Indiana Jones and the Emperor's Tomb: Tylko nie zgub kapelusza

Nowa część przygód sławnego archeologa to bardzo solidnie zrobiona gra, ale brakuje jej tego „czegoś”, co uczyniłoby z niej przebój. Najciekawszym gadżetem jest w niej kapelusz Indiany

marcindmjqtx
SKOMENTUJ

Nowa część przygód sławnego archeologa to bardzo solidnie zrobiona gra, ale brakuje jej tego „czegoś”, co uczyniłoby z niej przebój. Najciekawszym gadżetem jest w niej kapelusz Indiany

Tylko nie zgub kapelusza

Nowa część przygód sławnego archeologa to bardzo solidnie zrobiona gra, ale brakuje jej tego „czegoś”, co uczyniłoby z niej przebój. Najciekawszym gadżetem jest w niej kapelusz Indiany

„Indiana Jones and the Emperor's Tomb” przypomina pracę domową odrobioną przez pilnego ucznia: nie ma w niej błędów ortograficznych ani usterek konstrukcyjnych, ale nie trzeba się wysilać, żeby zobaczyć brak zaangażowania autora. Indiana Jones, archeolog-awanturnik, w ogóle zresztą ma umiarkowane szczęście do swoich komputerowych wcieleń - brał udział nie tylko w bardzo udanych przygodówkach, ale też w koszmarnych grach platformowych. Teraz obsadzono go w roli rywala Lary Croft. „Indiana Jones and the Emperor's Tomb” to trójwymiarowa gra przygodowa z elementami akcji, jak to łagodnie określa producent, a co w praktyce oznacza, że Indy będzie musiał po drodze do wielkiego archeologicznego odkrycia przetrzepać skórę paru typom spod ciemnej gwiazdy.

Gadżet, który gracz-Indy musi odnaleźć, jest tym razem produkcji chińskiej. To legendarne Serce Smoka, czarna perła będąca niegdyś własnością chińskich cesarzy, a obecnie przedmiot pożądania azjatyckich gangsterów oraz niejakiego Albrechta von Becka, niemieckiego archeologa o wyraźnie nazistowskich sympatiach (mamy rok 1935). Wszystkie te mroczne postaci pragną Serca Smoka nie dlatego, że warte jest majątek - według legendy perła daje właścicielowi władzę panowania nad ludzkimi umysłami. Droga do skarbu jest oczywiście długa i niebezpieczna, ponieważ w dziejowej zawierusze trzy części Pieczęci Smoka otwierającej dostęp do krypty rozproszyły się po całej Azji. Dzielny archeolog będzie musiał przemierzyć ją wzdłuż i wszerz - od Chin po Stambuł i Cejlon.

Brzmi interesująco, prawda? Dodam jeszcze, że gra wygląda również bardzo przyzwoicie. Indiana Jones jest bardzo przekonująco animowany i porusza się tak jak Harrison Ford na filmach - nawet twarz modela i głos są dobrze dobrane. Mamy oczywiście do dyspozycji bicz, który pomaga przeskakiwać nad rozmaitymi dziurami i rozpadlinami, a także wytrącać broń z ręki przeciwnikom. Ponadto Indy może używać maczety, która przydaje się nie tylko do wyrąbywania sobie drogi przez gęstą roślinność, oraz różnego typu urządzeń strzelających - w tym sławnego Colta. Amunicję jednak trzeba liczyć na sztuki, prędzej czy później przyjdzie więc zmierzyć się z przeciwnikami na pięści. Walki także wyglądają dynamicznie i przekonująco, chociaż nie ma w nich fontann krwi. Projektanci z LucasArts bardzo dbali o to, aby w najnowszym odcinku przygód Indiany mogły uczestniczyć również dzieci.

Każdy z dziesięciu etapów gry jest rozległy i urozmaicony, chociaż najczęściej niewiele wykracza poza schemat gatunku stworzony przez pierwszą część „Tomb Raidera” osiem lat temu. Dzielny archeolog musi skakać z jednej skalnej półki na drugą, omijać zapadnie, wyrzutnie zatrutych strzałek i inne przemyślne pułapki oraz rozbijać nosy czarnym charakterom. Trzeba też rozwiązywać proste łamigłówki - w większości sprowadzają się one do prostego schematu „przestaw-dźwignię-aby-otworzyć-zamknięte-drzwi”.

Środowisko gry nie jest szczególnie interaktywne - możemy np. rozbijać drewniane skrzynie, ale nie zarysujemy już ściany maczetą. Oryginalny jest sposób, w jaki Indy może odzyskiwać siły: wystarczy, że napije się wody z podręcznej manierki, którą może napełniać w napotkanych po drodze źródłach i fontannach. Pecetowa wersja najnowszych przygód Indiany odziedziczyła po swoich konsolowych kuzynach system zapisu gry w określonych punktach wędrówki - duże poziomy podzielone są na małe fragmenty i gra zapamiętuje stan w trakcie przechodzenia pomiędzy nimi. Dla gracza przyzwyczajonego do zapisywania w dowolnym momencie - co do niedawna było regułą w przypadku gier pecetowych - taki system może być źródłem irytacji.

Na zakończenie rzecz najważniejsza: kapelusz! Indiana oczywiście chodzi w swoim nieodłącznym kapeluszu. Gubi go w czasie bijatyki i chowa za koszulę, kiedy musi zanurkować. To chyba najsympatyczniejszy akcent w tej grze - przyzwoitej, ale trochę nijakiej i pozbawionej polotu.

Producent: LucasArts

Dystrybutor: LEM

Minimalne wymagania: PC Pentium III 500 MHz, 128 MB RAM, akcelerator grafiki 3D z 32 MB RAM

Cena: 169 złotych

Wybrane dla Ciebie

Rebel Wolves potwierdza. Dawnwalker to ich debiutancka gra
Rebel Wolves potwierdza. Dawnwalker to ich debiutancka gra
Assassin's Creed Red to potężna inwestycja Ubisoftu. Jest przeciek
Assassin's Creed Red to potężna inwestycja Ubisoftu. Jest przeciek
DualSense V2 wycieka. Czyżby mocniejsza bateria?
DualSense V2 wycieka. Czyżby mocniejsza bateria?
Horizon Forbidden West na PC coraz bliżej. Nvidia wkracza do akcji
Horizon Forbidden West na PC coraz bliżej. Nvidia wkracza do akcji
Imponująca sprzedaż Cyberpunk 2077: Phantom Liberty. Liczby mówią wszystko
Imponująca sprzedaż Cyberpunk 2077: Phantom Liberty. Liczby mówią wszystko
Xbox Game Pass z mocnymi grami w styczniu. Potężne otwarcie roku
Xbox Game Pass z mocnymi grami w styczniu. Potężne otwarcie roku
Star Wars Outlaws: wycieka termin premiery. Ubisoft dementuje
Star Wars Outlaws: wycieka termin premiery. Ubisoft dementuje
PS5 rozbija bank. Imponujące wyniki sprzedaży
PS5 rozbija bank. Imponujące wyniki sprzedaży
The Day Before za niespełna tysiąc złotych. Nie, to nie żart
The Day Before za niespełna tysiąc złotych. Nie, to nie żart
Hakerzy ujawnili plany Insomniac Games. Sześć gier na liście
Hakerzy ujawnili plany Insomniac Games. Sześć gier na liście
PS5 Pro z własnym DLSS. Nieoficjalne doniesienia o planach Sony
PS5 Pro z własnym DLSS. Nieoficjalne doniesienia o planach Sony
Nie będzie The Last of Us Multiplayer. To już pewne
Nie będzie The Last of Us Multiplayer. To już pewne