Ghost Recon: Wildlands dostanie drugi karnet na dodatki
Bo wchodzi w drugi rok życia. W końcu to nie tylko gra, ale również usługa.
Tak się złożyło, że gdy Dominik szalał z karabinem w lasach Montany, ja nareszcie dobrze przysiadłem do zeszłorocznego hitu Ubisoftu, Ghost Recon: Wildlands. Przepiękny świat, fantastyczne efekty pogodowe i cały wór wyznaczników tak zwanych "ubigier". Czyli dość łopatologiczne sposoby przetrzymywania gracza w danym regionie, szybko wkradająca się powtarzalność zadań (zarówno tych "głównych", jak i "pobocznych", ale cudzysłów powinien podpowiadać, że tak serio niewielka pomiędzy nimi różnica) oraz więcej rzeczy do zebrania niż autentycznej chęci na kręcenie się po danej lokacji. Niemniej dawkowana w rozsądnych ilościach, potrafi dać sporą frajdę. Albo w zgranej ekipie. Czytaliśmy o tym zresztą już rok temu, w naszej (nadal aktualnej) recenzji.
GHOST RECONWILDLANDS: ZAPOWIEDŹ 2. ROKU
Wildlands było rozbudowywane przez wydawcę okrągły rok. Dwa rozszerzenia fabularne (Narco Road, Fallen Ghosts), tryb PvP (Ghost War), więcej rzeczy do roboty i obligatoryjne łatki przeciwrobalowe. Gdyby ktoś, tak jak ja, wskoczył w nie dzisiaj i miał do dyspozycji to wszystko, może zakasać rękawy na spokojne 50-60 godzin rozgrywki.
W 2018 roku Wildlands otrzyma cztery duże aktualizacje, które łączy wspólna nazwa: "Special Operations". Dziś poznaliśmy szczegóły na temat pierwszej z nich, debiutującej 10 kwietnia. Tryb PvE (czyli chociażby tradycyjna "kampania") umożliwi zmianę strojów w drużynie gracza (...). Reszta zawartości dotyczyć będzie już Ghost War. Nowa konkurencja (Sabotaż), nowe mapki. Rzeczy dość standardowe dla rywalizacyjnych pozycji multiplayerowych.
I to, jak sądzę, ważny wyznacznik kierunku, w jakim zmierzać będzie od teraz Wildlands. Jeżeli wracaliście do niej ze względu na skradankowe szaleństwa w otwartym świecie, a nie potyczki z innymi graczami, powinniście trzy razy się zastanowić przed wyłożeniem kolejnych złotówek. W ogóle powinniście. Możemy żyć w zgodzie z bieżącymi trendami, ale nie musimy akceptować "drugich karnetów na dodatki". Ja wracam do swojego "podstawowego" Wildlands. I też nie będę się bawił źle.
Adam Piechota