Grouch (druga opinia)
Inteligencja nie jest najważniejsza! Oto dewiza rosłego osiłka o imieniu Grouch, bohatera nowej gry zręcznościowej wydanej przez Dynamic. Za siedmioma górami, za siedmioma rzekami, za siedmioma lasami... żył sobie Grouch. Nie można o nim powiedzieć, aby był chodzącym intelektem, jednak posiadał szpanerski miecz i dobrze umięśnioną klatę, co wystarczało, aby kobiety z jego wioski same pchały się do jego drzwi. Podobnie było owego ranka. Właśnie kończył się golić swoim nożem kuchennym, gdy ktoś zapukał do drzwi. Gdy je otworzył, ukazała mu się niesamowita blondynka ze słodkim uśmiechem i dużym biustem. Chwilę zajęło, zanim jego organizm odnalazł mózg, a w nim odpowiednie skojarzenie, co się robi z dziewczynami. Gdy już odpowiednie tryby zadziałały, złapał swój miecz i pognał na spacer...
18.11.2003 | aktual.: 08.01.2016 13:01
Grouch (druga opinia)
Kedaar
Inteligencja nie jest najważniejsza! Oto dewiza rosłego osiłka o imieniu Grouch, bohatera nowej gry zręcznościowej wydanej przez Dynamic. Za siedmioma górami, za siedmioma rzekami, za siedmioma lasami... żył sobie Grouch. Nie można o nim powiedzieć, aby był chodzącym intelektem, jednak posiadał szpanerski miecz i dobrze umięśnioną klatę, co wystarczało, aby kobiety z jego wioski same pchały się do jego drzwi. Podobnie było owego ranka. Właśnie kończył się golić swoim nożem kuchennym, gdy ktoś zapukał do drzwi. Gdy je otworzył, ukazała mu się niesamowita blondynka ze słodkim uśmiechem i dużym biustem. Chwilę zajęło, zanim jego organizm odnalazł mózg, a w nim odpowiednie skojarzenie, co się robi z dziewczynami. Gdy już odpowiednie tryby zadziałały, złapał swój miecz i pognał na spacer...
Wieczorem przysiedli w romantycznym miejscu na romantycznej kłodzie drewna tyłem do romantycznego zachodu słońca. Chwilę zajęło im znalezienie rozwiązania problemu dzielących ich dwudziestu centymetrów wolnej przestrzeni. Rozwiązanie było słodkie i... romantyczne: przytulili się romantycznie i równie romantycznie wzdychali do siebie. Tymczasem niemal od rana okolicę przemierzała banda złych ludojadów razem ze swoim wodzem jadącym na cudacznej maszynie, którą tylko oni mogli zbudować. Wódz zapragnął obejrzeć widoki za pomocą pokładowego teleskopu. Szybko wypatrzył parę zakochanych. W jego głowie zaświtała myśl, że to dobra okazja, aby odświeżyć geny jego ludu. Porwał więc piękna blondynkę i odjechał w siną dal. Zapytacie, co na to Grouch? No cóż, a co byście zrobili na jego miejscu mając tak mało szarych komórek? Oczywiście - złapalibyście miecz i ruszyli w pościg za porywaczem!
Ahoj przygodo!
I tak zaczyna się przygoda naszego dzielnego barbarzyńcy. Czeka na niego dziesięć poziomów, które musi pokonać, by odzyskać narzeczoną. Nie będzie to jednak łatwe, gdyż droga jest trudna i usłana wieloma niebezpieczeństwami. Po pierwsze, nie wiedzieć czemu, pewne fragmenty ziemi poruszają się i trzeba skakać z jednego na drugi. Czasami się to nie udaje i spada się do... no właśnie po drugie, jakiś idiota wykopał w wielu miejscach głębokie doły, wlewając w niektóre wodę, w inne lawę, pozostałe pozostawiając po prostu w formie głębokiej dziury, która tylko czeka, aby ktoś do niej wpadł i złamał sobie kark. Zastosowanie metod poznawczo-empirycznych pozwala stwierdzić, że Grouch nie jest dobrym pływakiem ani osobą odporną na ogień, ale za to ma pięć żyć. Należy więc unikać dotykania kolczastych drzew, wchodzenia w płomienie czy pod spadające głazy. Niestety wódz ludojadów podczas swej ucieczki przejawiał szczątkowe objawy myślenia. Wpadł na jakże złośliwy pomysł, aby zostawić na swej drodze wojaków, którzy za wszelką cenę mają powstrzymać śmiałka, raz na zawsze. Są oni na tyle fanatyczni, że nawet utrata kończyn podczas walki nie robi na nich większego wrażenia. Utnij im ręce, a będą atakować głową. Nawet po amputacji kończyn dolnych nadal nacierają mozolnie czołgając się w stronę celu i próbują uderzać ostrymi przedmiotami zamocowanymi na hełmie. Takich zajadłych ludojadów jest kilka rodzajów. Na początku Grouch spotyka groźnie wyglądające, lecz stosunkowo łatwe do przerobienia na mielonkę zielonoskóre orki, potem przychodzi kolej na czarnych rycerzy: wrednych typów, który przed naszymi ciosami bezczelnie zasłaniają się tarczą. Ale to jeszcze nic, gorsze okazują się małe, niebieskie stworki, które próbują w biblijny sposób ukamienować naszego osiłka. Na szczęście znajomość trzech ciosów mieczem, od góry oraz z prawej i z lewej strony, w zupełności wystarcza do usunięcia tych i innych natrętów. Niektórzy denaci mają przy sobie broń, która przyda się w późniejszym czasie.
W pięknych okolicznościach przyrody...
Grouch jest tylko nierozgarniętym osiłkiem, dlatego nie zwraca uwagi na nic, co nie służy do jedzenia, bicia lub całowania, jednak postronni obserwatorzy jego przygód od razu zauważyli całkiem ładną scenerię. Może nie widać tam wielu szczegółów topograficznych, ale za to przeciwnicy zakładają naprawdę fajne łaszki i zbroje. Co prawda zdarzają się także ekshibicjoniści, którzy paradują nago, trzeba jednak przyznać, że ich budowa fizyczna jest na tyle ciekawa, że można zrozumieć ich postępowanie. Kraina ludojadów byłaby istnym rajem dla ekologów: woda jest czysta i przejrzysta na kilka metrów pod jej taflą. Trawniki są duże i zielone, a, co najważniejsze, mało kto ośmiela się po nich deptać. Co istotne, "Zieloni" mieliby również co oprotestować: jacyś wandale regularnie ścinają kolczaste drzewa, zostawiając ich pnie koło uczęszczanych traktów, a złośliwi podpalacze wzniecają pożary przypadkowych przedmiotów. Z pięknego płomienia wydobywa się czarny dym, który ponuro rozchodzi się po okolicy. Grouch jest dobrze wysportowanym osobnikiem, który porusza się w naturalny i przyjemny dla oka sposób. Również jego walki stanowią wspaniałe widowisko. Serie szybkich ciosów, snopy iskier wzniecane przez zderzające się metalowe przedmioty, efektowne przewroty, skoki i uniki oraz krew lejąca się dosłownie wszędzie. Jeśli ktoś uważa, że pokonany przeciwnik zajmuje zbyt mały obszar, może za pomocą kilku kopnięć w rękę czy głowę powiększyć ten teren. Słyszane przy okazji takich pojedynków dźwięki są całkiem odpowiednie. Brzęk żelaza, głuchy pogłos uderzeń tępymi przedmiotami, krzyki i jęki walczących. Całej akcji towarzyszy żywa, pasująca do klimatu przygody muzyka.
Szczęśliwy koniec
Przygody Groucha są całkiem ciekawą rozrywka w solidnym wykonaniu. W sumie nie brakuje tu niczego: jest walka, pokonywanie przeszkód, zdobywanie nowych broni, dodatkowych żyć i energii. Słowem, wszystko, co być powinno. Wszystko jest też na swoim miejscu i trudno znaleźć istotne błędy. Nie pozostaje mi nic innego, jak polecenie Groucha wszystkim fanom zręcznościówek. Warto poznać jego przygody i pomóc mu odzyskać ukochaną.