GTA V wiecznie młode? Gra wciąż zarabia ogromne pieniądze
Mało tego, w trzecim roku istnienia zarobiła więcej niż w drugim.
700 milionów dolarów netto. Tyle w ciągu ostatnich dwunastu miesięcy zarobiło GTA V - gra wydana w 2013 na PS3/Xboksa 360, w 2014 na PS4/Xboksa One i wreszcie w 2015 na PC. Ta ostatnia premiera miała jednak miejsce w kwietniu, powyższa liczba nie uwzględnia więc wiosenno-letniej gorączki na komputerach. Szaleństwo, co?
Łatwo znaleźć klucz tego sukcesu - GTA Online. Usługa, którą wielu uwielbia i pewnie równie dużo nie trawi, bo odwraca uwagę Rockstara od GTA VI, które przecież gdzieś tam nieśmiało powstaje czy upragnionego Red Dead Redemption 2, które bardzo byśmy chcieli, żeby powstawało. Nie wspominając już o fabularnym dodatku do "piątki", na razie bardzo enigmatycznym, znanym głównie z okazyjnych ploteczek i poszlak.
Informacją o wyliczonych zarobkach gry podzielił się Daniel Ahmad - znany branżowy analityk. To on zwrócił też uwagę, że GTA V w trzecim roku istnienia zdobyło więcej pieniędzy niż w drugim. To z pewnością zasługa otwarcia się na pecetowy rynek i prężnie rozwijanego trybu sieciowego. Choćby wczoraj pojawiło się nowe DLC, które do Online wprowadza szereg nowinek i możliwość tworzenia gangów motocyklowych.
GTA 5 FAILS: BEST MOMENTS EVER! (GTA 5 Funny Moments Compilation)
Jak długo potrwa ten stan? Kiedy usłyszymy o nowych projektach? Trudno powiedzieć, pewne jest tylko, że Rockstar nie musi się nigdzie śpieszyć. I w ogóle nie dziwi mnie to, że GTA V wciąż może być tak popularne. Sam dopiero ostatnio odpaliłem ten tytuł (wiem, szok!) i chociaż Online mnie nie interesuje, to tryb fabularny i ogrom świata sprawiają, że co i raz opada mi szczęka, gdy myślę: ta gra serio ma już trzy lata? Przecież większość współczesnych tytułów może jej czyścić pantofelki! Kiedy tworzy się coś tak wielkiego i dopracowanego w najmniejszym detalu, można zrozumieć, że na kolejne uderzenie należy swoje poczekać. Nawet sztuczna inteligencja uczy się teraz z GTA V, jak prowadzić samochód. Wiem, brzmi to przerażająco, ale podobno ma sens.
Aczkolwiek przemierzając ulice Los Santos, łatwo też złapać się za głowę i pomyśleć: czemu te wszystkie miejscówki nie są w żaden sposób wykorzystane?! Zbliżam się już do końca historii i czuję, że tryb fabularny nawet ze swoimi misjami pobocznymi nie wykorzystuje w pełni potencjału olbrzymiego miasta i jego malowniczych okolic. I właśnie w takim momencie pojawiają się myśli o fabularnym rozszerzeniu... Że w sumie przydałoby się. Że byłoby miło.
Cóż, czymkolwiek Rockstar się teraz nie zajmie, z pewnością nie zabraknie mu pieniędzy.
Patryk Fijałkowski