„IndyCar Series": Gra dla perfekcjonisty

„IndyCar Series": Gra dla perfekcjonisty

marcindmjqtx
15.02.2004 12:00, aktualizacja: 08.01.2016 12:53

Chyba najbardziej upokarzające doświadczenie, jakie może spotkać gracza, to fory, dzięki którym z pozycji outsidera błyskawicznie przeskakuje do czołówki. W „IndyCar Series” takie cuda są nie do pomyślenia

Chyba najbardziej upokarzające doświadczenie, jakie może spotkać gracza, to fory, dzięki którym z pozycji outsidera błyskawicznie przeskakuje do czołówki. W „IndyCar Series” takie cuda są nie do pomyślenia

G:KOREKTAwkladkikomputer Fona Perfekcjoniści na start

Chyba najbardziej upokarzające doświadczenie, jakie może spotkać gracza, to fory, dzięki którym z pozycji outsidera błyskawicznie przeskakuje do czołówki. W „IndyCar Series” takie cuda są nie do pomyślenia

„IndyCar Series” to wyścigi torowe, w których biorą udział superszybkie bolidy. Co prawda nie jest to jeszcze Formuła I, ale wozy są niemal identyczne - spłaszczone niczym naleśnik z szeroko rozstawionymi kołami i generalnie sprawiają wrażenie, że gdyby im dopiąć skrzydła, to mogłyby się wzbić w powietrze. Tory nie są szczególnie skomplikowane. To zwykle ledwie parę prostych połączonych zakrętami, żeby jakoś ten zaokrąglony na rogach prostokąt domknąć. Czy taka gra może być pasjonująca? Niewątpliwie dla niektórych.

Co zatem może się dziać na nudnym torze? Bez, że tak wtrącę sarkastycznie, strzelania do przeciwników, rozlewania za sobą oleju lub stawiania min? Otóż dziać się może wiele, bo taki wyścig trwa przez 50 okrążeń. W zależności od wybranego stopnia trudności będziemy musieli zjeżdżać do boksu w celu wymiany zdartych opon albo nie będziemy sobie takim drobiazgiem zawracać głowy, nie zwracając też szczególnej uwagi na poziom uszkodzeń przy zderzeniach z bandą.

Problem podatności samochodu na uszkodzenia bywa zadrą dla graczy i projektantów gier samochodowych nie od dziś. Czy pójść w stronę realizmu, ryzykując, że gracz - zniechęcony kolejną z rzędu katastrofą - rzuci szybko grę w kąt, czy może udawać, że auto jest niezniszczalne, co z kolei może wywołać zrozumiały grymas u żądnych prawdziwych wyzwań koneserów? W „IndyCar Series” nie było mi łatwo, mimo wpadania co jakiś czas na bandę bez szczególnych katastrof. Bo ich konsekwencje są, i to niemałe. Każdy taki incydent to utrata prędkości, co zazwyczaj oznacza bycie wyprzedzonym przez kilku rywali. A straty jest niewiarygodnie trudno odrobić.

To zresztą dla mnie główny powód, by darzyć tę grę sympatią, choć z góry przyznam, że nie dałem się jej uwieść na dłużej. Zaimponowała mi bezkompromisowość sztucznej inteligencji. Rzadko kiedy udawało mi się wyprzedzić choć paru kierowców, którzy minęli mnie po drodze. To jednak, co tu dużo mówić, liga zawodowców, do których się nie zaliczam. Tu trzeba brać zakręty z wyjątkową precyzją, przy optymalnej prędkości, inaczej szybko spadniemy na ostatnie pozycje, bo konkurencja nie popełnia wielu błędów. Bardzo rzadko zdarzało się, że samochody traciły prędkość z powodu tłoku lub karamboli. Bolidy nie zwalniały grzecznie, czekając, aż wrócę na tor i je wyprzedzę, co zdarzało mi się już w wielu grach wyścigowych. Dzięki temu te 50 okrążeń potrafi emocjonalnie zaangażować, bo ma się poczucie wysokości stawki. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz tak się cieszyłem z dziewiątego miejsca od końca.

Podobno wszystkie 27 samochodów i 14 torów są wierną kopią rzeczywistości. Prawdziwe są też nazwiska kierowców. Licencja objęła chyba wszystko, co się da, dzięki czemu gra zyskuje walor autentyzmu. Co prawda nigdy nie udało mi się osiągnąć średniej prędkości 320 km/godz., choć według producenta gry jest to właśnie średnia prędkość bolidów na torze. Może dlatego, że nie najlepiej sobie dawałem radę z żonglerką we wzbogacanie i zubożanie mieszanki lub wyważanie pojazdu. A w „IndyCar Series” trzeba być perfekcjonistą w każdym calu, aby móc liczyć na znaczący sukces. Reasumując, jest to zapewne niezły produkt dla maksymalistów - kierowcy niedzielni mogą popaść przy tej grze w głęboką frustrację.

„IndyCar Series”

Producent: Codemasters

Dystrybutor: CD Projekt

Minimalne wymagania: Pentium III/Athlon 750 MHz, 128 MB RAM, 1 GB miejsca na dysku twardym, karta graficzna z 32 MB pamięci

Cena: 99,90 zł

Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)