God of War: Ghost of Sparta - recenzja
01.11.2010 10:00, aktual.: 30.12.2015 14:05
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
W 2008 roku przenośna konsola Sony dostała swoją wersję przygód Kratosa. Gra z miejsca stała się pokazem możliwości PSP, a przez wielu do dziś uważana jest za najlepszą grę dostępną na tym sprzęcie. Jeśli również tak sądzicie, to muszę Wam zasugerować zmianę lidera. God of War: Ghost of Sparta dokonał niemożliwego - poprawił Chains of Olympus w praktycznie każdym aspekcie.
Fabularnie Duch Sparty ma być uzupełnieniem historii znanej z wcześniejszych części gry. Już przy okazji Chains of Olympus Ready at Dawn zaznaczyło, że dzięki przenośnym odsłonom przygód Boga Wojny, poznamy bliżej Kratosa i jego wewnętrzne rozterki. Poprzednia kieszonkowa edycja opowiadała w dużej mierze o córce wojownika, tym razem natomiast skupimy się na ratowaniu brata. Daimos został zabrany przez bogów, podczas gdy ten wraz z Kratosem (jak się okazuje łysym od dzieciństwa), byli jeszcze młodymi chłopcami. Wyjaśni się tu również pochodzenie blizny, którą Kratos nosi na twarzy. Wszyscy myśleli, że Daimos nie żyje, okazuje się jednak, że to kłamstwo. Zaskoczony Bóg Wojny postanawia odszukać zaginionego brata, demolując przy okazji wszystko, co stanie na jego drodze. Pojawiają się bogowie, ich potomstwo, a nawet zamieniający wszystko w złoto Król Midas. Trup ściele się gęsto, bo Kratos jest zdenerwowany nie na żarty. Jest i odrobina melancholii - ostatnia scena złapie za serce nawet największego twardziela, a bardziej romantycznym posiadaczom PSP, wyciśnie z oczu przynajmniej jedną łzę.
Niesamowite piękno Nigdy nie uważałem, żeby grafika była w grach najważniejsza, ale w przypadku God of War: Ghost of Sparta można rozpływać się nad oprawą godzinami. Jeśli myśleliście, że Chains of Olympus było piękne, najnowsza produkcja Ready at Dawn zweryfikuje Waszą opinię. Producenci dokonali niemożliwego - przez pierwsze kilkanaście minut przecierałem oczy ze zdziwienia, nie wierząc, że PSP jest w stanie wygenerować taką grafikę. To bezapelacyjnie najpiękniejsza gra dostępna na PlayStation Portable i nie wydaje mi się, aby pokonanie Ghost of Sparta było w ogóle w tym aspekcie możliwe. Modele postaci porażają dokładnością, a tła onieśmielają efektownością. Świetnie wykonano strugi deszczu i potoki lawy. Oświetlenie natomiast udowadnia, że w PSP drzemią ogromne pokłady przenośnej mocy. Co jakiś czas przychodzi nam opuścić małe pomieszczenia i przemieszczać się po otwartych przestrzeniach, a wtedy przysłowiowy opad szczęki jest więcej niż gwarantowany. Zaryzykuję nawet stwierdzenie, że chwilami Ghost of Sparta wygląda lepiej niż dwie pierwsze części gry wydane na PS2.
Dźwiękowy patos Oprawa dźwiękowa nie ustępuje grafice, dzięki czemu przez całą grę towarzyszy nam podniosła muzyka. Choć motyw przewodni w Chains of Olympus poruszył mnie bardziej, to i w przypadku Ducha Sparty można mówić o dźwiękowych arcydziełach. Koniecznie grajcie w słuchawkach, bo małe, piskliwe głośniczki konsoli nie pozwolą w pełni zagłębić się w przygodę. Efekty dźwiękowe to oczywiście górna półka i dreszczyk wywołuje praktycznie każdy ich aspekt. Czy to zgrzyt oręża, czy jęki mordowanych wrogów - nie spotkałem ani jednego uchybienia. Miłośnicy polonizacji na pewno sprawdzą Bogusława Lindę, który ponownie wcielił się w rolę Kratosa. Jak to w przypadku Sony, polonizacja wypadła świetnie i na pewno zachęci do zabawy większą grupę polskich graczy. Nie zmienia to faktu, że oryginalny głos Spartiaty to klasa sama w sobie i trudno wyobrazić sobie lepszy wokal dla takiego zabijaki. Oprawa audio w połączeniu z wizualnymi fajerwerkami to bezapelacyjny numer jeden w historii kieszonkowych gier.
Tnij i rządź System prowadzenia rozgrywki nie uległ zmianie i wszyscy fani Kratosa, poczują się jak w domu. Ponownie nie czuć braku ani drugiego analoga, ani bliźniaczej pary spustów. Lekkie i mocne ataki wykonujemy klawiszami geometrycznymi, a do bardziej skomplikowanych akcji wykorzystujemy przyciski L i R. Dodatkowe moce ukryte są na krzyżaku, co może początkowo nie być zbyt wygodne, ale już po kilkunastu minutach ich użycie staje się naturalne. Ostrza Ateny pięknie przecinają powietrze, zostawiając za sobą smugi światła, a dodatkowa opcja dołączenia do nich ognia sprawia, że to śmiercionośny oręż.
Drugim zestawem jest klasyczna broń Spartiaty - włócznia i tarcza. Choć w zgiełku bitwy nie sprawdza się tak dobrze, jak Ostrza Ateny, to będziecie musieli ich użyć kilkukrotnie, chociażby do ochrony przed ogniem, czy zestrzeliwania przeciwników ukrywających się na drugim końcu mapy. Wybierałem tę broń raczej sporadycznie, co tylko udowadnia, że ostrza na łańcuchach są najlepszym możliwym rozwiązaniem.
Coś za coś Niestety nie ma róży bez kolców i God of War: Ghost of Sparta nie jest pozbawiony wad. Przede wszystkim fantastyczna oprawa graficzna nie gwarantuje stałej prędkości animacji. W małych pomieszczeniach wszystko działa świetnie, ale przy większych arenach i sporej liczbie przeciwników, Duch Sparty potrafi chrupnąć. Tak samo działo się w Łańcuchach Olimpu, ale tu jest to bardziej widoczne. Na szczęście ten mankament nie jest aż tak rażący i Ready at Dawn jest usprawiedliwione - jak wiecie, nie ma nic za darmo. Najwidoczniej nie ze wszystkim układy graficzne PSP dały sobie radę. Niektórym może przeszkadzać wciąż ta sama metoda prowadzenia rozgrywki, w końcu to już piąta gra z serii i trudno wymyślić coś nowego. . Przejście gry na normalnym poziomie trudności zajęło mi 6,5 godziny, co w przypadku dokładnie dwie godziny krótszej przygody w Chains of Olympus, można uznać za sycące. Czy gdyby dysk UMD był większy, moglibyśmy liczyć na tak długą zabawę, jak w przypadku stacjonarnych odsłon?
Werdykt God of War: Ghost of Sparta to najlepsza, najładniejsza i najlepiej wykonana gra na PlayStation Portable, choć obok przełomowych tytułów nawet nie stała. Ready at Dawn dokonali niemożliwego, bo to, co dzieje się na małym ekranie PSP przechodzi ludzkie pojęcie. Żałuję, że nie mogę podłączyć swojej konsoli do telewizora (PSP-1000) i sprawdzić oprawy na dużym ekranie. Gra wciąga jak bagno i dopiero rozładowana bateria każe odejść od zabawy. Choć nie ma tu elementów RPG, wielowątkowej opowieści, czy otwartego świata, to należy skończyć Ghost of Sparta przynajmniej dwa razy, bo za pierwszym podejściem trudno docenić wszystkie smaczki. Od poziomu trudności "Spartan" zaczynają się schody i na pewno rozgrywka sporo się wydłuży, przez co gra może starczyć na wiele tygodni nieprzerwanej zabawy. Dodajcie do tego również oddzielnie wyzwania, a jeszcze długo nie wyciągniecie płyty z napędu.To gra, dla której warto nie tylko wyciągnąć i odkurzyć PSP, ale również mocny powód do zakupu konsoli. Przez 6,5 godziny zupełnie zapomniałem o PSP2 i trójwymiarowym 3DS. Ponownie zakochałem się w swoim małym sprzęcie, a nowy przenośny Kratos to król, którego nikt nie zrzuci z tronu. Obowiązkowy zakup dla każdego posiadacza PSP.
Paweł Winiarski
God of War: Ghost of Sparta (PSP)
- Gatunek: akcja
- Kategoria wiekowa: od 18 lat