Inversion jest przyjemne, ale nie postawi gatunku na głowie
Saber Interactive postanowiło oprzeć swoją nową strzelaninę na zabawach z grawitacją. Pomysł nienowy ale wykonanie zachęca do dania grze szansy.
24.08.2010 | aktual.: 07.01.2016 15:56
Co to jest Inversion to strzelanina TPP nastawiona na kooperację dwóch graczy (lokalnie bądź za pośrednictwem Internetu). Cechą wyróżniającą ją od konkurencji jest urządzenie pozwalające manipulować grawitacją.
Wrażenia Jeśli Quantum Theory nazywamy klonem Gears of War, to nie mam pojęcia jak określić nowe dzieło Saber Interactive (autorzy Timeshift). Gdy padło określenie "cover based shooter" jeszcze nie zapaliły mi się w głowie lampki ostrzegawcze, ale chwilę później, gdy główny bohater skrył się za murkiem wątpliwości już być nie mogło. Epic powinien chyba odbyć z autorami poważną rozmowę, bo chowanie, ostrzał na ślepo, ikonki przy zmianie osłony oraz szybki bieg wyglądają niemalże identycznie, co w przygodach Marcusa. Nie zabrakło nawet ostrza doczepionego do broni No, ale zostawmy te kwestie prawnikom i skupmy się na grze.
Fabuła rozpoczyna się w momencie ataku obcych na Ziemię. Tak, znowu Davis Russel musi odszukać córkę, której zniknięcie było spowodowane inwazją. Pomoże mu w tym dawny przyjaciel oraz małe urządzenie, potrafiące dosłownie postawić wszystko na głowie.
Gra wygląda bardzo ładnie, zwłaszcza modele postaci oraz oświetlenie. Plansze mają sporo szczegółów i pokazują głównie zniszczone wojną z obcymi dzielnice. Są spore i pozwalają na zabawę w oskrzydlanie przeciwników czy podchody. Pobiegamy sobie również we wnętrzach budynków. Większość elementów otoczenia możemy zniszczyć przy użyciu odpowiedniego kalibru narzędzi. Do rozłupania osłon wystarczy karabin czy granaty, do pogrzebania wrogów w ruinach pięciopiętrowego budynku konieczny będzie już stacjonarny karabin. Inversion korzysta z dobrodziejstw Havoka, więc cała destrukcja wygląda naprawdę widowiskowo i za każdym razem nieco inaczej. Na martwego wroga przebijającego kolejne poziomy rusztowania mógłbym patrzeć w nieskończoność.
Mimo wszystko samo strzelanie nie niesie tu ze sobą jakichś nowinek czy wielkiego ładunku adrenaliny. Przynajmniej jeśli chodzi o standardowe uzbrojenie (shotgun, snajperka, karabin, granaty itp.) bo gdy do zabawy wkracza manipulacja grawitacją Inversion pokazuje pazurki.
Osłony przestają się wtedy sprawdzać, bo Davis z łatwością może podnieść schowanych za nimi przeciwników i wystrzelać jak kaczki. Każdy element otoczenia może być wykorzystany zarówno do ataku, jak i do obrony. Przykładem niech będzie na przykład samochód, który utrzymywany na odpowiedniej wysokości osłoni bohatera od kul. Warto jednak w końcu rzucić go na wrogów, ponieważ zbyt długi ostrzał może doprowadzić do wybuchu. Innym ciekawym zastosowaniem stworzonego przez kosmitów urządzenia jest wyciąganie łatwopalnych płynów z beczek. Ot, taka sugestia na wypadek gdyby skończyły się granaty. To na pewno nie koniec możliwości, jakie znajdziemy w Inversion, ale Saber dopiero rozpoczęło pokazywanie swojej gry i nie chce zdradzać zbyt dużo szczegółów.
Ciekawostką są miejscowe anomalie magnetyczne spowodowane technologią, z której korzystają obcy. Są ich dwa rodzaje - statyczna i dynamiczna. Ta pierwsza oznacza po prostu, że w danej okolicy przyciąganie jest znacząco osłabione (kłaniają się sekwencje Zero G z Dead Space), albo że chodzimy w niej po ścianach budynków jak po podłodze, bo pole magnetyczne dostało fioła. Może więc dochodzić do sytuacji, w których będziemy prowadzili wymianę ognia z przeciwnikiem stojącym na ścianie lub suficie. To naprawdę interesująca perspektywa. Na szczęście przed rzutem granatem widzimy linię pokazującą tor jego lotu (jak w takiej jednej grze od Epic ), więc jeśli zabawa nam się zbudzi to możemy ją zakończyć nawet bez doktoratu z fizyki. Dynamiczne anomalie to po prostu miejsca, w których przeskoki grawitacji zdarzają się co jakiś czas, więc zabawa jest jeszcze bardziej zakręcona.
Jeśli chodzi o kooperację to nie pokazano jej za dużo. Czasem panowie pomagali sobie przy wskoczeniu na wyższą półkę jak w Army of Two czy Splinter Cell, ale większej finezji zabrakło. Szkoda, bo wolę faktyczną współpracę graczy niż po prostu wspólne strzelanie.
O trybach multiplayer przedstawiciele Saber nie mogli rozmawiać, choć zapewniali że bardzo by chcieli.
Najlepsze
- Zabawy grawitacją nie są nowe, ale ciągle bawią
- Ładna, szczegółowa grafika
- Burzenie budynku i obserwowanie spadających przeciwników
Najgorsze
- Nie pokazano bardziej nowatorskich zastosowań "gravitational device"
- Zrzynka z Gears of War bije po oczach
Werdykt Inversion nie powaliło mnie na kolana, ale wiem już, że będę chciał w tę grę zagrać. Wielkiego hitu nie ma się co spodziewać, bo to po prostu kolejna strzelanina oparta na jednym pomyśle, ale wydaje się, że będzie potrafiła uprzyjemnić kilka wieczorów. Premiera planowana jest na przyszły rok.
Maciej Kowalik