Gunpoint - recenzja. Dwuwymiarowe przygody hakera. Pomysłowe, nieliniowe i... krótkie

Gunpoint - recenzja. Dwuwymiarowe przygody hakera. Pomysłowe, nieliniowe i... krótkie

Gunpoint - recenzja. Dwuwymiarowe przygody hakera. Pomysłowe, nieliniowe i... krótkie
marcindmjqtx
18.06.2013 15:42, aktualizacja: 08.01.2016 13:20

Jednego strażnika poraziłem prądem, drugiego ogłuszyłem drzwiami, a trzeci do dziś nie wie, dlaczego podłoga nagle otworzyła mu się pod nogami. Sam stałem na rogu ulicy, z bezpiecznej odległości manipulując całym budynkiem.

Niczym milord W mechanice Gunpoint zakochany byłem od momentu pierwszej zapowiedzi tej gry. Główny bohater jest hakerem do wynajęcia wyposażonym w tajemnicze urządzenie (no dobra, to zwykła aplikacja na smartfona, ale nie wnikajmy...) pozwalające na praktycznie dowolną zabawę obwodami elektrycznymi. Dzięki temu włącznik światła na parterze można podłączyć do, przykładowo, przycisku przywołującego windę na trzecim piętrze. Z kolei znajdujący się tam czujnik dźwięku - który zareaguje na odgłos przyjeżdżającej kabiny - do drzwi na jeszcze innym poziomie (co je otworzy i przy okazji przywali strażnikowi w nos). Albo do gniazdka elektrycznego - impuls wywoła spięcie, a to ogłuszy pobliskiego przeciwnika.

Gunpoint

I tak dalej, i tym podobne. Zestaw dwuwymiarowych etapów w Gunpoint pełen jest tego typu możliwości, a zabawa nimi daje niesamowitą satysfakcję. Każdy kolejny poziom to najpierw uważne rozpoznanie otoczenia, potem próby przebicia się przez pierwsze zabezpieczenia - zwykle nieudane - szybki load i kolejne podejście, tym razem już perfekcyjne, po którym ma się ochotę wypiąć pierś z dumy, podkręcić tryumfalnie wąsa i wznieść kieliszek w geście "like a sir". Koronkowa robota, milordzie.

Myśl albo giń By nie było zbyt łatwo, budynki zwykle podzielone są na kilka obwodów (różniących się kolorami), do których najpierw trzeba uzyskać dostęp, by móc dowolnie nimi manipulować. Swobody jest jednak i tak wystarczająco. Praktycznie każdy problem można rozwiązać na co najmniej kilka zupełnie różnych sposobów, a gra w żadnym momencie nie podpowiada, co należy zrobić. Przejście etapu napawa dumą z własnego pomyślunku, tym bardziej, że rozwiązania siłowe na dłuższą metę się nie sprawdzają. Nawet mimo tego, że bohater bez zająknięcia skacze na wysokość trzeciego piętra i spada z najwyższych budynków nie robiąc sobie żadnej krzywdy (urządzenie dające mu takie zdolności nazywa się... Bullfrog), bo gdy dochodzi co do czego, wykańcza go jeden strzał z pistoletu.

Choć więc na pierwszy rzut oka tak nie wygląda, Gunpoint jest w rzeczywistości grą logiczną. O tyle wyjątkową, że nie ma tu jednego z z góry zaplanowanego rozwiązania. Jeśli coś idzie nie tak, zamiast próbować jeszcze raz tego samego, zawsze można wypróbować inną taktykę. Produkcja Toma Francisa zachęca do kombinowania jak żadna inna. Zobaczymy czy podobnie dobrze ze zbliżonym tematem poradzi sobie szumnie zapowiadane Watch Dogs. Gunpoint zawiesiło poprzeczkę niezwykle wysoko.

Wszystko dobre, co się... kończy? Jakby mało było znakomitej mechaniki, w grze jest także skąpana w klimacie noir fabuła, która nie jest może specjalnie wciągająca (ot, potyczki korporacji), ale za to napisana została z tak ogromnym humorem i dystansem, że można by nimi spokojnie obdzielić z pięć innych produkcji. Jest także nieliniowa, zmusza do podejmowania wyborów i ma kilka zakończeń. Nieźle, jak na dzieło jednej osoby.

Gunpoint

Wszystko w Gunpoint "gra", "siedzi" i - po prostu - działa. To jedna z najbardziej spójnych produkcji, jakie ostatnio widziałem - przemyślana, dopracowana i pomysłowa. Ma tylko jeden problem, otóż: da się ją przejść w niecałe trzy godziny. Gdy dochodzi do pierwszego naprawdę skomplikowanego, złożonego poziomu, którego ukończenie zajmuje co najmniej kilkanaście minut, okazuje się, że to był już... ostatni poziom. W grze jest co prawda edytor etapów - gorąco liczę na społeczność! - ale to nie zmienia faktu, że samej kampanii powinno być jednak zdecydowanie więcej. Zwłaszcza za cenę 10 euro (tyle gra kosztuje na Steamie). Tym bardziej, że przecież spokojnie można sobie wyobrazić kolejne rodzaje przeciwników czy urządzeń. Gunpoint jest, owszem, znakomite, ale także brutalnie urwane. Niczym recenzja, w której ktoś nie napisał

Tomasz Kutera

PS Jak podpowiada zdenio, na oficjalnej stronie gry można dostać Gunpoint za 10 dolarów, z możliwością aktywowania na Steamie. A więc trochę taniej. Choć to nadal sporo za niecałe trzy godziny.

Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)