Grim Fandango Remastered - recenzja
Jedna z najlepszych przygodówek w historii powraca w odświeżonej wersji.
04.02.2015 | aktual.: 08.01.2016 13:20
Manny Calavera jest pracownikiem biura podróży Departamentu Śmierci w Krainie Umarłych. Gdy tylko ktoś, mówiąc kolokwialnie, odwala kitę, nasz bohater odwiedza go z kosą (składaną), by zaoferować mu bilet do Dziewiątych Zaświatów, a więc tutejszej odmiany raju. Ci, którzy nie szczędzili innym współczucia i dobrych uczynków za życia, mogą liczyć na komfortowe warunki, z ekspresowym, luksusowym pociągiem na czele. Ale kto świętym na ziemi nie był, ten dostanie co najwyżej laskę do podpierania się w trakcie marszu. A ten zająć może dziesiątki - jeśli nie setki - lat.
Sam Manny pracuje jako Ponury Kosiarz też nie dla przyjemności, ale dla zbawienia. By dostąpić tego zaszczytu, musi wysłać do Dziewiątych Zaświatów odpowiednią liczbę klientów z segmentu premium. A ci się mu nie trafiają, bo choć jest zasłużonym pracownikiem, to co i rusz kłody pod nogi rzucają mu jego szef, Don Copal, i największy konkurent - Domino Hurley. Sytuacja zmienia się diametralnie, gdy zdesperowany główny bohater podbiera "koledze" klientkę - piękną Mercedes Colomar - a ta ginie w tajemniczych okolicznościach...
Grim Fandango Remastered
Będąca skrzyżowaniem azteckich wierzeń, meksykańskiego folkloru i kryminałów noir historia skrzy się od humoru, który mimo upływu prawie siedemnastu lat od premiery nie zestarzał się ani o jotę. Chyba każda z postaci zapada tu w pamięć, nawet jeśli mowa o tych występujących w najmniejszych epizodach, a całość do dziś ciężko porównać do czegokolwiek innego. Grim Fandango jest dziełem NAPRAWDĘ jedynym w swoim rodzaju.
Jest także przygodówką w tradycyjnym tego słowa znaczeniu i choć dzieje się w trójwymiarowym otoczeniu - co oznacza brak "wskazywania i klikania" - to sama rozgrywka może wydawać się dziś archaiczna. Wszystko rozbija się o toczenie rozmów, zbieranie przedmiotów i używanie ich na innych aktywnych elementach otoczenia. Poziom zagadek jest mocno nierówny, bo z jednej strony mamy tu takie zupełnie oczywiste, ale są też trudniejsze, które wymagają porządnego pomyślunku, a po fakcie aż chce się sobie pogratulować rozwiązania. Nie brakuje też łamigłówek zupełnie absurdalnych, przy których zwykle kończy się na używaniu "wszystkiego na wszystkim". To niby specyfika gatunku,ale trochę szkoda, że przy okazji odświeżonej wersji twórcy nie zdecydowali się na implementację jakiegoś systemu podpowiedzi. Grim Fandango to jedna z tych przygodówek, przy której praktycznie każdy zagląda choć raz albo dwa do solucji. (Na marginesie - warto zaopatrzyć się nie w dokładny opis przejścia, ale zrobiony przez fanów system wskazówek. O, choćby taki, jak tutaj).
Grim Fandango Remastered
Sam remaster w ogóle nie powala zresztą poziomem. Zdecydowanie nie jest to taki skok jakościowy, jak w przypadku odświeżenia The Secret of Monkey Island sprzed kilku lat. Nowa wersja wygląda z grubsza tak samo, jak stara. Dodano trochę efektów dotyczących oświetlenia, tu i tam wygładzono krawędzie czy zwiększono rozdzielczość tekstur, ale szału nie ma. "Kanciastość" Grim Fandango ma w sumie swój urok, ale szkoda, że nie zaimplementowano porządnie możliwości grania w proporcjach 16:9. Gdy gramy w tradycyjnym 4:3, po bokach ekranu wyświetlają się pasy. Niby można przełączyć się na tryb panoramiczny, ale wtedy obraz paskudnie się rozciąga. Po co więc było w ogóle zamieszczać taką funkcję? Przynajmniej tyle dobrego, że sterowanie, z którym w oryginale było sporo problemów, wreszcie działa sprawnie.
W zasadzie jedyną ciekawą nowinką jest więc możliwość grania z komentarzem twórców. Jeśli ktoś Grim Fandango w ogóle nie zna, to lepiej go nie włączać, ale zainteresowani z pewnością dowiedzą się wielu interesujących faktów.
Ogółem nie ulega wątpliwości, że bardziej niż wersji odświeżonej, Grim Fandango potrzebowało nowego wydania. Do tej pory bardzo trudno było dorwać tę perłę, nie mówiąc już o tym, że nie było żadnej gwarancji, iż ruszy ona na nowych komputerach. Teraz dostaliśmy wersję nie tylko pecetową, ale i konsolową, więc naprawdę nie ma wymówek, by się z tym klasykiem nie zapoznać, nawet, jeśli archaiczność rozgrywki może trochę kłuć w oczy. Dla TAKIEJ gry na niepowalającą jakość samego remastera można chyba przymknąć oko.
Tomasz Kutera
Platformy:Win, Mac, Linux, PS4, PS Vita Producent:LucasArts/Double Fine Wydawca:Double Fine Dystrybutor:Double Fine/Sony Data premiery:27.01.2015 (remaster); 30.10.1998 (oryginał) PEGI:12 Wymagania: Intel Core 2 Duo 2.4 GHz lub AMD Athlon X2 2.8 GHz; 4GB RAM; ATI Radeon HD 4650/NVIDIA GeForce GT 220/Intel HD 4000 Graphics lub lepsza
Grę do recenzji udostępnił dystrybutor. Testowaliśmy wersję na PS4. Screeny pochodzą od producenta.