Hardcore'owi gracze i casuale. Tak, w końcu świat jest czarno-biały
Dotychczas gatunek graczy był oceniany, jako jednorodny: zakompleksiony, pryszczaty gimbus, który dostaje w szkole regularne manto. Sprawa się skomplikowała, kiedy okazało się, że polowa naszych mam gra w Farmvile. Tymczasowe remedium w postaci keżuali niby rozwiązywało sprawę. Ale czy na pewno? Gdzie przebiega granica między zapaleńcem a niedzielnym graczem? Odpowiedź brzmi: nie ma tej granicy, bo rodzajów graczy jest więcej. By być dokładnym: trzy razy więcej.
Ta pani, fakturuje i fakturuje. Czasami, dla regeneracji lubi uciąć sobie przerwę i przeorać poletko na Farmville. Casual. Tak? A co jeśli robi to przez dwie godziny w pracy i kolejnych pięć po powrocie do domu? By móc opisać i zrozumieć poziom oraz stopień jej zaangażowania konieczne jest popatrzenie na jej zachowanie na dwóch wymiarach:
Ile czasu poświęca dziennie na granie?
W ile różnych gier gra?
Przyjmując metodologię GameVision daje nam to 12 kombinacji i 6 różnych typów graczy (nie przywiązujcie się jednak do procentów - dlaczego? o tym za moment):
Kliknij w obrazek, by zobaczyć go w większym rozmiarze.
Gracz sporadyczny to taki, który gra nieregularnie i nie kupuje gier (lub kupuje ich bardzo niewiele).
Gracz marginalny jest osobą kupującą podobną ilość gier, jednak grający w nie średnio 30 minut dziennie.
Gracz amatorski kupuje nie więcej niż jedną grę co dwa tygodnie, ale nie skupia się na niej szczególnie, nie grając więcej niż godzinę dziennie.
Gracz lojalny to taki, który gra dwie godziny lub więcej, ale w ograniczoną liczbę tytułów.
Gracz sroczy kupuje sporo gier, ale gra najwyżej godzinę w ciągu dnia.
Oddany gracz nie tylko spędza sporo więcej czasu na grach, ale też dużo ich kupuje.
Sama typologia, pozwala na bardzo precyzyjne określenie typów odbiorców gier, choć posiada bardzo poważny mankament. Skupia się na ilości kupowanych gier, zamiast na liczbie gier, w jakie grają użytkownicy. Jest to problemem z dwóch powodów:
1. Wielu Polaków nie kupuje gier, tylko nielegalnie ściąga je z internetu.
2. Wiele gier jest darmowych lub menetyzowanych w modelu freemium (nie da się kupić CityVille inaczej, niż poprzez wrogie przejęcie Zyngi).
Wyniki więc, należy interpretować przez pryzmat ułomnego sformułowania pytań.
Wnioski:
Blisko połowa to gracze marginalni i sporadyczni, z czego w wypadku drugiego typu mamy nadreprezentację w stosunku do średniej europejskiej.
Gracze amatorscy to niespełna 1/5 co stawia nas na równi z resztą Europy.
Mamy blisko dwukrotnie więcej graczy lojalnych, co może wynikać:
a) z tego, że "staranniej" przechodzimy gry (np. z powodu ograniczonej liczby tytułów dostępnych na starsze PCty chęci osiągniecia mistrzostwa lub ograniczonych funduszach na kupno nowych gier),
b) z faktu, że faktycznie kupujemy niewiele, bo ściągamy na potęgę z Torrentów.
Polacy ponad dwukrotnie rzadziej są graczami sroczymi. Może być to prawdą, ale ja obstawiam, że spora część lojalnych (w wariancie 3b) to właśnie zakamuflowane sroki.
Oddanych również mamy mniej, ale ponownie, może być to spowodowane tym, że w grupie lojalnych, mamy też tych, którzy ściągają a nie kupują, więc nie łapią się do tej kategorii, mimo, że powinni.
Podsumowując, myśle, że sama typologia jest znacznie precyzyjniejszym narzędziem opisu graczy, niż nieprecyzyjny podział heavy vs casual. Należy jednak pamiętać, że bazowanie na liczbie kupionych gier, może wprowadzić nas w maliny.
Artykuł pochodzi z AdGame Lab. Republikacja za zgodą autora.