Gra na poranek: Redder
Czytelnicy w listach często pytają się mnie, czy mam w zanadrzu jakąś grę dobrą na kaca. Zazwyczaj ze smutkiem kręciłem głową i bezradnie rozkładałem ręce. To znaczy rozkładałbym, gdybym tylko otrzymywał tego rodzaju listy. Westchnienie. Ale odkąd trafiłem na Reddera przynajmniej jestem przygotowany na ewentualną korespondencję.
18.03.2010 | aktual.: 08.01.2016 13:56
Głównym bohaterem Reddera jest bezimienny kosmonauta, który przemierza labirynty równie nienazwanej planety w poszukiwaniu kryształów. Po drodze musi omijać różnego rodzaju przeszkody, złe roboty, przeskakiwać nad przepaściami, a także kombinować w którym miejscu przełączyć jaką dźwignię. Wszystko przy akompaniamencie spokojnej usypiającej muzyki, która idealnie podkreśla wyobcowanie tajemniczego i odludnego miejsca.
Redder jest więc grą w której można się zgubić, im głębiej, tym zręczność gracza wystawiana jest na większe próby. Co jakiś czas rozstawione są stacje umożliwiające automatyczny zapis gry, ale nie oznacza to, że jest łatwo. Kryształów do odnalezienia jest kilkadziesiąt i pisząc te słowa nadal nie zebrałem jeszcze wszystkich.
Anna Anthropy to już uznana marka, swego czasu świetnie bawiłem się przy Mighty Jill Off. Redder jest jej największym i najbardziej pracochłonnym projektem, co oznacza, że powinien Wam dostarczyć godzinę, dwie, dobrej zabawy.