Halo Infinite z nowymi szczegółami. Twórcy odkrywają karty
343 Industries po kuble zimnej wody ze strony fanów serii "Halo", postanowili nieco zwolnić i dać sobie rok na dopracowanie gry. Chcą też na bieżąco dzielić się efektami z postępów. Co wiemy na dziś?
W grudniu, gdy 343 Industries poinformowało o przesunięciu premiery "Halo Infinite" na bliżej nieokreślony rok 2021, zobaczyliśmy kilka modeli Spartan, jedną mapę podpisaną jako multiplayer oraz dwa egzemplarze broni. Niby niewiele, ale zawsze coś.
Tym razem dowiadujemy się, że Master Chief nie będzie swobodnie hasał po otwartym świecie. W zamian gracze otrzymają duże, ale ograniczone przestrzenie. W ramach każdej lokacji otrzymamy nie tylko misje związane z główną fabułą, ale również zadania poboczne. Historia będzie natomiast liniowa, a kolejne obszary będziemy odkrywać wraz z jej rozwojem. Coś jak w chociażbym "Doom Eternal".
Sam świat ma być różnorodny, co widać było po publikowanych dotychczas grafikach: tu jaskinie, tam nieprzebrane, zielone pola, gdzie indziej mokradła albo pustynne zgliszcza.
Twórcy zdradzili nieco na temat przerywników filmowych. Wpływ na nie będzie miał cykl dnia i nocy, a sama gra otrzyma również system pogodowy, który z kolei będzie urozmaicał rozmieszczenie wrogów czy dzikich zwierząt. W późniejszym czasie do "Halo Infinite" mają zostać dołączone również zjawiska ekstremalne pokroju np. burz śnieżnych.
Rąbka tajemnicy ekipa z 343 zdradziła odnośnie broni. Rzecz najważniejsza: nie ulepszymy ich. Poprawie będzie mogło ulec jedynie nasze wyposażenie.
Tyle teorii, teraz chętnie rzucilibyśmy okiem na praktykę. Ale na nowe fragmenty rozgrywki przyjdzie nam jeszcze poczekać. Tym bardziej, że "Halo Infinite" nadal nie posiada precyzyjnej daty premiery.