Hooligans (druga opinia)
Czasem, dla odprężenia, warto oderwać się od przygód na Wybrzeżu Mieczy, ostatniej kampanii przeciwko Calculatorowi czy nowego zadania dla MI-5. Wtedy sięgam na półkę i biorę pierwszy lepszy tytuł, który pomaga mi rozprostować palce i myśli. Taką grą jest właśnie Hooligans . O Hooligans usłyszałem, gdy płytka z ich beta-wersją wpadła mi w ręce. Tak bardzo przyzwyczaiłem się do rozmaitych hitów i innych „kamieni milowych” w rozwoju rynku elektronicznej rozrywki, że niemal zapomniałem, jak wygląda gra, w której produkcję nie włożono milionów.
18.11.2003 | aktual.: 08.01.2016 13:10
Hooligans (druga opinia)
Lusiek
Czasem, dla odprężenia, warto oderwać się od przygód na Wybrzeżu Mieczy, ostatniej kampanii przeciwko Calculatorowi czy nowego zadania dla MI-5. Wtedy sięgam na półkę i biorę pierwszy lepszy tytuł, który pomaga mi rozprostować palce i myśli. Taką grą jest właśnie Hooligans . O Hooligans usłyszałem, gdy płytka z ich beta-wersją wpadła mi w ręce. Tak bardzo przyzwyczaiłem się do rozmaitych hitów i innych „kamieni milowych” w rozwoju rynku elektronicznej rozrywki, że niemal zapomniałem, jak wygląda gra, w której produkcję nie włożono milionów.
Zasada jest prosta: masz kasę - jesteś kimś. Poznali ją producenci teleturniejów na całym świecie. Jednym z nich jest właśnie Hooligans . Aby wygrać milion zielonych, wieczną chwałę i sławę, gracz zmierzyć się musi z najwredniejszymi stworami na Ziemi, tytułowymi Huliganami. Pojedynki toczą się na niewielkich arenach. Nie są to żadne zawczasu przygotowane ringi, lecz zwyczajne połacie lasów, parki, ulice i podwórka miast. Akcję oglądamy znad głowy naszego bohatera, a kamera porusza się w rytm jego ruchów. Biorąc udział w kolejnych pojedynkach musimy nie tylko pokonać wroga. Naszym celem są też (a może przede wszystkim) pieniądze. Brzęczące złote monety pojawiają się co pewien czas na planszy, „wypadają” też z przeciwnika po każdym naszym celnym ciosie. Za zdobytą na arenie walutę możemy kupować wyposażenie, które pomoże nam w kolejnych pojedynkach. Czyli stukamy wroga, zbieramy, co złote i brzęczy i tak w kółko. Do kupienia lub znalezienia na arenach autorzy przeznaczyli całkiem sporą ilość sprzętu. Od zwyczajnych pistoletów, poprzez karabiny maszynowe, po dziwactwa typu „pociski-wampiry” czy „miotacze kurczaków” (!?). W grze istnieje też możliwość wykorzystywania różnych dopalaczy, wspomagających naszą postać oraz pułapek, które możemy zastawiać na polu bitwy.
Parszywa dwunastka
Aby uniknąć monotonii ciągłych, identycznych walk, autorzy stworzyli kilka rodzajów przeciwników. Na naszej drodze do sławy staje dwunastu Huliganów, każdy obdarzony unikalnymi mocami. Milka potrafi regenerować swe rany i ma naprawdę silny prawy sierpowy, S.M. fascynuje się skórzanymi zabawkami i pejczami. Krwawa Mary, mimo swego niepozornego wzrostu i wieku, dysponuje mocami VooDoo. Z kolei Patrick ...zresztą, nie będą psuł zabawy. Ostatecznym celem jest gruby murzyn ze złotymi zębami, tylko na pierwszy rzut oka przypominający dobrodusznego sprzedawcę lodów. Hooligans przypomina mi takie produkcje jak np. stareńki Dyna Blaster , który nie wymagając wielkich umiejętności potrafił przyciągnąć do ekranu monitora na długie godziny. Jak przystało na produkt nowego pokolenia, również Huligani oferują wynalazek ostatnich lat: tryb rozgrywki wieloosobowej, który z pewnością wydłuży czas, przez jaki będziemy się grą cieszyć. W zalewie ambitnych, wysokobudżetowych produkcji, sequeli i kolejnych części sag, ta gra ma szansę podbić serca mniej wymagających graczy.