Filmem "Ghost of Tsushima" ma zająć się Chad Stahelski, czyli twórca trylogii "John Wick". Wieść gminna niesie, że reżyser ma w planach wznowienie legendy "Nieśmiertelnego", lada moment ma wrócić na plan czwartej części "Johna Wicka" ale gdzieś w napięty grafik ma wcisnąć jeszcze ekranizację gry Sucker Punch.
Szczegółów nie znamy zbyt wiele. Producentami mają być Alex Young i Jason Spitz z ramienia firmy 87Eleven Entertainment. Z kolei PlayStation Productions reprezentować będą Asad Qizilbash i Carter Swan. Twórcy gry, czyli Sucker Punch Productions mają pełnić rolę producentów wykonawczych, a całość powstanie pod nadzorem Petera Kanga.
"Ta gra się lepiej nadawała na film niż na grę" – napisał na swoim Facebooku Radosław Czyż z Gazety Wyborczej. I jest w tym stwierdzeniu sporo racji. Nie zrozumcie mnie źle – bawiłem się przy "Ghost of Tsushima" wybornie. To kawał pięknej, choć nieco wtórnej i od pewnego momentu dość rutyniarskiej gry.
Sęk w tym, że Jason Connell, dyrektor artystyczny w Sucker Punch, w trakcie rozmowy z Polygamią sypał filmowymi inspiracjami jedną za drugą: "Ran", "Siedmiu Samurajów" czy "13 zabójców". Kinowych tropów jest w grze więcej. Muzykę tworzył duet Shigeru Umbayashi i Ilan Eshkeri, a więc kompozytorzy ścieżek dźwiękowych do "Domu latających sztyletów" czy "Helikoptera w ogniu".
Mało tego. W grze dostępny jest przecież tryb będący hołdem dla Akiro Kurosawy. Po jego włączeniu gra przechodzi w czerń i biel, dodając charakterystyczne, filmowe ziarno i zmieniając dźwięk na mono.
Historia zatoczyła więc przedziwne koło. Od inspiracji japońskim kinem do amerykańskiej ekranizacji gry wideo.