Gra na poranek: SteamBirds
Gdzieś w środkowych latach 90-tych dziesięcioletni ja wraz z kolegą zagrywał się w grę planszową Kryptonim: Lew Morski opowiadającą o bitwie o Anglię. Duża plansza, masa żetonów przedstawiających samoloty. Nie rozumieliśmy do końca zasad, ale bawiliśmy się świetnie. Przypomniałem sobie o tej pozycji przy okazji grania w SteamBirds, turowej strategii w której dowodzimy szwadronem dzielnych lotników.
13.03.2010 | aktual.: 08.01.2016 13:57
W SteamBirds gracz ma oddane pod dowództwo grupę samolotów, które musi poprowadzić do zwycięstwa nad, zazwyczaj niemieckim, przeciwnikiem. Tury toczą się symultanicznie: gracz i komputerowo sterowany przeciwnik wydają podczas pauzy polecenia swoim maszynom, a następnie oglądają rezultaty. Z tego też powodu trzeba z wyprzedzeniem przewidywać posunięcia wroga, bo inaczej można się z nim ganiać w nieskończoność.
Dostępnych jest kilka różnych manewrów: zwroty o 180 stopni, można kazać samolotowi przyspieszyć, można otoczyć go ochronną tarczą pozbawiając go tym samym możliwości strzału itd. Przeciwnicy również pojawiają się w kilku odmianach, więc za każdym razem trzeba wypracowywać nieco inną strategię.
Początkowe misje są tradycyjnie już całkiem proste, ale szybko trzeba zacząć kombinować, aby nie oglądać jak podległe nam samoloty roztrzaskują się o ziemię. Grafika celowo nawiązuje do map i planów taktycznych - wszystko jest czytelne i pozwala wczuć się w rolę dowódcy, siedzącego gdzieś w ciepłym bunkrze i czekającym na herbatę.