawagancją, rolę pamięci masowej pełniły kasety magnetofonowe. Uruchamianie gry siłą rzeczy trochę trwało.
18.11.2003 | aktual.: 08.01.2016 13:10
Jak And Daxter: The Precursor Legacy
W zamierzchłych czasach, gdy stacja dyskietek do domowego komputera była kosztowną ekstrawagancją, rolę pamięci masowej pełniły kasety magnetofonowe. Uruchamianie gry siłą rzeczy trochę trwało.
Jak And Daxter: The Precursor Legacy
Kawał dobrej roboty
Przez kilka czy kilkanaście minut gracz mógł siedzieć wygodnie w fotelu i czekać. Dlaczego przypominam te karty z historii starożytnej? Otóż podobnie rozpoczyna się spotkanie z Jakiem i Daxterem: nie ma żadnego sposobu, żeby ominąć animowane intro. Najwyraźniej programiści nie przewidzieli, że ktoś nie chciałby go oglądać. Nie jest to straszny gniot ani nieprzeciętne cudo - ot, zwyczajne intro, jakich wiele. W każdym razie ta erupcja miłości własnej (albo też zwykłe niedopatrzenie) twórców gry kosztuje nas bite siedem minut. W moim prywatnym rankingu w kategorii „najgorsze pierwsze wrażenie” gra obejmuje pierwsze miejsce i niełatwo będzie zagrozić jej pozycji. To jednak niezbyt istotna kategoria.
Partnerzy
Głównym bohaterem gry jest Jak - młodzieniec z ogromnymi szpiczastymi uszami. Partneruje mu Daxter, który kiedyś wyglądał podobnie, jednak w wyniku nieszczęśliwego wypadku przemienił się w... no cóż, w jakieś nieduże zwierzę, podobne trochę do łasicy. Na domiar nieszczęść został przez okrutnych twórców gry obarczony ponurą i niewdzięczną rolą Elementu Komicznego; przyjął jednak swój los z godnością i recytuje Standardowe Śmieszne Puenty bez słowa skargi. Razem wykonują zwykłe codzienne zadania bohaterów platformówek: zbierają fanty, uruchamiają jedne urządzenia i wyłączają inne, polują na zaginione domowe zwierzątka i tak dalej.
Gra toczy się w świetnie narysowanym, w pełni trójwymiarowym świecie. Autorzy grafiki wykonali kawał znakomitej roboty, a procesory konsoli uczciwie zarabiają na swój prąd. Zarówno góry i pagórki, jak i drobne detale prezentują się znakomicie. Na początku co chwila przystawałem i po prostu rozglądałem się po okolicy - chociaż czasem też dlatego, że zwyczajnie się zgubiłem (lokacje są spore). Kamera jest ruchliwa i pokazuje pole gry pod wszelkimi możliwymi kątami. Wygląda to bardzo efektownie, ale... Cóż: gdy twórcy gier 3D wymyślili, że kamerę można uwolnić, nazwali ją „inteligentną”. Tyle że czasem jest to inteligencja godna policjanta z dowcipów.
Znikający punkt
Widok figurki bohatera en face nie jest czymś, co pomaga przejść przez dziurawy most. Pół biedy, jeżeli możemy przystanąć na chwilę i rozejrzeć się. Prawdziwym problemem był pościg za pewnym zwierzakiem na Zamglonej Wyspie. Rozglądam się dookoła - jest! (widok zza pleców). Rzucam się w pościg, ten ucieka; skręca - ja skręcam (kamera również skręca), kolejny zakręt (widok z profilu), i jeszcze jeden (półprofil) - a gdzie on jest? Za plecami kamerzysty, rzecz jasna. Oczywiście wystarczą dwie sekundy, żeby się rozejrzeć i zlokalizować uciekiniera - „tam jest! o, na horyzoncie...”. I zabawa zaczyna się od nowa. W takich chwilach wiele bym dał za opcję „kamera sztywno za plecami”.
Platformówka jest bardzo udana, stopień trudności został trafiony niemal idealnie, a światowi gry trudno coś zarzucić. Słowem - świetna zabawa.
Maciej Bójko
Jak And Daxter: The Precursor Legacy
Wymagania: Playstation 2
Producent: Naughty Dog
Dystrybutor: Sony Poland
Cena: 229 zł