„GTA III: Vice City”: Wątpliwe uroki bycia świnią
Przepraszam trzodę chlewną za pomówienie w tytule. Przyznaję - nader pochopne. Za porównanie z bohaterem „Grand Theft Auto III: Vice City” każdy miałby prawo się obrazić
18.11.2003 | aktual.: 08.01.2016 13:09
Przepraszam trzodę chlewną za pomówienie w tytule. Przyznaję - nader pochopne. Za porównanie z bohaterem „Grand Theft Auto III: Vice City” każdy miałby prawo się obrazić
Wątpliwe uroki bycia świnią
Przepraszam trzodę chlewną za pomówienie w tytule. Przyznaję - nader pochopne. Za porównanie z bohaterem „Grand Theft Auto III: Vice City” każdy miałby prawo się obrazić.
Ujmę to więc inaczej. „GTA III: Vice City” to gra, która pozwala czerpać radość (?) z bycia skończonym sk... [biiip!] ...nem. Wykorzystuje motyw stary jak świat - daje szansę na bezkarne bycie łajdakiem, na wcielenie się w kogoś, kim nie moglibyśmy zostać w prawdziwym życiu, bo przeszkadzałby nam w tym strach, sumienie, normy społeczne. Pozwala ulec pokusie odblokowania hamulców. To ten sam dreszczyk, jaki czuje porządny obywatel kradnący batonik w hipermarkecie, tylko spotęgowany. I bez ryzyka wpadki.
Nie ukrywam, że takie wyrachowane granie na najniższych instynktach mocno mnie irytuje. Tu nie chodzi tylko o przemoc, w grach komputerowych przecież powszechną. Tu chodzi o gloryfikowanie i rozgrzeszanie podłości, okrucieństwa, bezwzględności.
Główny bohater Tommy jest bandytą, który po odsiadce dostaje zlecenie rozkręcenia interesów mafii w Vice City - nadmorskim kurorcie przypominającym Miami z lat 80. Pierwsza robota - kupno partii narkotyków do dalszego rozprowadzania po mieście - nie wypala. Ktoś zabija dostawcę, kradnie towar i pieniądze. Tommy musi dopaść napastników, bo inaczej sam rozstanie się z życiem. Zaczyna więc robić za „cyngla” lokalnych watażków. Nic go nie obchodzi, kogo ma zabić i za co. Jest skrajnie cyniczny i brutalny. Liczy się tylko interes.
„GTA III: Vice City” warto porównać z inną grą o byciu gangsterem - „Mafią”. Łatwiej wtedy dostrzec, o co chodziło autorom. Bohater „Mafii” to postać, która ma jakąś historię, ludzki rys, rozterki, uczucia. Wie, co to lojalność, przyjaźń, kodeks honorowy, sumienie. Gdy dostaje zlecenie zabicia niewinnej dziewczyny, która wie zbyt dużo, a potem starego doradcy „rodziny”, może pozwolić im uciec, okłamując szefa. Bohater „GTA III: Vice City” nie ma takich dylematów. Liczy się dla niego tylko on i jego własny interes.
W „GTA III: Vice City” dużo rozwiązań może się podobać. Podczas jazdy samochodem słuchamy jednej z kilku lokalnych stacji radiowych grających przeboje ówczesnych gwiazd (na szczęście płyty można kupić osobno). Jeździ się zresztą bardzo przyjemnie, inaczej w zależności od danego modelu auta. Poza tym Vice City ma rzeczywiście atmosferę bogatego kurortu.
Panowie z Rockstar dysponują niezłym rzemiosłem, ale co z tego, skoro cała ta oprawa to jak piękne ramy do obrazu żałosnej kreatury. Ja z tego auta wysiadam.
„Grand Theft Auto III: Vice City”
Producent: Take 2
Dystrybutor: Cenega
Wymagania: Pentium 1,1 GHz, 128 MB RAM, CD-ROM x 8
Cena: 139,90 zł