Głupki z kosmosu (trzecia opinia)
Stupid Invaders - debiutancki tytuł studia Xilam wyróżnia się trójwymiarową grafiką i świetną animacją postaci. Ambicją producentów jest stworzyć dzieło, które będzie mogło śmiało konkurować z przygodówkami LucasArts czy Revolution. Czy to się uda? Absurdalny humor, ciekawa fabuła i logiczne zagadki to tylko niektóre z zapowiadanych walorów.
18.11.2003 | aktual.: 08.01.2016 13:01
Głupki z kosmosu (trzecia opinia)
Wojtek "Malacar" Gatys
Stupid Invaders - debiutancki tytuł studia Xilam wyróżnia się trójwymiarową grafiką i świetną animacją postaci. Ambicją producentów jest stworzyć dzieło, które będzie mogło śmiało konkurować z przygodówkami LucasArts czy Revolution. Czy to się uda? Absurdalny humor, ciekawa fabuła i logiczne zagadki to tylko niektóre z zapowiadanych walorów.
Stupid Invaders są dobrym przykładem interesującego zjawiska: choć ostatnio wszelkie prognozy głoszą, iż wkrótce nastanie kres gatunku, jakim są gry przygodowe, to jednak nie tylko nie spada ich popularność, ale, przeciwnie, tworzy się ich coraz więcej. Oczywiście, same produkty są już inne niż kilka lat temu: mamy odstępstwa od reguł w stylu In Cold Blood, przełomowego Grim Fandango czy The Longest Journey. Ale jedno jest pewne: gatunek gier przygodowych ma się całkiem nieźle. Na podstawie tego, co do tej pory ujawniło studio Xilam w swojej najnowszej trójwymiarowej grze, trzeba powiedzieć, że przygodówki stają się coraz lepsze.
Prosta historia
Wszystko zaczęło się bardzo niewinnie i zwyczajnie - oto grupa pięciu ufoludków, z których najmniej dziwaczny posiada dwie głowy, leciała sobie w piękny letni poranek na spotkanie z profesorem Helmuttem - najwybitniejszym we wszechświecie specjalistą od zmiany płci. Jak to zwykle bywa, różowy latający talerz naszych przyjaciół uległ niespodziewanemu uszkodzeniu, a cała przemiła gromadka musiała awaryjnie lądować, rzecz jasna, na Ziemi. Statek kosmiczny chwilowo nie nadawał się do użytku, więc obcy zmuszeni byli jakiś czas pozostać w ziemskich realiach. Słowem: byli uziemieni. Kosmiczni goście zadomowili się na naszej planecie i w pewnym stopniu zostali uczłowieczeni - o ile miarą człowieczeństwa jest zdolność pochłaniania ogromnych ilości pizzy i oglądanie telewizji przez cały dzień. Po pięciu latach, kiedy ich statek jest nareszcie gotowy do drogi, okazuje się, że w ślad za nimi na Ziemię podążył wredny Bollok - zdradzający ufogermańskie pochodzenie typ spod ciemnej gwiazdy. Porywa on i zamraża czterech ufoludków i kradnie świeżo naprawiony statek. Główny bohater Etno, jest jedynym, który miał szczęście, gdyż przed nadejściem przeciwnika wyskoczył na chwilę po pizzę. Teraz tylko od niego zależy uratowanie reszty przed szponami Bolloka i skalpelem okrutnego Doktora Sakkarine, mającego ochotę dokładnie zgłębić sekrety ich anatomii. Jak widać, fabuła Stupid Invaders jest niezmiernie skomplikowana...
Grafika wprost z Toy Story
Pierwsze, co zwraca uwagę po zerknięciu na zrzuty ekranowe czy krótki film z gry, to doskonała grafika. Choć zarówno lokacje, jak i same postacie nie oszałamiają szczegółowością, to znakomicie dobrane kolory, niezwykle ciekawie opracowani bohaterowie, a przede wszystkim styl kreskówki od razu przywodzą na myśl największe osiągnięcia komputerowej animacji filmowej: Toy Story czy Mrówkę Z. To nie przypadek: firma Xilam zajmowała się dotąd właśnie produkcją filmów rysunkowych (ma ich na koncie ponad pięćdziesiąt). Gra nawiązuje stylem do serialu Space Goofs. Typowe dla filmów animowanych żywe kolory, zabawa światłem i inne efekty powodują złudzenie, że oto po raz pierwszy mamy pełną kontrolę nad odcinkiem swojego ulubionego serialu rysunkowego. Animacja postaci nie pozostawia nic do życzenia, trójwymiarowe lokacje zadziwiają kolorystyką, odpowiednim dobraniem tekstur i szaloną perspektywą a la Day of the Tentacle. Całość wygląda przepięknie i dobrze komponuje się z wartką akcją. Oczywiście w miarę rozwoju wypadków, cała historia uzupełniana będzie najwyższej jakości wstawkami filmowymi.
Humor z Monkey Island?
Nie samą grafiką jednak człowiek żyje, dlatego Xilam nie zamierza stawiać tylko i wyłącznie na tę warstwę. Przede wszystkim Stupid Invaders ma być pełne typowo komiksowego humoru. Maksymalnie przerysowane postacie śmieszą samym swym wyglądem, a fabuła i dialogi mają być pełne odwołań do znanych wydarzeń świata filmowego, muzycznego i politycznego. Np. postać Bolloka to jakby Gary Cooper żywcem wyjęty z westernu, a doktor Sakkarine kumuluje w sobie wszystkie stereotypy szalonego naukowca. Także oprawa dźwiękowa wykonana została z perfekcją właściwą najlepszym filmom animowanym. Gra obfituje w iskrzące dowcipem zagadki - trzon każdej dobrej gry przygodowej. Twórcy Stupid Invaders zapowiadają, że choć łamigłówki będą nawet bardziej szalone niż cała fabuła i świat gry, do ich rozwiązania potrzebna będzie umiejętność logicznego myślenia. W końcu inteligencja zawsze idzie w parze z poczuciem humoru... Nawiązując do najlepszych tytułów firmy LucasArts: Day of the Tentacle, Sam & Max czy serii Monkey Island, producenci z Xilam zamierzają stworzyć zagadki, które z jednej strony będą sprytne i niełatwe do przejścia, z drugiej zaś: nie będą powodowały bezsensownego błąkania się godzinami bez pomysłu, co dalej.
Wątpliwości? Zawsze jakieś są.
Stupid Invaders ma szansę stać się grą przygodową na miarę XXI wieku. Humor i przednie zagadki oraz najwyższej jakości grafika: oto marzenie każdego fana tego gatunku. Dopóki jednak nie zagramy, trudno przewiedzieć, czy rzeczywiście fabuła i łamigłówki będą tak ciekawe, jak zapowiadają producenci. Już raz mieliśmy do czynienia z rynkową porażką doskonałej graficznie przygodówki o perypetiach ufoludków, które awaryjnie lądowały na Ziemi. Down in the Dumps, bo o niej mowa, była pierwszą i zarazem ostatnią produkcją studia Magic Canvas. Dlaczego? Piękne lokacje i animacja postaci nie pomogły niedopracowanej na pozostałych poziomach grze. Miejmy nadzieję, że podobny los nie stanie się udziałem Stupid Invaders, szczególnie, że początkowo Ubi Soft zapowiadał premierę na wrzesień 2000 roku. Może są więc powody do niepokoju... Osobiście nie byłbym jednak pesymistą - Stupid Invaders wygląda świetnie, zapowiada się bardzo zachęcająco i czerpie z najlepszych wzorców. Jeśli tylko Xilam nie popełni błędu się w jakimś kluczowym momencie, być może będziemy mieli do czynienia z grą ważną i przełomową. Polski wydawca zapowiedział pełne jej spolszczenie, nie musimy się więc martwić o bariery językowe. Oby tylko tłumaczom udało się zachować żywiołowy humor wersji oryginalnej. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, a gra nie zawiedzie, to być może Xilam stanie się w przyszłości jednym z wiodących producentów przygodówek? Życzę im tego z całego serca - niech tylko uważają na szalonych naukowców! Jeśli szukacie dobrej przygodówki z naprawdę interesującymi zagadkami, przepełnionej intensywnymi barwami, z niezwykle dopracowana grafika i doskonałymi animacjami. Jeśli interesują Was gry cechujące się inteligentną i wciągającą, a jednocześnie szaloną fabułą i w dodatku cenicie surrealistyczny humor oraz przerysowane charaktery postaci - Stupid Invaders ma szansę stać się waszą ulubioną grą.