Google rozważał przejęcie Epica, by zakończyć proces antymonopolowy
Takie kwiatki tylko w wielkich korporacjach.
24 maja tego roku zakończył się wielki proces antymonopolowy Epica z Applem. Producent Fortnite'a zarzucał Apple'owi nadużywanie swojej pozycji i pobieranie zbyt wysokich prowizji od transakcji dokonywanych w ramach App Store.
Napisano już o tym wiele, na oficjalny werdykt ciągle czekamy, ale tymczasem w sieci pojawiły się wcześniej utajnione dokumenty procesowe. Znajdujemy w nich m.in. ciekawostkę, dotyczącą drugiego z komórkowych potentatów, z którym również Epic poszedł "na noże" - Google'a.
Otóż jak wynika z wewnętrznej komunikacji, która znalazła się wśród dokumentów, Google miał rozważać szereg różnych podejść do poradzenia sobie z antymonopolowymi zarzutami Epica. W odpowiedzi na to, że producent Fortnite'a zalecił graczom omijanie sklepu Google Play i instalowanie gry z innych źródeł, Google miał uruchamiać całą machinę swoich potężnych wpływów.
Firma miała więc przekazywać pieniądze partnerom biznesowym, których działalność mogła zagrozić konkurencji Googla, pracować nad szeregiem wewnętrznych projektów, które miały pomóc w rozwiązaniu "problemu Epica", a nawet przejęcie części udziałów albo wręcz całości firmy.
Czytamy w sądowych dokumentach.
I oczywiście z jednej strony to nic dziwnego, że silny próbował wykorzystać swoją siłę (w stosunku zresztą do wcale nie słabego, tylko trochę mniej silnego). Ale wciąż próba ucieczki od procesu antymonopolowego przez zwiększanie swojego monopolu jest niesamowicie ironiczna. Cóż, duch czasów (parszywych).