Fly! II
Nad nami piękne, błękitne niebo, poniżej - Nowy Jork. Jeśli wierzyć zapowiedziom twórców i własnym oczom skierowanym na zrzuty ekranowe z gry, Fly! II będzie co najmniej godnym konkurentem dla serii Microsoft Flight Simulator .
18.11.2003 | aktual.: 08.01.2016 13:01
Fly! II
Malacar
Nad nami piękne, błękitne niebo, poniżej - Nowy Jork. Jeśli wierzyć zapowiedziom twórców i własnym oczom skierowanym na zrzuty ekranowe z gry, Fly! II będzie co najmniej godnym konkurentem dla serii Microsoft Flight Simulator .
Choć cywilne symulatory lotu przez wielu postrzegane są jako gatunek, który nie przynosi zysków producentom, pozostaje faktem, że Flight Simulator jest jedną z najlepiej sprzedających się serii. Nic więc dziwnego, że twórcy Fly! wracają na rynek ze swoją najnowszą propozycją. I bynajmniej nie ma ona być tylko odkurzeniem starych pomysłów, ani polegać na lekkim poprawieniu silnika graficznego czy dołożeniu dodatkowych scenerii i maszyn (co często zarzuca się właśnie produktowi Microsoftu). Terminal Reality zapowiada prawdziwą rewolucję wśród symulacji. Ich gra ma opierać się ma przede wszystkim na przyjemności lotu, a nie - szaleństwie polowania na wrogie maszyny z palcem wciąż trzymanym na spuście.
Świat coraz piękniejszy
Rzeczywiście, będzie co podziwiać. Rzut oka na obrazki z gry pozwala spodziewać się rzeczy wyjątkowych. Napisany zupełnie od nowa, trójwymiarowy engine graficzny pozwoli na czterokrotnie większą (nawet w porównaniu z ulepszoną wersją oryginalnego Fly! ) szczegółowość terenu i pięciokrotne zwiększenie zasięgu widoczności. W pierwszej części jeden piksel na mapie wirtualnego świata odpowiadał 30 metrom rzeczywistego terenu, teraz będzie to już tylko 7,5 metra. Podobnie z widocznością - nasz wzrok sięgać będzie na odległość 60 mil (prawie 100 km), podczas gdy w wersji poprzedniej było to zaledwie 10 mil. Twórcy gry postarali się, aby możliwości technologiczne programu zostały wykorzystane do maksimum. Każda z fotograficznych tekstur terenu uzyskana została ze zdjęć satelitarnych. Opracowano je tak, aby efekt był jak najlepszy. Góry Skaliste, Pola Elizejskie w Paryżu czy londyńskie doki - programiści zadbali, abyśmy lecąc nisko nad powierzchnią ziemi czuli się dokładnie, jakbyśmy byli tam rzeczywiście. Engine graficzny Fly! II wykorzystywać będzie najnowsze osiągnięcia grafiki komputerowej. Do stworzenia realistycznych chmur i kłębów dymu posłużyły efekty przezroczystości, a procedury obsługi oświetlenia zapewnią piękne rozbłyski na wodzie czy przebijanie się promieni słonecznych przez grubą warstwę czarnych chmur. Rozmycie w wyniku unoszącej się nad ziemią warstwy gorącego powietrza czy realistyczne przedstawienie obracających się śmigieł doskonale podnoszą realizm. Co więcej, nareszcie lokacje będą też bardziej żywe: nad brzegiem morza spotkać będziemy mogli stada mew, a wielkie dźwigi portowe i suwnice załadunkowe na nadbrzeżu będą się poruszały. Inną sprawą pozostaje fakt, na jakim sprzęcie Fly! II działać będzie płynnie, ale fani symulacji lotniczych przyzwyczaili się już do wysokich wymagań sprzętowych.
Przygody nie tylko dla orłów
Innym aspektem, nad którym programiści i projektanci z Terminal Reality spędzili dużo czasu, było stworzenie symulatora tak, by mogli w niego zagrać także nowicjusze. Choć realizm gry stać ma wciąż na najwyższym poziomie, udało się przemycić kilka miłych udogodnień dla lotniczych żółtodziobów. Choćby podręcznik użytkownika. We Fly! była po prostu instrukcja obsługi i opis kontrolek każdego samolotu, teraz wydawcy zapowiadają stworzenie osobnego podręcznika nauki lotu i prowadzenie niedoświadczonego gracza za rękę, krok po kroku. W samej grze spotkamy też specjalnego nauczyciela-kopilota, którego wskazówki pomagać nam będą w utrzymaniu się w powietrzu. Dzięki temu wszystkiemu, zarówno tryb lotu wolnego, jak i przygodowy, dostępne będą dla wszystkich graczy: tych, którzy urodzili się z manetką w ręku oraz tych, którzy są chwilowo jeszcze wirtualnymi „nielotami”. Tryb przygodowy? Tak jest. Fly! II nie będzie tylko turystycznym lataniem z miejsca na miejsce połączonym z trudną sztuką lądowania. To także ciekawe wydarzenia w powietrzu, zwroty akcji i niebezpieczne przygody. Gra ma tchnąć w cywilne symulatory lotów jeszcze więcej życia. Będą więc przeloty przez otwartą szopę z sianem, szalone wyścigi powietrzne, loty w formacji, a nawet misje ratunkowe i kurierskie. W zależności od stopnia zaawansowania gracza, ilość czasu i trudność misji będą zmienne.
Polatamy sobie, jak nigdy dotąd
Byle do czerwca - już latem będziemy mogli zasiąść za sterami ośmiu maszyn (w tym śmigłowca Bell) i polatać nad dziesięcioma miastami i jednym polem treningowym. Nowy Jork, Los Angeles, San Francisco, Denver, Waszyngton, Londyn, Paryż, Vancouver, Hong Kong i Calgary czekać będą na nasze podniebne wyczyny, akrobacje, a czasem też nieszczęśliwe, choć bezbolesne, wypadki. Poprawa fizycznego modelu lotu spowoduje, że wniebowzięci będą weterani. Z drugiej strony, otwarcie się na graczy mniej zaawansowanych może przynieść wydawcom duże zyski. Nie zapomniano również o tych, którzy lubią pomajsterkować w samej grze. Będziemy mogli zaprojektować własne scenerie, mapy, a nawet samoloty. I wreszcie - zapowiadany jest wspaniały tryb gry wieloosobowej. Oznacza to, że w jednym momencie nad Hong Kongiem unosić się będzie mogło nawet pięćdziesiąt maszyn jednocześnie. Gracze będą mogli komunikować się głosem, przelatywać obok siebie czy wspólnie wykonywać zadania. Słowem - marzenie każdego lotnika, który na co dzień nie dysponuje własną Cessną. Już dziś Fly! II zapowiada się doskonale. Jeśli do czerwca uda się zrealizować wszystkie zamierzenia twórców, gra może nawet przejść do historii cywilnych symulacji lotu. Czego, przez wzgląd na ambicje i zaangażowanie twórców, szczerze jej życzę.