Horizon Forbidden West na PS4. Gra urzeka nawet na starszych konsolach

Horizon Forbidden West na PS4. Gra urzeka nawet na starszych konsolach

"Zakazany Zachód" urzeka na każdej z wersji konsol.
"Zakazany Zachód" urzeka na każdej z wersji konsol.
Źródło zdjęć: © PlayStation
23.02.2022 17:25, aktualizacja: 23.02.2022 17:45

Wysłużone PlayStation 4 liczy niespełna 10 lat, a mimo to nadal wielu graczy jest w posiadaniu tego sprzętu. Należy zadać więc pytanie - czy grając w Horizon Forbidden West na PS4 tracimy przyjemność z rozgrywki?

To, co stoi na przeszkodzie przed kupnem PlayStation 5, zasługuje na oddzielny wpis, ale istotne jest to, że nie wszyscy mogą sobie pozwolić na PS5, a przyczyn tego stanu rzeczy jest kilka. Dziś nie o tym, zwłaszcza, że nie mamy wystarczającego wpływu ani na dostępność PS5, ani na majętność wszystkich graczy.

Nie było tajemnicą to, że Horizon Forbidden West jest dedykowany konsolom nowszej generacji, ale nadal jest to produkcja "zawieszona" między dwoma generacjami konsol.


Dane mi było (nad czym trochę ubolewam, ze względu na moją sympatię wobec tego uniwersum) ogrywać Horizon Forbidden West na PS4, od razu od momentu wydania. I… jest zadziwiająco dobrze, ale niestety czuć, że to cross-gen.

Tryb fotograficzny wciąga tak samo, jak rozgrywka.
Tryb fotograficzny wciąga tak samo, jak rozgrywka.© Materiały WP

Na PS4 nie uświadczymy tej niemalże kosmicznej grafiki, jaką serwuje nam wersja na PS5. Swoją drogą oprawa graficzna to piekielnie mocny atut tej produkcji. Grając na PS4 również nie można odmówić walorów estetycznych, ba! Przecież "pierwszy" Horizon, mimo prawie 5 lat na karku, nadal cieszy oko. Jedno jest pewne - Guerrilla Games wyciska wszystko to, co się da z wysłużonej już konsoli PlayStation 4.

Niestety czuć, że miejscami "staruszek" już niedomaga. Grając w dniu premiery notorycznie doświadczałem problemów. Długie wczytywanie tekstur - praktycznie w każdej cutscenie było to odczuwalne. Nie piszę tu jedynie o roślinności, która gdzieś tam na dalszym planie pojawi się znikąd, ale też o teksturach postaci, z którymi Aloy rozmawia "face to face". Co do cutscenek, to każde nowe ujęcie kamery w danej sekwencji jest równoznaczne z krótkotrwałym spadkiem klatek do bardzo niskiego poziomu. Okazuje się, że problem występuj również na PS5. Po blisko 40 godzinach przygody z gry "wyrzuciło" mnie tylko raz, a dwa razy Aloy postanowiła zapaść się pod całą mapę. Nic szczególnego, co by wykraczało poza repertuar klasycznych i znanych błędów.

Mając świadomość ograniczeń jakie nakłada starsza konsola, spoglądałem na te błędy łaskawym okiem - same tekstury są niższej rozdzielczości, więc odpowiednia łatka powinna w pewnym stopniu się z tym uporać. Głównym problemem w dniu premiery była… mapa świata, która wczytywała się okropnie długo. Na szczęście najnowsza aktualizacja 1.05 rozwiązała ten problem - "u mnie działa".


Myślę, że świadomy gracz, sięgający po Horizon Forbidden West, nie powinien mieć pretensji, że nie zazna rozdzielczości 4K i 60 klatek na sekundę. Mimo tego, cała ta aura jaką emanuje wykreowany świat, potrafi zamaskować niedociągnięcia i wciągnąć na dobre. Jest lepiej względem poprzedniej części, która i tak była dopracowana, więc jeśli nie mamy innej możliwości, to śmiało możemy rozpocząć przygodę na PS4. Pozostaje cieszyć się rozgrywką i najnowszą historią. Historią, która...

…która jest (spokojnie, tu nie będzie spoilerów fabularnych, ale garść luźnych uwag) podawana w niekorzystny - moim zdaniem - sposób. Posiadając elementarną wiedzę z zakresu tego uniwersum, niejednokrotnie nie nadążałem z natłokiem informacji, jakie serwowała mi gra. Z jednej strony gra stara się wszystko tłumaczyć, urządzając nam na każdym kroku długie "wykłady", z drugiej zaś - natłok informacji nie sprawia, że wiemy więcej. Po prostu zaczynamy się gubić.


Wszyscy ci, którzy będą grać w Horizon Forbidden West bez znajomości Horizon Zero Dawn, Horizon Zero Dawn: The Frozen Wilds, mogą mieć problemy ze zrozumieniem tej specyficznej wizji świata. Kolejnym minusem takiego nadgorliwego pilnowania, czy gracz nadąża, jest to, że wykreowany świat pozbawiony jest "tajemnicy". Moim zdaniem, to był atut poprzedniej części - jako gracz, wtedy, otrzymałem niepowtarzalną szansę, by pewne rzeczy uzupełniła moja wyobraźnia. I to było super! Tu tego czynnika jest tak jakby mniej. Po co mam wytężać umysł, popuszczać wodze fantazji, skoro gra permanentnie mi wszystko wyjaśnia? A to właśnie jeden z tych czynników, który działa podświadomie i jeden z tych czynników, który tworzy "chemię" między graczem, a produkcją. Nie czuję tej chemii tak intensywnie, jak miało to miejsce w przypadku Horizon Zero Dawn.

HUD dostosujemy pod każdy rodzaj rozgrywki.
HUD dostosujemy pod każdy rodzaj rozgrywki.© Materiały WP

Skoro przeszedłem z wrażeń graficznych z PS4 na inne tory, to warto wspomnieć, że HUD w Horizon Forbidden West, to czysty majstersztyk. W tej grze możemy dostosować nasz ekran w taki sposób, w jaki chcemy. Nic nie stoi na przeszkodzie, by wyłączyć całkowicie wszystkie ważniejsze funkcje i jednym ruchem palca je wywołać ponownie na krótką chwilę. Bez wątpienia przekłada się to na immersję i komfort rozgrywki jednocześnie. Nie po to zwiedzam piękne krajobrazy, by ich w ich podziwianiu przeszkadzała mi setna, niepotrzebna ikonka informująca, że spacją można skakać. Nie bójmy się czyścić naszego interfejsu, większość rzeczy możemy najzwyczajniej zapamiętać. Polecam. Tak trzeba grać.

Guerrilla Games wykonało kawał dobrej roboty i należą się tu słowa uznania. Rozdarta między dwoma generacjami konsol produkcja, urzeka nawet na starszej wersji, zapewniając godną rozrywkę. Cieszy również fakt, że twórcy szybko reagują na błędy, wypuszczając odpowiednie aktualizacje. Za nami łatka 1.05, a w drodze jest już kolejna. Czy zagrać w Horizon Forbidden West na PS4? Jeśli nie mamy innej możliwości, to tak - warto zagrać. "Zakazany Zachód" to praktycznie szczyt możliwości poprzedniej generacji konsol. Wykreowany świat, wizja artystyczna, to wszystko jest piękne samo w sobie. Obcowanie z tym światem pozwala nam zapomnieć o ślepej pogoni za mitycznymi klatkami na sekundę. Pewnych rzeczy PlayStation 4 "nie przeskoczy", ale odpowiednie aktualizacje mogą jeszcze bardziej dopieścić tytuł.


Być może wielu graczy wyjdzie z założenia, że zagrają w ten tytuł za jakiś czas, gdy zostanie "połatany". Jest to jakieś rozwiązanie, ale na szczęście nie ma tu wiele do "łatania". Jeśli nawet zamierzamy obrać taką taktykę (i będzie to nasz pierwszy kontakt z tym uniwersum), to warto ten czas poświęcić na zapoznanie się z poprzednią częścią gry. Nie jest to konieczne, ale dobrze by było tak zrobić.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (8)