Golem (zapowiedź)
Idzie stare?
18.11.2003 | aktual.: 08.01.2016 13:10
Golem (zapowiedź)
Idzie stare?
Przed premierą: Golem
Idzie stare?
Po kilku latach tworzenia wkrótce w sprzedaży pojawi się nowa gra strategiczna „Golem” wrocławskiej firmy Longsoft. Czy warto było na nią czekać?
Miał to być przebój, który zdystansowałby o kilka długości wydaną w 1997 r. umiarkowanie udaną grę „Clash”. Jednak przez długi czas o „Golemie” było cicho i sądziłem, że Longsoft - zajęty wydawaniem serii bardzo sympatycznych multimedialnych bajek dla dzieci - postanowił porzucić projekt. Tak się jednak nie stało, lecz po obejrzeniu wersji beta „Golema” sam nie wiem, czy należy się z tego powodu cieszyć.
Wbrew przyjętemu w prasie o grach komputerowych zwyczajowi pisania tylko o dobrych stronach gier oglądanych w wersji „przedpremierowej” nie mogę przemilczeć wrażenia, które miałem natychmiast po uruchomieniu programu. Widać, że długi okres produkcji odcisnął wyraźne piętno na „Golemie”. Wystarczy spojrzeć na grafikę, którą można oglądać tylko w niskiej rozdzielczości i w której nie znajdziemy efektów specjalnych wykraczających poza technologię sprzed trzech-czterech lat. Na pole bitwy patrzymy z lotu ptaka, więc wszystko wygląda na płaskie jak stół, a animacje jednostek mają, jak na dzisiejsze standardy, zdecydowanie zbyt mało klatek.
„Golem” to gra strategiczna, która w większej części rozgrywa się na morzu - tam toczy się walka. O duży archipelag wysp rywalizują trzy frakcje: Zjednoczony Klan (na poziomie technologicznym późnego średniowiecza), automatyczno-komputerowy Cytex i biologiczny Gen przypominający nieco kolonię Zergów ze sławnego kilka lat temu „Starcrafta”. „Golem” jest do niego podobny zresztą także w sposobie budowania kampanii - żeby przejść całą grę, musimy grać kolejno wszystkimi trzema stronami konfliktu.
Grę można uruchomić w trzech trybach - tzw. czasu rzeczywistego, turowym (w którym przeciwnicy wykonują ruch naprzemiennie) oraz symultanicznym (wtedy gra jest podzielona na tury, ale rozkazy wszystkie strony wydają równocześnie). W każdym z nich mechanika rozgrywki jest nieco inna. „Golem” zawiera także rozbudowaną stronę ekonomiczną - żeby wyprodukować armię łodzi podwodnych, sterowców i statków, musimy mieć kilka rodzajów materiałów (liny, metal, drewno itd.), które wcześniej również trzeba wytworzyć lub zgromadzić. Produkcja odbywa się w miastach-portach, które można zakładać na niektórych wyspach, oraz odosobnionych kopalniach czy tartakach. Obok naszych budowli warto wznosić uzbrojone w artylerię fortyfikacje obronne.
Wersja gry, którą dostałem, miała jeszcze sporo braków, które - mam nadzieję - zostaną usunięte przed premierą. Nie chodzi mi tutaj o błędy w angielskim tekście, bo w naszych sklepach na pewno pojawi się polska edycja. W ogniu walki komputerowy przeciwnik zachowywał się wyjątkowo niemądrze (kiedy moja flota ostrzeliwała okręt wroga, stojący tuż obok niego towarzysze nie kiwnęli palcem w marynarskim bucie). Z drugiej strony przewaga komputera była tak duża, że w kilka minut zatopił całą moją flotyllę podczas pierwszej misji treningowej (!). Proszę mnie jednak nie posądzać o to, że pisząc o grze, nieżyczliwie mszczę się na niewinnych autorach za swoją własną nieudolność. Ja naprawdę boję się tego, co będę musiał napisać w pełnej recenzji „Golema”.
Adam Leszczyński
Adam Leszczyński