Głupki z kosmosu
Zdarza się, że jest przaśnie, makabrycznie, a nawet wulgarnie. Zdarza się, że jest przy tym śmiesznie. Przyzwolenie na możliwość wystąpienia tych czterech przymiotników obok siebie decyduje o tym, czy „Głupki” podobają się, czy nie
18.11.2003 | aktual.: 08.01.2016 13:09
Głupki z kosmosu
Zdarza się, że jest przaśnie, makabrycznie, a nawet wulgarnie. Zdarza się, że jest przy tym śmiesznie. Przyzwolenie na możliwość wystąpienia tych czterech przymiotników obok siebie decyduje o tym, czy „Głupki” podobają się, czy nie
Głupki z kosmosu
Gwiazdki nie będzie
Zdarza się, że jest przaśnie, makabrycznie, a nawet wulgarnie. Zdarza się, że jest przy tym śmiesznie. Przyzwolenie na możliwość wystąpienia tych czterech przymiotników obok siebie decyduje o tym, czy „Głupki” podobają się, czy nie.
„Głupki z kosmosu” to gra przygodowa w formie interaktywnej kreskówki. Awaria latającego talerza zmusiła pięciu (pięcioro?) niezbyt rozgarniętych kosmitów do nieplanowanego lądowania na Ziemi. Znajdują schronienie w opuszczonym domostwie na przedmieściach amerykańskiego miasteczka. Spędzają czas na oglądaniu telenowel i talk-show oraz na odbieraniu sprośnych telefonów z pytaniami, jaką mają na sobie bieliznę. Okupując kibelek po ryzykownych wizytach w barze mlecznym, czekają, aż najzmyślniejszy z nich naprawi w końcu spodek. Tymczasem zły naukowiec dr Sakarin, patolog pasjonat, lubujący się w topieniu w formalinie rozczłonkowanych Obcych, angażuje cynicznego łowcę nagród Boloka. Łotrowi udaje się dopaść cztery piąte gromadki. Grę rozpoczynamy jako jedyny uciekinier - Bud Buddiovitch. Musimy nie tylko umknąć Bolokowi, ale i uwolnić kumpli (z czasem będziemy wcielać się także w nich).
Z grubej rury
W „Głupkach z kosmosu” nikt się nie sili na subtelne dowcipy, zawoalowane aluzje. Tu dominuje gra najprostszych skojarzeń. Pojawia się nawet dowcip fekalny, a humor radykalnie czarny jak sadza w kominie jest na porządku dziennym. Na szczęście wszystko jest jasne od pierwszych scen, można więc łatwo wyrobić sobie miarodajną opinię o charakterze gry jedynie na podstawie dema.
Dla przykładu opiszę jeden z pierwszych aktów, jak sądzę reprezentatywny dla tej przedziwnej tragikomedii. Rozgrywa się na samym początku „Głupków z kosmosu”, nikomu więc chyba nie zepsuję zabawy zbyt szybkim podniesieniem kurtyny.
Bud, wdrapawszy się na dach, słyszy dobiegające z komina błagalne nawoływanie: „Dzieciaczki, pomóżcie!” (cytaty przytaczam z pamięci, ale z grubsza wszystko powinno się zgadzać). To Święty Mikołaj, który zaklinował się parę miesięcy temu. Bud radykalnie rozwiązuje ten problem. Wlewa „krecika” - płyn do czyszczenia rur. Ze środka dobiega zduszony jęk: „O żesz, k !” . Rozlany przed kominkiem zielony śluz w czerwonej czapeczce wymawia pożegnalne słowa: „Nigdy więcej gwiazdki...”
Brzmi makabrycznie? A nawet, co gorsza, makabrycznie, prymitywnie i wulgarnie? Zapewne tak, ale znakomite rysunki towarzyszące tej scence sprawiają, że trudno się nie śmiać. Humor na krawędzi dobrego smaku, za to zgrabnie i sugestywnie podany, potrafi skutecznie odprężyć po dniu pełnym stresów. Jeśli tylko podejdziemy do tematu z dystansem.
Wszystko się przyda
Działa sprawdzony schemat: obmacujemy myszką planszę, testujemy znalezione fanty, po czym, jeśli tylko się da, zabieramy ze sobą. Używamy ich potem na elementach aktywnych danej lokacji (poznajemy po tym, że zmienia się kształt kursora, kiedy go nad nimi przesuwamy). Czasami wcześniej łączymy znaleziska ze sobą. Na przykład specjalny, zbrojony papier toaletowy dla armii przywiązany do gumowego przepychacza kibelków może okazać się liną ratunkową w sytuacji pozornie bez wyjścia. Scenarzysta wymontował ze swej wyobraźni wszystkie bezpieczniki, dlatego warto próbować nawet najbardziej karkołomnych kombinacji.
Trzeba tylko dokładnie sprawdzać, co da się wziąć. Wiedząc np., że potrzebuję pułapki na myszy, by złapać w nią Boloka, straciłem sporo nerwów, zanim ja podniosłem. Jak się okazało, należało kliknąć prawym przyciskiem myszy i to w ściśle określonym miejscu. Zwykle jednak wystarcza zwykły klik oddany bez snajperskiej precyzji. Nomen omen - prawdziwa pułapka dla myszki.
Generalnie gra jest prosta, ale kilka zagadek może okazać się wyzwaniem. Po „Głupków z kosmosu” mogą jednak śmiało sięgać osoby bez żadnego doświadczenia w grach przygodowych. Zachęcam. Tym bardziej że „Głupki ”, mimo iż zostały spolszczone i zajmują aż cztery CD-ROM-y, kosztują naprawdę niewiele.
Olaf Szewczyk
Stupid Invaders
Producent: Ubi Soft
Dystrybutor: LEM
Minimalne wymagania: Pentium II 266 MHz, 16 MB RAM, CD-ROM x12
Cena: 49 zł